niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 10 - I don't need fake friends

- I ty przeciwko mnie ? - z tym sarkastycznym uśmiechem podszedł do mnie. Wiem, że mnie nie uderzy. Gdyby to zrobił więcej by mnie nie zobaczył. Walczyłam z jego niebieskimi oczami, które w stosunku do mnie nigdy nie traciły ciepła. Nawet kiedy doprowadzam go do szału, jak teraz. Powoli wyciągnął rękę w moją stronę i pogłaskał brzuch. Syn mógłby już się urodzić, bo nie najlepiej znoszę ciążę.
- Nie jestem przeciwko Tobie. Jestem przeciwko zrobieniu krzywdy Harry'emu, Summer i ich dzieciom. Zrozum, że w psychice takiego maleństwa zostanie ślad na zawsze. Oni niczemu nie zawinili. Zayn zachował się nie fer. Harry po prostu bronił swoich najbliższych. - gestem nakazał mi milczeć. Postanowiłam się wycofać i poszłam do Summer. Tak dawno jej nie widziałam.

*** Oczami Harry'ego ***

Usiadłem na brzegu biurka patrząc na przyjaciela. Jak tylko El wyszła wyraz jego twarzy się zmienił. Od razu zrobił się zimny.
- Po co przyszedłeś Louis ? Po moje dzieci ? - zakpiłem. Nie wiem czy kiedykolwiek mu to wybaczę, a Eleanor by nie kłamała. Nie ma powodu, żeby to zrobić.
- Nie. Przyszedłem z Tobą porozmawiać. To był tylko pomysł. Musisz nauczyć się pokory Harry. Jesteśmy jak bracia. Cała piątka. I nie
- Bracia ? Do cholery bracia nie przystawiają się i nie próbują zgwałcić żony swojego brata Louis ! - zbiłem go z tropu. Lubią wmawiać mi, że mam problemy z agresją i się nie kontroluję, ale ja nie pozwolę zrobić z siebie wariata. Przyszła do mnie Darcy i weszła mi na ręce. Moja maleńka. Nikomu nie pozwoliłbym jej skrzywdzić.
- Bracia też nie strzelają do siebie. - patrzył na nią robiąc głupie miny. Miałem ochotę wybić mu zęby, ale wtedy to by mnie zabili.
- I ja i on przesadziliśmy. -  Tylko, że jak zwykle to ja jestem ten gorszy, bo ja mam ułożone życie, a on nadal łudzi się, że Summer mnie dla niego zostawi. Louis przestąpił z nogi na nogę i skrzyżował ręce na piersi. Darcey wyciągnęła do niego rączki. Z bólem serca postawiłem ją i patrzyłem jak do niego idzie. Lubi go, co mogę zrobić ?
- Mam propozycję. Spotkajmy się na polanie. Ty, ja i Zayn. Będziecie się bić. Bez broni, noży, kastetów, pałek teleskopowych i niczego innego. Tylko pięści. - zaśmiałem się i wyprostowałem. Ja i Zayn ? Przecież ja go zabiję. Na każdym sparingu dostawał ode mnie wpierdol. Poza tym... on Zayn i ja. On jest po jego stronie czyli w momencie, kiedy Zayn polegnie on wkroczy do akcji. Zmęczony ja kontra Louis ? Nie mam szans. Wszystkiego mnie nauczył. Zna każdy mój ruch. Uśmiechnąłem się pod nosem i pokręciłem przecząco głową.
- Myślisz, że nie wiem w co grasz Louis ? Pamiętam jak jakiś czas temu taka sama sytuacja była jak Zayn bił się z Liamem. Wtedy też byłeś po stronie Zayna i jak Li mu wjebał, to ty zacząłeś się bić z Liamem. To samo będzie kiedy ja będę miał bić się z Zaynem. - zaśmiał się i wytarł usta. Zawsze to robi gdy się denerwuje. Czyli przejrzałem jego plan. Brawo Harry. Darcy wróciła do mnie i się wtuliła. Chyba będzie spała.
- O co ty mnie posądzasz Harry ? - próbuje zejść z tematu, żeby nie wyjść na śmiecia. Poprawiłem małą na rękach i zamilkłem słysząc kroki na schodach. Summer weszła do gabinetu
- Zrobić Wam coś do picia ? - wyciągnęła ręce po naszą córkę, a ja bez mrugnięcia okiem jej ją podałem.  Żona podeszła do mnie, a ja delikatnie przytuliłem ją do mojego boku.
- Nie kochanie. Louis zaraz wychodzi. - skinęła głową i spojrzała na niego.
- Miło Cię wiedzieć Louis. Dawno nie rozmawialiśmy. - uśmiechnęła się do niego delikatnie i wyszła zabierając małą. Przez chwilę prowadziliśmy walkę spojrzeń, po czym on otworzył balkon i wyszedł na niego odpalając papierosa. Poszedłem za nim i oparłem się o barierkę.
- Dowiem się o co masz do mnie pretensje ? - westchnąłem i przetarłem twarz dłońmi.
- O to, że stoisz po jego stronie. O to, że to ja jestem zły i niedobry. Wiem, że przesadziłem, ale nie zamierzam go przepraszać. Bronię swojej żony. Przyszła do mnie po pomoc i ją otrzymała. Jeżeli nie potrafisz tego zrozumieć to zostań przy swojej decyzji i usuń mnie z gangu. Dla mnie rodzina jest ważniejsza, a już zwłaszcza Summer. Nie potrzebuję wokół siebie ludzi, którzy uważają się za moich przyjaciół, a występują przeciwko mnie. Nie na tym polega przyjaźń. - zgasił papierosa i po prostu poszedł. Potem usłyszałem jak krzyknął na Eleanor, a na końcu jak odjeżdża z podjazdu. Zszedłem do mojej rodziny. Dzieci spały, a ja poszedłem do żony, która gotowała obiad. Objąłem ją od tyłu.
- Pokłóciłeś się z Louisem Harry ? - spytała z troską. Wie, że nie lubię się z nim kłócić. Pocałowałem ją w tył głowy nie odpowiadając.
- Kochanie, muszę zawieźć dzieci do Gemmy. Chciała się z nimi zobaczyć. Nie obrazisz się ? Będę za 20 minut. - odwróciła się w moją stronę  z delikatnym uśmiechem.
- Nie ma problemu. Akurat obiad będzie gotowy. - uśmiechnąłem się i zabrałem maluchy do auta. Spakowałem im rzeczy na jutro i zabawki. Odwiozłem do Gemmy i wstąpiłem do kwiaciarni. Sunny pewnie sądzi, że zapomniałem o jej urodzinach. Może nawet skradnę całusa ? Tak bardzo bym tego chciał. Wróciłem do domu i po cichu wszedłem do środka, a potem do kuchni. Złożyłem na jej karku delikatny pocałunek.
- Przestraszyłeś mnie głuptasie ! - zaśmiała się - Zdążyłeś idealnie na obiad.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - dałem jej kwiaty i zapakowany prezent. Uśmiechnęła się szeroko i myślałem, że zacznie podskakiwać w miejscu.
- Pamiętałeś ?! - rzuciła mi się na szyję. Ze śmiechem ją podniosłem i obróciłem. Oczywiście, że pamiętałem. Dzień, w którym jej rodzice dali mi najpiękniejszy na świecie prezent zawsze jest dla mnie bardzo ważny.
- Otwórz kochanie. Zobacz czy Ci się podoba.
- Przecież wiesz, że liczy się pamięć, a nie prezent. - usiadła przy stole i wyjęła prezent z torebki ozdobnej. Nie wiem czy jej się spodoba, ale starałem się. Sądzę, że torebka od Prady będzie dla niej odpowiednia. Uśmiechnęła się i znów mnie przytuliła.
- Jest śliczna. Bardzo dziękuję. - pocałowała mój policzek. Pod moją skórą rozeszły się maleńkie iskierki. Tak bardzo za nią tęskniłem. Usiedliśmy razem w jadalni do obiadu. Delikatnie głaskałem jej dłoń. Moja żona jest dla mnie najważniejsza na świecie.
- Mam jeszcze jedną niespodziankę. Chodź. - wyciągnąłem do niej rękę. Wstała i splotła nasze palce. Poszliśmy razem do ogrodu. Niall pomógł mi to zorganizować, bo ja zbytnim romantykiem nie jestem. Po prostu rozciągnęliśmy płótno i ustawiliśmy rzutnik. Kupiłem dwa nowe leżaki i popcorn. Takie małe kino, tylko dla nas.
- Ślicznie. - przytuliła się do mnie mocno. - A wino mamy ? - zaśmiałem się i wróciłem do domu. Wziąłem najlepszy rocznik i kieliszki dla nas. Wszystko musi być tak jak sobie marzy. Moja ukochana. Siedziała na leżaku przy drzewie więc ja zająłem ten drugi. Zdziwiło mnie, kiedy przeniosła swój tak, żeby być obok mnie. Teraz tak jakby jest jeden duży.
- Może być ? Wolę być bliżej Ciebie. - nie odpowiedziałem tylko pocałowałem jej policzek. Włączyłem film, najgorszą babską komedię jaką poleciła mi Lellie. - Kocham to ! - Sunny zaklaskała wesoło w ręce. Podałem jej kieliszek wina, a na swoich kolanach postawiłem popcorn. Szybko stamtąd zniknął, bo między moimi kolanami usiadła moja żona opierając się o mój tors. Od kiedy ona taki pieszczoch ? Położyłem dłoń na jej brzuchu obejmując ją. Nic nie mówiliśmy. Co chwilę tylko dolewałem wina i całowałem ją po karku. Kiedy ta tortura... to znaczy film się skończył odstawiłem pusty kieliszek, a ona zrobiła to samo. Wziąłem ją na kolana i przytuliłem.
- Harry ? - spytała cicho.
- Tak kochanie ? - zaczynam się denerwować. Nie wiem dokąd jej niewinne " Harry ? " może nas zaprowadzić.
- To był cudowny wieczór i wiem, że zakończymy go dobrym seksem. Chcę Ci podziękować i o coś Cię prosić.. Więc. Dziękuję, za opiekę nad nami, że mnie broiłeś przed nim.. Dziękuję za dzisiaj. Tak dawno nie robiliśmy nic wspólnie. - powiedziała bawiąc się kołnierzykiem mojej koszuli. Byłem tak blisko jej ust, ale nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić.
- Wiesz, że dla Ciebie zrobię wszystko kotku.
- Wiem.. Więc mam też prośbę. Proszę, żebyś... żebyś więcej nie podnosił na mnie ręki. Obiecaj mi, że będziemy rozmawiać o problemach, a nie rozwiązywać je w taki sposób. - ma całkowitą rację. Pokiwałem głową i pocałowałem wierzch jej dłoni. Delikatnie pogłaskała mnie po policzku, a potem złączyła nasze usta. Moje ciało od razu zareagowało. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i z miłością oddałem pocałunek.  Nareszcie miałem takie prawo. Ona tego chciała, nie zmuszałem mojej pięknej księżniczki do niczego. Więcej tego nie zrobię. Za bardzo mnie to wymęczyło, abym mógł popełnić te same błędy.
- Summer - jęknąłem cicho, kiedy poruszała biodrami coraz bardziej ocierając się o moje krocze. Mój przyjaciel już usłyszał, jaka dzisiaj jest seksowna i stawał na baczność.
- Kocham Cię skarbie.. Tak niewyobrażalnie Cię kocham.
- Ja ciebie też kocham i nie odbierz tego źle, ale chcę się z tobą kochać, pieprzyć na każdej powierzchni naszego domu. - wymruczałem, podnosząc się. Jej nogi sprawnie oplotły mój pas. Albo nie chciała spać, albo bardzo chciała mi pokazać że też mnie pragnie. Położyłem ją na dywanie przed kominkiem, w którym dopalał się ogień. Spojrzałem na anielską twarz Summer i znów poczułem, że uchyliła mi nieba. Moje usta zaatakowały jej w zachłannym pocałunku. Powoli rozpięła moją koszulę i zsunęła ją z moich ramion. Pocałowała moje ramię, kiedy kompletnie pozbywałem się materiału. Pociągnąłem rękoma za jej bluzkę i ściągnąłem. Rozpięła moje spodnie niwelując ten nieprzyjemny ucisk. Odruchowo wypchnąłem biodra do przodu, kiedy prawie dotknęła mojego członka.
- Spokojnie kochanie - zaśmiała się - Mamy czas. - zsunęła moje spodnie. - Może i mamy. Ale chcę jak najszybciej w ciebie wejść - szepnąłem do jej ucha, przygryzając jego płatek.
- Przecież nikt Ci nie zabrania. Chyba mi się już leje po nogach.. - Rozpiąłem jej spodnie i pozbyłem się ich. Sunny poprawiła się, kiedy byłem między jej nogami. Boże... tyle lat, a ona nadal tylko moja.
To jest cudowne i się nie zmieni. Przejechałem językiem tuż nad krawędzią majtek, a potem zsunąłem je zębami.
- Wejdź już.. - wyszeptała. Na jej policzkach były rumieńce.
- Może zaraz - powiedziałem leniwie i musnąłem ustami jej rozgrzaną kobiecość. Jak zwykle idealnie smakuje. Mój język delikatnie ją pieścił. Jęczała jeżdżąc paznokciami po białym dywanie. Szybko mi doszła. Podciągnąłem się i powoli w nią wsunąłem. 
- Zawsze ciasna.. - szepnąłem prosto w jej usta. Nasze ciała w końcu były razem. Nasza miłość znów odżyła. Zrobię wszystko, żeby nam się ułożyło. 
- Nie mam zabezpieczenia. - powiedziałem czując, że dojdę. 
- Nie martw się o to. - delikatnie gładziła moje ramiona. 
- Zajdziesz. Chcesz tego ? 
- Jeżeli chcesz zostać ojcem, to ja jestem na to gotowa. - pocałowałem ją i oddałem swoje spełnienie. 


Dziękuję @Skyfallfirl za małą pomoc przy rozdziale. Oraz zapraszam na casting organizowany przez nią. Szczegóły macie tutaj : CASTING

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 9 - Punishment

- Harry czy Ciebie popieprzyło ? - Louis i Zayn właśnie wstawali z ziemi. Mój najlepszy przyjaciel w ostatniej sekundzie uratował mulata. Schowałem broń za pasek spodni i potarłem twarz dłońmi. - Co Ci odwaliło ? Piłeś ?
- Nie. Nie piłem. - dobra, ostatnio mi się zdarzało, ale powinien wiedzieć, że pod wpływem nie wsiadłbym za kółko. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę. Chce, żebym oddał mu broń. Nie ma mowy. Pokręciłem tylko głową i otworzyłem drzwi do samochodu.
- Harry oddaj broń. Nie panujesz nad sobą. Musisz zrobić sobie przerwę.
- Od czego Louis ? Od gangu ? Wywalasz mnie ? - westchnął głęboko i spojrzał na niebo. Budowaliśmy to wszystko razem, a teraz po prostu on mnie z tego usuwa ? Jakim prawem ?
- Nie panujesz nad sobą. Chciałeś zabić Zayna za nic. - prychnąłem i dałem mu tą pieprzoną broń. Pieprzę takich przyjaciół. Nawet nie wie co się stało. Potrafi się wymądrzać i wszystkich osądzać. Wsiadłem do samochodu i wróciłem do domu. Mam w domu dużo broni. Ta jedna nie jest mi potrzebna. Po cichu wszedłem do sypialni. Summi siedziała na łóżku i piła herbatę. Pocałowałem ją w policzek siadając obok niej.
- Gdzie byłeś ? - spojrzała na mnie tym wzrokiem detektywa. - U Zayna prawda ? - kiwnąłem twierdząco głową i pocałowałem każdy palec jej lewej dłoni. - Po co ? - złapała moją twarz w dłonie i dokładnie obejrzała.
- Musiałem z nim porozmawiać. Już się do Ciebie nie zbliży słoneczko. Obiecuję. - przytuliłem ją i pocałowałem w czoło. - Połóż się kochanie. Musisz odpocząć. Jestem przy Tobie. - przytuliła się do mojego torsu i zamknęła oczy. Zgasiłem światło i w ciszy gładziłem jej włosy. Cieszę się, że przyszła do mnie, że nie zaczęła znów uciekać. Spokojny o jej bezpieczeństwo zasnąłem.


*** Oczami  Summer ***

Myślałam, że pobyt w tym domu będzie dla mnie horrorem, ale o dziwo nie jest źle. Przywołał dużo pozytywnych wspomnień. Wstałam rano i spojrzałam na śpiącego męża. Zeszłam na dół i przygotowałam śniadanie. Radził sobie. Lodówka pełna, porządek w kuchni.
- Summer ? - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i spojrzałam na matkę Harry'ego. Podeszła do mnie i przytuliła. - Wróciłaś ? Wróciliście do siebie ? - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się lekko. - Co mama tu robi o 7 rano ? - spytałam wstawiając wodę na kawę. Trochę zimno w tym domu. Muszę poprosić Harry'ego, żeby napalił w kominku. W sumie jest już jesień. Do tego dzisiaj moje urodziny. Westchnęłam i przygotowałam napoje.
- Wiesz Summi, zawiódł mnie, ale to mój syn. Codziennie podrzucałam mu zakupy i sprzątałam. Tyle pracował, że nawet się nie zorientował. - westchnęła  i podziękowała mi za kawę. Usłyszałam jakieś ruchy na górze i po chwili Harry zszedł z dziećmi na rękach. Pocałował mnie w czubek głowy
i przywitał się z mamą. Przygotowałam dla wszystkich śniadanie, a sama poszłam pod prysznic. Ostatnio jakoś nie mogę jeść rano. Musiałam się ubrać w koszulkę Harry'ego, bo nie mam swoich ubrań. Będę musiała go poprosić, żeby odebrał je od Zayna.  Wyszłam z łazienki i przeczesałam mokre włosy palcami. Harry bawił się z dziećmi na dywanie w salonie. Jego mamy już nie było. Usiadłam na kanapie i na nich patrzyłam. Alex od razu do mnie przyszedł.
- Mama ! - uśmiechnięty złapał w rączki moje włosy. Wiedziałam, że i on i Darcy cieszą się, że wróciliśmy do domu. Są mali, ale dużo rozumieją. Wzięłam go na ręce. Trzeba umyć i jego i Darcy. Zaniosłam go do łazienki i rozebrałam, a po chwili przyszedł Harry z małą. Myliśmy ich razem. Wreszcie nie musiałam robić tego wszystkiego sama. Zauważyłam, że w naszej sypialni stały nasze bagaże. No tak. Może wczoraj je zabrał. Przyniosłam dzieciom czyste ubrania i bieliznę.
- Słonko ? - zwrócił się do mnie mąż - Rozmawiałem z mamą i powiedziała, że zaopiekuje się dziećmi. Chciałbym Cię zabrać na małe wakacje. - ubierałam syna, a on Darcey.
- Jakie wakacje Harry ? - dzieci poszły się bawić, a my zeszliśmy na dół. Objął mnie w talii wywołując mój uśmiech.
- Chciałem... może Maroko ? Słyszałem, że to jest na topie. Dużo osób tam jeździ. Spędzilibyśmy razem czas, odpoczniesz. - stresował się jak gówniarz przed pierwszym pocałunkiem. Uśmiechnęłam się szeroko i do niego przytuliłam. Brakowało mi jego ciepła i wsparcia. Harry się zmienił. Wierzę w to.


*** Oczami Louisa ***

Krążyłem po pomieszczeniu patrząc na tych trzech idiotów. Niall i Liam oczywiście bronili Harry'ego. Zayn przyznał się, że chciał zgwałcić Summer, ale to nie zmienia faktu, że Harry próbował go zabić. Czekałem, aż któryś z nich rzuci pomysłem co zrobić. Harry jest dla mnie jak brat, ale nie wiem jak można podnieść broń na praktycznie członka swojej rodziny ?
- No w końcu się któryś odezwie ?! - uderzyłem pięścią w stół.
- Louis do cholery, ale jakby tak Ci Eleanor próbował zgwałcić to co byś zrobić ? - dziewczyna obrzuciła Liama pogardliwym spojrzeniem i podeszła do mnie. Zazwyczaj jest przy spotkaniach w gangu, ale się nie wtrąca, dlatego byłem cholernie zaskoczony, kiedy się odezwała.
- Louis moim zdaniem przesadzasz. Harry po prostu stanął w obronie swojej rodziny. Mam nadzieję, że na jego miejscu w stosunku do mnie zachowałbyś się tak samo. Był pod wpływem negatywnych emocji, a znając Zayna pewnie zaczął go prowokować. Odpuść mu. - spojrzałem na nią, a potem na naszego dzidziusia, który lada dzień przyjdzie na świat.
- Eleanor, nie wtrącaj się. - nie miałem mądrzejszego wytłumaczenia. Ma trochę racji, ale nie do końca. Ja nie skazałbym mojej żony na tułanie się po znajomych mordercach, gwałcicielach i złodziejach, pomimo tego, że się przyjaźnimy.
- Wiem. Można go tylko postraszyć. Porwać dzieciaki, albo Summer. - wzruszyłem ramionami. Patrzyli na mnie jakbym oszalał. To będzie dobry pomysł. Nawet bardzo. Nikomu nic się nie stanie, a nauczkę będzie miał. Moja narzeczona skarciła mnie wzorkiem i gdzieś wyszła. Miała jechać na zakupy czy coś. Przyniosłem piwo dla siebie i chłopaków. Liam i Niall odmówili i wyszli. Stanęli po stronie Styles'a. Nie rozumieją, że ja rządzę ?! Powinni się mnie słuchać, a nie. Zebrało im się na wartości moralne i przyjacielskie więzy. Mam tylko nadzieję, że nie zamierzają go ostrzec.


*** Oczami Eleanor ***


Nie mogę pozwolić Louisowi zrobić tego, co zamierza. To podłe. Ciekawa jestem, czy gdyby tak chodziło o jego syna chciałby, żeby nam go odebrano. Pomimo faktu, że Harry jest dupkiem nie zasługuje na coś takiego. Podjechałam pod dom Stylesów i odetchnęłam z ulgą widząc samochód mężczyzny na podjeździe. Weszłam do środka nawet nie pukając i skierowałam się do salonu skąd dobiegały głosy. Harry przytulał dziewczynę delikatnie gładząc jej włosy.
- Cześć Wam. - powiedziałam w końcu. Louis nigdy nie był dla mnie taki jak Harry dla niej. Wiem, że Lou kocha mnie nad życie i ja jego też, ale on po prostu jest inny. Oni chodzą na bankiety, kolacje, a my siedzimy w domu przy piwie i pizzy. Nie narzekam, bo mam go wtedy całego dla siebie, ale czasami fajnie byłoby coś zmienić.
- Ellie ?! - Summer prawie pisnęła i do mnie podbiegła. Przytuliła mnie i pocałowała w policzek. Długo się nie widziałyśmy. Potarłam jej ramiona z ulgą. Jest cała i zdrowa.
- Gdzie mój ulubiony chrześniak ? - Alex to moje malutkie dziecko. Uwielbiam go. Chcę, żeby mój syn był taki jak on. Harry poszedł na górę i po chwili przyszedł z nim i Darcey. Mała też jest fajna, ale jak dla mnie za bardzo szuka uwagi na siłę. Kucnęłam i przytuliłam chłopca. Summer poszła robić herbatę, a ja poprosiłam Harry'ego o rozmowę w cztery oczy. Był do mnie negatywnie nastawiony, ale po wczorajszej akcji Louisa wcale mu się nie dziwię.
- Harry, muszę Ci o czymś powiedzieć.
- Słucham Cię bardzo uważnie El.
- Chodzi o Louisa i o wczoraj. Posłuchaj ja nigdy się nie wtrącam, ale tym razem on przesadza. Musisz chronić swoją rodzinę.
- Słucham ? O czym ty mówisz ? Louis chce skrzywdzić moją żonę lub dzieci ?
- Z tego co dzisiaj mówił chce porwać Alexa, albo Darcy. Przypuszczam, że Darcy. Nie zamierza zrobić im krzywdy czy coś, tylko dać Ci nauczkę.
- Eleanor co ja mam teraz zrobić ? - poprawił nerwowo włosy i oparł się o biurko. Podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu.
- Uważam, że musisz z nim porozmawiać. Liam i Niall są po Twojej stronie, a Louisowi brakuje argumentów. - Harry był wzburzony. Nie wiedział co ma zrobić i po prostu bał się o swoją rodzinę. Zawsze byli dla niego najważniejsi. Odwróciłam się i trafiłam prosto na rozwścieczonego Louisa.

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdzial 8 - Just a little bit of your heart

Szybko się odsunęłam. Nie mogę go całować. Jestem mężatką. Nie rozwódką. To nie wypada. Moje serce waliło jak oszalałe. A jak ktoś nas widział ? Co będzie jak Harry się dowie ? Zabierze mi dzieci i resztki godności.
- Powinniśmy wracać. - powiedziałam chłodno i poszłam w stronę samochodu. Co on sobie wyobrażał ? Przyjaciele się tak nie zachowują. Chyba powinnam powiedzieć o wszystkim mojemu mężowi, ale on wpadnie w furię. Dobra. To zostanie między nami. Mam nadzieję.
- Summer przepraszam. Nie powinienem tego robić. Zapomniałem się. - złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał. Spotkałam jego miodowe oczy. Byłam na niego taka zła.
- Co to miało być Zayn ? Mam męża i doskonale o tym wiesz. - fuknęłam na niego. Może myślał, że w taki sposób odwdzięczę mu się za to, że możemy u niego mieszkać ? Może ma mnie za jakąś dziwkę ?
- Wasze małżeństwo to fikcja Summer. - stwierdził patrząc mi głęboko w oczy. Tym wkurzył mnie jeszcze bardziej.
- Ale ty jesteś świetnie poinformowany o moim związku Zayn ! Jakim prawem mnie pocałowałeś ? - westchnął i nerwowo przeczesał włosy palcami. Byłam ciekawa jak mi się wytłumaczy.
- Bo jestem w Tobie cholernie zakochany. - patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Nie wierzyłam w to co właśnie powiedział. Nigdy nie dał tego po sobie poznać. Może mu się wydaje ? Zauroczył się czy coś ? Nie potrafiłam w to uwierzyć. Poszłam na miejsce gdzie stał samochód i czekałam, aż go otworzy. Nie ma prawa być we mnie zakochany !


*** Oczami Zayna ***

Wiem. Przestraszyła się, że ktoś mógł nas zobaczyć. Pewnie jej się podobało tylko sama przed sobą boi się przyznać. Otworzyłem jej drzwi, a potem zająłem swoje miejsce. W milczeniu wróciliśmy do domu. Summer od razu bez słowa poszła na górę. Podziękowałem Wal za opiekę nad dziećmi, które już spały.
- Randka się udała ? - spytała zakładając buty. Machnąłem tylko ręką.  - Mówiłam Ci, że mistrzem podrywu nie zostaniesz. - uśmiechnęła się do mnie i wyszła. Jasne. Niech ktoś jeszcze mnie dobije. Sunny zeszła na dół w dresie i jednej ze starych koszulek Harry'ego. Tak wygląda najpiękniej. Poszła do kuchni nawet na mnie nie patrząc.
- Summer ? - poszedłem za nią. - Weź się nie obrażaj. W sumie nie przemyślałem tego co zrobiłem. Rozumiem, że zraziło Cię to, że ktoś mógł nas zobaczyć. Daj mi to naprawić. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do swojego ciała.
- Co ty robisz ? - była zdziwiona.
- Teraz nikt nas nie widzi. - trzymając jej podbródek złączyłem nasze usta. Odpychała mnie, ale wiedziałem, że to chwilowy strach. Zaraz się uspokoi. No dalej Summer. Wiem, że chcesz.


*** Oczami Harry'ego ***

Późnym wieczorem wróciłem z pracy do domu. Ważny przetarg i tak dalej. Zrobiłem sobie jakieś kanapki i herbatę. Usiadłem przed telewizorem. Jestem cholernie przepracowany i przemęczony psychicznie. Jak wszystko się uda trzeba będzie pomyśleć o urlopie, albo czymś takim. Usłyszałem samochód koło domu. Dziwne. Albo to Louis, albo nie mam pojęcia kto.
- Tatuś ! Tatuś ! - usłyszałem po chwili. Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Wstałem i poszedłem do hallu. Summer rzuciła mi się na szyję. Przytuliłem ją, ale coś mi nie pasowało. Płakała, a do tego jej ubranie... jest podarte. Krew w moich żyłach zawrzała. Już wiedziałem wszystko nawet nie musiała nic mówić. Zayn próbował ją zgwałcić. Wiedziałem, że zrobi jej krzywdę, ale nie sądziłem, że tak daleko się posunie. Tuliłem ją do siebie bez słowa, w głowie układając wszystko co mu za to zrobię. Kastracja to minimum.
- Zrobił Ci krzywdę ? - odezwałem się w końcu. Przez adrenalinę aż piszczało mi w uszach. Przecież ja go zabiję. Pokręciła przecząco głową. - Dotykał Cię ? Całował ? Co Ci zrobił ? Muszę wiedzieć ?- spojrzała mi w oczy. Na policzku miała siniaka, a usta spuchnięte. Zmusił ją do pocałunków. Uderzył. Jeżeli ją zgwałcił to... nie.. nie mógł jej dotknąć. Przecież ona jest moja.
- Prawie mnie zgwałcił Harry..- jej oczy pełne były cierpienia. Czy ja też ją tak skrzywdziłem ? Moja maleńka, kochana Summer. Zdjąłem z siebie  bluzę i na nią założyłem.
- Jesteś już bezpieczna skarbie. Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. Chcesz herbaty ? Przemarzłaś.- zaprowadziłem ją do kuchni i posadziłem przy niewielkim stole. Wstawiłem wodę, a jej spuchnięty policzek posmarowałem maścią, żeby siniaków nie miała.
- Zostawię u Ciebie dzieci, a ja już pójdę... - wstała. Od razu posadziłem ją na miejsce. Nigdzie nie pozwolę jej wyjść.
 - Zostań. Dokąd pójdziesz ? Tutaj jesteś bezpieczna. Potrzebujesz opieki i ja Ci ją zapewnię. - delikatnie wziąłem ją za rękę. Patrzyła na mnie tymi wielkimi, niebieskimi oczami. Muszę ją jakoś uspokoić. Moim spojrzeniem próbowałem przekazać jej całą miłość jakąś do niej żywię. Bez słów przekazałem jej emocje, które nas łączą. - Zostań ze mną Summi... Tak bardzo Cię potrzebuję. - zamknąłem ją w swoich ramionach. - Chcę Cię tutaj, przy mnie. Chcę wiedzieć, że jesteś bezpieczna, chcę sprawić, że będziesz szczęśliwa. Proszę Cię uwierz mi. Zrobię wszystko co będziesz chciała. Wszystko księżniczko. Dla Ciebie zrobię wszystko. Jeżeli będziesz chciała to skoczę z mostu. Jesteś tego warta. - wtuliła się w moją szyję. Nic nie mówiła, ale dawała mi nieme sygnały.
- Dziękuję, że mogę tu zostać. - rysowałem palcami małe kółeczka na dole jej pleców.
- To Twój dom skarbie. Zawsze możesz tutaj być. Tylko nie pozwalam więcej Ci go opuścić na dłużej niż kilka godzin. - uśmiechnęła się i poszła zalać herbatę.
- Mógłbyś położyć dzieci spać ? Zrobię Ci coś do jedzenia, bo zgaduję, że nie żywisz się niczym innym niż kanapkami. - pocałowałem tył jej głowy i poszedłem do salonu. Alex i Darcy od razu się do mnie przytulili. Mała za rok pójdzie do przedszkola. Ja to bym jej nie puścił, ale żona pewnie się uprze. Wykąpałem moje maleństwa i położyłem do spania. Potem wróciłem do żony. Na stole czekał na mnie jeszcze ciepły omlet i herbata. Ona siedziała na przeciwko, kolana miała pod brodą, a wzrok wbity we mnie.
- Może pójdziesz się umyć Sunny ? Jesteś zmęczona. Powinnaś odpocząć. - odgarnąłem jej włosy z buzi i wziąłem się za jedzenie.
- I tak nie zasnę. - wzruszyła ramionami i napiła się herbaty. Spojrzałem na nią zdziwiony. Akurat ze spaniem to ona problemów nie miała.
- Dlaczego słonko ? Masz jakieś koszmary ?
- Nie Harry. Po prostu boje się spać sama. Kiedy mieszkaliśmy tam, prawie nie sypiałam. Dlatego ciągle chodziłam wkurzona i zmęczona. Nie dlatego, że dzieci dawały mi w kość. - posadziłem ją na swoich kolanach i przytuliłem.
- Kotku, nie chcę się narzucać. Jeżeli chcesz możesz spać ze mną. Nie będę naciskał na seks, nawet na pocałunki. Tylko Cię przytulę i będziemy spać, tak jak kiedyś. - znów wtuliła się we mnie jak małe dziecko. Bawiła się włosami na moim karku. Powtarzałem jej, że ją kocham, aż usłyszałem spokojny oddech. Aniołek zasnął. Delikatnie zaniosłem ją do łóżka i  tam zostawiłem, a sam poszedłem do garażu. Pod nim znajdowało się jeszcze jedno pomieszczenie. Arsenał z bronią. Wziąłem jeden z moich ulubionych pistoletów i wsiadłem do samochodu. Kierowała mną furia. Pojechałem prosto do domu Malika. Mojej żony się nie krzywdzi. Wiem. Nie powinienem tego mówić ja. Nie raz zrobiłem jej krzywdę, ale jeżeli przychodzi do mnie po pomoc to zawsze ją otrzyma. Zaparkowałem pod jego domem i powoli wszedłem do środka. Siedział w salonie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się pod nosem. Od razu wstał i rozłożył ramiona.
- Proszę bardzo Harry, bij. Nawet nie będę się bronił. - wyglądał jakby zwariował. Mam ochotę się zabawić. Tak, dokładnie tak zrobię.
- Pójdziesz grzecznie na górę i spakujesz rzeczy mojej rodziny. W tym momencie. - znów się zaśmiał.
- W co ty grasz ? Zajeb mi i po sprawie. -  Zza paska spodni wyjąłem broń  i wymierzyłem w niego. Z jego twarzy w sekundzie zszedł uśmiech. - Czy ty ocipiałeś ? Harry odłóż to zanim komuś zrobisz krzywdę.
- Krzywdę ? a co ty zrobiłeś mojej żonie ? Idź spakować ich rzeczy i je tu przynieś.  - zrobił co mu kazałem. Poszedłem za nim i patrzyłem jak chowa wszystko do walizek. Nawet mi je do samochodu zaniósł. - Teraz przysięgaj, że więcej nawet na nią nie spojrzysz.
- Nie będę Cię okłamywał. Nie umiem odwrócić od niej wzroku. Przeproszę ją za to co miało miejsce. Nie cofnę czasu choć bym chciał.
- Powiedziałem przysięgaj. - przeładowałem broń. W jego oczach był strach, ale nie odezwał się. Policzyłem w myślach do 3 i oddałem strzał prosto w jego klatkę piersiową.

wtorek, 9 grudnia 2014

Przepraszam

Wybaczcie, ale nie bardzo mam czas, żeby dopracować rozdział więc pojawi się on z małym opóźnieniem. Pozdrawiam wszystkich nauczycieli z mojej szkoły. Niech pamiętają jak bardzo ich nienawidzę :') Rozumiecie, kończy się semestr. Kocham Was i mam nadzieję, że dzień czy dwa różnicy nie zmieni tego co sądzicie o blogu xx

niedziela, 7 grudnia 2014

Ogłoszenia

1) Kolejny rozdział Baby Styles ( MBA, Black czy jak to tam nazywacie ) dodam jutro.

2) Do życia wraca Simmer Down czyli opowiadanie z Lukiem Hemmingsem z 5SOS. Dzisiaj pojawił się drugi rozdział. Serdecznie zapraszam.

LINK DO SIMMER DOWN

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 7 - I'm sorry love but I don't really care

- Harry ten dom wiele nie zmienia. Nadal Ci nie ufam i boje się, że stary koszmar wróci. Alex przepraszam, ale nie będziemy mieszkać z tatą. Tatuś zrobił mi krzywdę i nie potrafię mu wybaczyć.
- Ale przecież tatuś powiedział " przepraszam ". - zmarszczył brwi i ściągnął usta. Kucnęłam przed nim.
- Synku,  to nie zawsze załatwi sprawę. - złapał w rączki mojego koka. Nie wiem dlaczego tak uwielbia bawić się moimi włosami. Ściągnął frotkę i uśmiechnął się kiedy długie fale opadły na moje policzki.
- Ale  nie będziemy mieszkać z wujkiem Zaynim ?
- Jeszcze przez chwilę musimy. Potem tutaj będziemy mieszkać, a może po jakimś czasie tatuś zamieszka z nami. - znów zmarszczył brwi, a potem pokiwał główką i poszedł do siostry. Wstałam i się odwróciłam. Zatrzymałam się milimetr od torsu Harry'ego.
- Weź  nie strasz. - mruknęłam i chciałam się odsunąć, ale poczułam jego silną dłoń na dole moich pleców. - Co ty robisz ? - spojrzałam mu w oczy. Znów zranione i ciemne.
- Chcę tylko Ci powiedzieć, że Cię kocham. - uśmiechnęłam się i go przytuliłam. Dlaczego życie nie może być proste ?

*** Oczami Zayna ***

Super. Idealny Harry i jego wybitne pomysły. Na 100% nastawia Alexa przeciwko mnie i Summer. Dogadywałem się z nimi bez problemu i nagle on zaczął się nimi interesować. Dziwnym trafem od kiedy on zaczął przychodzić to Alex się do mnie doczepił. Zero podejrzeń.
- Jesteśmy. - usłyszałem Summer od progu, a po chwili do salonu przyszły dzieciaki. Alex posłał mi chyba najlepszy ze swoich uśmiechów, a Darcy się przytuliła.
- Ciesze się. - nawet nie wie jak bardzo się cieszę, że tu jest. Postawiłem dziewczynkę i poszedłem do kuchni.
- Już się biorę za obiad. Na co masz ochotę ? Kurczak, jakieś pieczone mięso ? Może zrobię też ciasto ?
- Mam ochotę zaprosić Cię na kolację. - spojrzała na mnie uśmiechnięta, ale po chwili jej uśmiech zbladł.
- Zayn, nie mam z kim zostawić dzieci. - czyli to jedyna przeszkoda ? Mój humor znów się polepszył. Usiadłem obok niej na blacie i wziąłem jabłko.
- Załatwię coś. Na przykład poproszę Waliyhę. Co ty na to ? To moja młodsza siostra, pracowała jako opiekunka do dzieci. - przez chwilę się zastanawiała, ale w końcu zadzwoniła. Od razu zadzwoniłem do siostry, a kiedy się zgodziła zarezerwowałem stolik w mojej ulubionej włoskiej knajpce. Wróciłem do Summer.
- Wszystko załatwione. Wal będzie tutaj o 18, żebyś zdążyła zobaczyć czy Ci odpowiada. - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie z wdzięcznością.
- Dzięki Zayn. To mi się przyda. Mam dość gadania o Harrym i wszystkim co się stało. - ugryzłem w końcu to jabłko lustrując ją wzrokiem. Ciekawe co będzie jak Styles się dowie. Pewnie mi wpierdoli. Będzie się wydzierał, że to jego żona i mogę tylko o niej pomarzyć, bo on będzie o nią walczył i nigdy nie pozwoli mi się do niej zbliżyć. Słyszałem to już tyle razy, że aż tym sram.
- To co w końcu na ten obiad ? - poczochrałem ją. Zachowuję się po przyjacielsku, a potem
zaatakuję.
- Myślę, że zrobię spaghetti. Dawno nie było. - ta, a potem pójdziemy do włoskiej knajpki.
- A może coś innego ? Gyros. Gyros robisz świetne. - uśmiechnęła się i skinęła głową. Podała mi miskę z obranymi owocami.
- Zaniesiesz dzieciom ? - skinąłem głową i poszedłem do salonu. Alex wciągnął mnie w zabawę. Jakiś warsztat samochodowy miał. Kazał mi jeździć małymi furami. Po domu roznosił się już zapach obiadu. Od kiedy oni tu są... jest tak rodzinnie. Gdybym wtedy w tej restauracji nie zajął się pieniędzmi tylko świadkiem to może teraz byłaby moją żoną ? No albo trupem. Zawsze są dwa wyjścia.

*** Oczami Summer ***

To miło, że Zayn chce gdzieś ze mną wyjść. Chyba rozumie, że mam dość siedzenia w tym durnym domu i zadręczania się problemami. Przyjacielska kolacja może być miła, o ile Harry nie zrobi mi później awantury.  Podałam obiad i zawołałam ich na posiłek. Karmiłam maluchy, a potem sama zjadłam. Najtrudniej mi było położyć ich na drzemkę, bo nie byli zmęczeni, ale w końcu mój syn zasnął trzymając mnie za włosy. Delikatnie się wyswobodziłam i poszłam pod prysznic. Umyłam włosy, ogoliłam nogi. Nie wiem dlaczego czułam się jak nastolatka szykująca się na randkę. W samym ręczniku poszłam do pokoju i założyłam bieliznę. Zajęłam się wybieraniem sukienki zapominając o bożym świecie. Przydałoby się iść na zakupy, ale nie chcę wydawać pieniędzy Harry'ego na swoje zachcianki. Niby mi pozwolił, ale to nie takie łatwe. Wybrałam czerwoną sukienkę i ją przymierzyłam. Przeglądałam się przed lustrem. Jestem nawet zadowolona z tego jak wyglądam po 2 porodach i pobiciu.
- Cudownie Ci w czerwonym. - spojrzałam na Zayna w odbiciu lustra. Nie miał na sobie koszulki. Boże jest tak chudy, że przy nim wyglądam jak jakiś pasztet.
- Dziękuję. Nie narobię Ci wstydu ? - uśmiechnęłam się malując usta czerwoną szminką.
- W życiu. Jesteś zbyt piękna. - naplótł na palec kosmyk moich włosów. - Waliyha przyszła. Zejdziesz ?
- Tak. Już jestem gotowa. - wzięłam skórzaną kurtkę i poszłam za nim. Dziewczyna była uprzejma, młoda i radziła sobie z Alexem.
- Zayn tylko błagam cię, mam czas do 23. Potem przyjedzie po mnie mój chłopak. - wzięła Darcy na ręce.
- Spokojnie, wrócimy nawet wcześniej. - zapewniłam ją i jeszcze raz podziękowałam za pomoc. Trochę się bałam o moje dzieci, ale Zayn za nią poręczył. Zaprowadził mnie do swojego samochodu. Był ładny, czarny, ale ja wolę jeepy. Chyba po prostu do takich przyzwyczaiłam się przy Harrym.
- Dokąd jedziemy ?
- Niedaleko jest bardzo sympatyczna, włoska knajpka. Nie ma tam tłumów, a jedzenie wyśmienite.
- Super. Dawno nie jadłam lasagne. - zaparkował samochód i otworzył mi drzwi. Wnętrze było urocze. Cicho, spokojnie. Usiedliśmy przy stoliku przy ścianie, z daleka od okien. Muszę tu kiedyś przyjść z Harrym. Źle. Nie powinnam o nim myśleć.
- Więc lasagne i wino ?
- Tak, chętnie. - uśmiechnęłam się do chłopaka. Nie wiem czemu, ale często mam do niego podejście, jak do dzieciaka. Może dlatego, że jest trochę dziecinny. Wiem, że nie umiałby zając się rodziną. Nawet się jeszcze nie ustatkował. Zjedliśmy rozmawiając o filmie i literaturze. Pytał o moje nieskończone studia i opowiadał mi trochę o gangu. Pamiętam jak ja w nim byłam. Gdyby nie to wszystko pewnie nadal pracowałabym w restauracji i nigdy nie poznała Harry'ego. Westchnęłam i skończyłam wino.
- Masz ochotę na deser ? - spytał mnie delikatnie biorąc mnie za rękę. Wiem, że powinnam ją zabrać, ale jakoś nie mogłam.
- Nie, dziękuję Zayn. Jestem najedzona. Ale wiesz co ? Tutaj niedaleko sprzedają gorącą czekoladę. Może się przejdziemy ? - spytałam wstając. Nie mogę tutaj dłużej siedzieć, bo zaczynam tonąć w jego miodowych oczach.
- Pewnie. Co tylko chcesz. - zostawił na stoliku pieniądze i pomógł mi założyć kurtkę. Podczas spaceru również dużo rozmawialiśmy. Pytał jak to jest mieć własne dzieci. Nawet nie umiałam tego opisać. Trzeba mieć swoje maleństwa, żeby znać to uczucie. Zamówił nam napoje i skierowaliśmy się w stronę parku.
- Ty też nosisz przy sobie zawsze broń, Zayn ?
- Tak, zazwyczaj tak. Wiesz, nie wiadomo kto Cię zaatakuje, a jakby największy gangster Londynu dostał wpierdol, to jakby to wyglądało ? - zaśmiałam się krótko i usiadłam na murku przy fontannie.
- Wiesz Zayn, czasami tęsknie za takim Harrym... - westchnęłam.
- To znaczy ?
- Wiesz, na początku zabierał mnie na watę cukrową, do wesołego miasteczka. Śmialiśmy się, całowaliśmy. A teraz ? Nasze życie to był schemat. Seks raz w tygodniu, kolacja w piątek. Codziennie obiad na 16. Telefon o 12 z pracy. - pokręciłam głową jakby odtrącając wspomnienia. Mulat nie wiedział co ma mi powiedzieć. Jestem zranioną kobietą. Co mam zrobić ?
- Wiesz, czasami tęsknię za starą Tobą. Waleczną, zabawną, bojącą się mnie.
- Teraz nie jestem zabawna ?! - uśmiechnęłam się udając złość.
- Wcale. - ochlapałam go wodą z fontanny, a po chwili mi oddał. Zaczął się śmiać, a ja mu zawtórowałam. Nawet nie wiem kiedy jego usta spotkały moje.



No więc jak kochani ? Zummer czy Hummer ? :) / M.H

czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 6 - Alex will bring you back to me

*** Oczami Zayna ***

Summer i dzieciaki mieszkają ze mną od tygodnia. Podoba mi się to. W domu jest wesoło i tak... rodzinnie. Dałem każdemu z nich osoby pokój chociaż Summer się kłóciła, że wystarczy jeden. Nie. Nie kiedy stanąłem do równej walki z Harrym. Głupi myśli, że odpuszczam. Ja po prostu nie jestem nachalny.
- Zayn chodź na śniadanie ! - Summer zapukała do drzwi łazienki. Założyłem bokserki i spodnie. Bez koszulki wyszedłem.
- No już idę. Co się tak złościsz  ? - przytuliłem dziewczynę mocno w odpowiedzi na jej figlarski uśmiech.
- Gnieciesz. - uciekła z moich ramion i pobiegła na dół. Wspaniała kobieta. Ma w sobie pełno energii. Zszedłem na dół. Darcy od razu chciała na ręce. Podrzuciłem ją, a potem przytuliłem.
- Wyspałaś się księżniczko ? - uśmiechnęła się. Uroczą ma tą szczerbatą buźkę. Kiwnęła twierdząco główką i się wtuliła. - Cześć Alex. - mały jadł jakąś papkę.
- Cześć. Kiedy przyjdzie tata ? - a od kiedy on tak za Stylesem tęskni ? Wymieniłem z Summer spojrzenia. Chłopiec patrzył na mnie z wrogością. Pewnie obwinia mnie o to, że już nie mieszka ze swoim wspaniałym tatusiem.
- Alex, ja nie wiem kiedy Twój tata przyjdzie.
- Mamo, chcę do taty. Bo nie będę jadł. - oboje z Darcy patrzyliśmy na poirytowanego Alexa. Dziewczynka była zdziwiona. Okej. Nie ukrywając mała jest mniej... inteligentna od swojego młodszego brata. On jest trochę jak Harry. Spokojny i rozważny.
- Alex, jak ty się do mnie odzywasz ? - Wyczułem w głosie Sunny zaskoczenie. Alex zawsze był idealny. Bynajmniej w jej oczach.
- Mamo, chcę do taty, rozumiesz ?! - jego zielone oczy spoczęły na Summer. On wygląda jak Harry. Przysięgam. Zwłaszcza teraz. Ściąga wargi i lekko przymruża oczy. Wykapany ojciec.
- Nie będę rozmawiała z Tobą w ten sposób. - zdenerwowana wyszła na taras. Postawiłem Darcy i poszedłem za nią. Znów paliła.
- Mała, nie truj się. - usiadłem obok niej.
- Nie mam już do niego siły. Od tygodnia gada tylko o Harrym. Nie ma z nim innej rozmowy. Pyta tylko czy pójdziemy do taty, gdzie jest tata, kiedy przyjdzie tata i czy kocham tatę. Mam po prostu dość.
- Kochanie od kiedy ty palisz ? - Styles wszedł na balkon z synem na rękach. Summer od razu zgasiła papierosa i wstała.
- Od kiedy Twój syn zachowuje się jak zło wcielone. - coś w jego uśmiechu mi się nie spodobało. Pewnie namówił małego, aby buntował się do Summer. - Harry na serio. Ja już nie mam siły. Zabierz go gdzieś, porozmawiaj z nim. Ja nie wiem. Myślałam, że z Darcy będzie większy problem.
- A może po prostu nie podoba mu się to, że mieszkasz z facetem innym niż ja ?


*** Oczami Harry'ego ***

- Nie musiałabym mieszkać z innym facetem gdybyś zachowywał się jak mąż i ojciec. - westchnąłem i zabrałem małego do środka. Zawsze jak moja żonka się zdenerwuje to powraca ten sam temat. Po prostu brakuje jej argumentów.
- Darcy córeczko ? - podszedłem do prawie czterolatki. Pogłaskałem ją po ciemnych, kręconych włoskach.
- Tak tatusiu ?
- Dzisiaj zabiorę gdzieś Alexa, a jutro Ciebie dobrze ? - usiadłem obok niej na dywanie. Mały cały czas siedział blisko mnie.
- Ale zawsze ja byłam Twoją księżniczką, a Alex siedział z mamą. - nawet z ich perspektywy to tak wygląda ?
- Zawsze będziesz moją księżniczką. Waszą dwójkę kocham tak samo mocno. - przytuliłem oboje. Boże i niby ja się boję, że Zayn mnie zastąpi ? Przecież... to moje dzieci. Moja krew, moje geny. Jeżeli nawet Summer ode mnie odejdzie to dzieci jej nie oddam. Nigdy w życiu. A na pewno nie oddam Darcy. Będę walczył.
- A nie mogę z Tobą i Alexim ? - położyła mi rączki na policzkach.
- Córeczko jutro cały dzień będę tylko Twój dobrze ? A dzisiaj z mamusią zrobicie ciasteczka. - uśmiechnęła się i dała mi całusa. Summer przyniosła mi kurtkę i buciki Alexa. Od tygodnia proszę ją o spotkanie, bo do tej pory nie znalazła na to czasu. Przecież nic ważnego nie robi.Wpatrywałem się w nią przez chwilę, ale jej wzrok utkwiony był w naszym synu. Może to, że jej ukochane dziecko się od niej odwraca przekona ją, że powinna do mnie wrócić ? Mam nadzieję. Spojrzałem na Alexa, który sam zakładał buty. Zawiązałem mu sznurówki i pomogłem założyć kurtkę.
- Idź przytul mamę. - szepnąłem mu na ucho. Pobiegł do niej i wyciągnął rączki. Moja żona mocno go przytuliła i dała mu buziaka. Pocałowałem Darcy i Sunny w czółka, a potem zabrałem Alexa.
- Co tam synu ? - usadziłem go w foteliku.
- Nic. Muszę tu wracać ? Chcę zostać z Tobą.
- Jak to Alex ? Przecież musisz być z mamusią. - okej. Chyba za bardzo się wczuł w sytuację. Prosiłem go tylko, żeby trochę marudził. Przecież Summer się załamie, kiedy Alex ze mną zamieszka.
- Ale ja nie chcę mieszkać tu. Chcę w domku. Tam mam moje zabawki i moje łóżko. Proszę... - co ja mam zrobić ? Z jednej strony mnie to cieszy. Z drugiej jestem smutny, bo moje dzieci muszą wybierać między rodzicami. Wypuściłem głośno powietrze. Pocałowałem małego w czoło.
- Harry, Alex zapomniał - podeszła do nas z pluszakiem - A co to za miny ? - zamknąłem drzwi od samochodu i podszedłem do niej. - Co się stało ?
- Mamy duży problem. - bałem się jej reakcji. Westchnąłem i spojrzałem w jej przestraszone oczy. - Alex chce ze mną zamieszkać. - w sekundzie pobladła. Serio. Z jej buzi odpłynęła cała krew, bo była prawie biała.
- J...jak to ? - szepnęła po chwili. To ją zniszczyło. Zabolało bardziej niż wszystko co się kiedykolwiek wydarzyło.
- Nie wiem Sunny. Nie chce mieszkać z Zaynem. Tęskni za swoim pokojem i zabawkami. - są i świeczki w oczach. Zaraz będzie płakała.
- Cóż... jeżeli będzie szczęśliwy to... to go zabierz. - wybuchnęła płaczem i usiadła na ziemi. Podniosłem ją i przytuliłem. Nie mogła się uspokoić. Trzęsła się, płakała i panikowała.
- Summer, uspokój się. Proszę pojedź ze mną w jedno miejsce. Błagam Cię. To zajmie godzinę. Weź Darcy. I nie płacz już. - wytarłem jej policzki. Poszła do domu, a po chwili przyszła z naszą córką. Dwie śliczne. Usadziłem małą w foteliku, a dużej otworzyłem drzwi. Potem zająłem swoje miejsce za kierownicą.
- Powiesz mi dokąd jedziemy ? - spytała patrząc na naszego syna. Szkoda mi jej. Wszystko ją dobija. Jesteśmy jej jedyną rodziną, a... no tak. To moja wina.
- Mam dla Was niespodziankę. Dlatego chciałem Cie gdzieś zabrać. Tylko, że nie miałaś czasu. - chyba trzymała Alexa za rączkę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Sunny. - zaśmiała się cicho - No co ?
- Mówiłam do Alexa, ale nie szkodzi. - teraz i ja się uśmiechnąłem. Tak czy siak ją kocham i wiem, że ona kocha mnie. Ruszyłem w stronę miejsca docelowego. Muszę jakoś pomóc Summer podnieść się psychicznie.
- To jest daleko ?
- Nie słonko. Zaraz będziemy. - wjechałem do najbogatszej dzielnicy Londynu. Przez szybę oglądała piękne domy dookoła nas. - Podoba Ci się tutaj ?
- Tak. Jest bardzo... drogo. Mimo wszystko ładnie. - uśmiechnęła się do mnie. W końcu dotarłem do odpowiedniego budynku.
- Jesteśmy. To wasz nowy dom. - powiedziałem spokojnie parkując. W oczach mojej żony zobaczyłem ulgę. Pomogłem rodzinie wysiąść z samochodu i weszliśmy do środka. Dom jest co prawda do remontu, ale chcę stworzyć jakąś podporę.
- Jest piękny Harry... Dlaczego mi nie powiedziałeś ?
- Niespodzianka. Lubisz je. - objąłem ją ramieniem. Alex trzymał ją za rękę, a Darcy mnie. Pocałowałem żonę w policzek. - Chodźcie do środka. - wyjąłem z kieszeni klucze i wpuściłem ich do nowego domu. Dzieciaki od razu biegały po pustym salonie.
- Podoba Ci się ? - podszedłem do żony. Nie odpowiedziała tylko mnie przytuliła. Miała na sobie legginsy i wyciągnięty, stary sweter. Włosy związane w niechlujnego koka. Wyglądała fantastycznie.- Jutro wchodzą tu robotnicy. W maks miesiąc dom będzie gotowy. Wybierzesz sobie meble i co będziesz chciała. Oczywiście, ja płacę.
- Dziękuję Harry. Bardzo dziękuję. - nadal mnie nie puszczała.
- W końcu mamo ! - Alex podszedł do nas uśmiechnięty i przytulił się do jej nóg.
- Ale co synku ?
- Przytulasz tatę, czyli będziemy razem mieszkać. - widziałem po jej minie, że walczy ze sobą. Jest zagubiona, ale rozważna. Zrobi wszystko, żeby dzieci były szczęśliwe. To jest Summer. Wiedziałem, z kim założyć rodzinę. Spojrzała na mnie i przygryzła wargę. Summi podjęła decyzję.

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 5 - Summer... Malik ?

No i Harry się do mnie nie odzywa od tygodnia. Nie wiem jak mam się z tym czuć. Źle zrobiłam idąc z nim do łóżka, ale po prostu mi się chciało. Może potrzebowałam po prostu jego bliskości ? Może chciałam, żeby przez chwilę było jak dawniej, a potem kolejny raz uderzyło we mnie to co zrobił ? Dziwi mnie to, że nadal nie ma kochanki.
- Wszystko ? - spytał Zayn. Dzisiaj przeprowadzamy się do niego z dziećmi. Cały czas pytają o ojca, a ja nie wiem co mam im już mówić.
- Wszystko. - ubrałam Alexa, a potem poszłam do Anne. Bez słowa mnie przytuliła. Jest dla mnie jak prawdziwa matka.
- Poradzisz sobie Summi. Jesteś wytrwała i odważna. Gdybyś czegokolwiek potrzebowała to dzwoń. Wiesz, że zawsze chętnie Ci pomogę.
- Wiem mamo i jeszcze raz dziękuję za pomoc. Teraz musimy dać sobie radę sami, prawda synku ? - uśmiechnął się do mnie. Nie ma pojęcia o czym mówię. Moje maleństwo. Ann jeszcze dała mu buziaka i poszliśmy do samochodu gdzie czekali na nas Darcy i Zayn. Usadziłam Alexa w foteliku i zajęłam swoje miejsce. Nie wiem jak się czuć. W sumie to wygląda jakbym odeszła do innego.
Jakbym go zdradziła i zostawiła, do tego zabierając mu dzieci. Tylko, że w praktyce ja po prostu będę mieszkała u Zayna, bo nie mam gdzie się podziać, a z dzieciakami na ulicę nie pójdę. Może kiedyś uda mi się stanąć na nogi i mieć coś tylko naszego. No gdzie ten Zayn ? Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. Szybko wysiadłam z auta.
- O proszę. Cudowna parka. - zakpił wymierzając we mnie wzrok.
- O co Ci człowieku chodzi ? - prawie szeptałam. Takie zachowanie kojarzy mi się tylko z jednym. Ostatnio po tym podniósł na mnie rękę.
- O to, że ostatnio to mi się do łóżka pchałaś, a teraz z nim mieszkała będziesz ? - walczył ze sobą. Roznosiło go od środka, ale próbował być spokojny. Oboje musimy nauczyć się panować nad emocjami.
- Tłumaczyłam Ci dlaczego nie mogę mieszkać z Tobą Harry.
- Więc się wyprowadzę, a ty zamieszkasz tam z dziećmi. Opcja dobra dla nas obojga. Ja nie będę się denerwował gdzie i z kim są moje dzieci i moja żona, a ty będziesz miała gdzie mieszkać i co jeść. - westchnęłam. Czy tak trudno jest zrozumieć, że ja nie potrafię mieszkać w tym domu ? W domu, który przywołuje tak wiele wspomnień. Niektórych bardzo bolesnych no i takich, które przerodzą się w ból i tęsknotę za tym co było.  - No co, księżniczko ? Nie masz mi nic do powiedzenia ?
- Harry mówiłam Ci, że nie mogę mieszkać w tym domu. Zrozum, że Zayn pomoże mi tylko stanąć na nogi. - w jego mózgu odbywała się kolejna walka, ale na szczęście rysy jego twarzy złagodniały. Cicho wypuściłam powietrze. On jest przerażający.
- Słonko... - wyciągnął do mnie rękę, a ja bardzo powoli i niepewnie podałam mu swoją - Obiecaj mi, że to tylko na jakiś czas. Nie chcę, żebyś mieszkała z Zaynem. Po prostu wolę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Mogę Was chociaż odwieźć ? - spojrzałam na Zayna. Wzruszył tylko ramionami i
poszedł do dzieci.
- Niech Zayn weźmie dzieci, a ja pojadę z Tobą dobrze ? - patrzyłam w jego zielone oczy co tak cholernie uspokajało. I mnie i jego.
- Chodź Baby. - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi do samochodu. Kiedy ja ostatnio siedziałam na tym siedzeniu ? Kiedy ostatnio siedziałam obok niego w pokojowych warunkach ? To aż bolało. Dwoje dorosłych, kiedyś kochających się nad życie ludzi w tym momencie... prawie dla siebie obcy.- Mogę dzisiaj zabrać gdzieś Darcy i Alexa ?
- Możesz Harry. Masz prawo spędzać z nimi czas. Nie musisz pytać mnie o zgodę. Wystarczy jak mnie poinformujesz.
- Dobrze, zapamiętam.
- A mogę Ciebie jutro rano gdzieś zabrać ? - uśmiechnęłam się. Uwielbiam kiedy tak mnie podbiera. Tylko, że pomimo szczerych chęci nie mogę.
- Po południu. - nie chciałam mówić mu o pracy. Zaraz będzie miał pretensje i będzie płakał, że jestem księżniczką i nie mogę pracować.
- Jakieś plany ?
- Nic specjalnego Hazz. - on wie, że coś kręcę.
- Czyli co ? - a chuj tam, raz się żyje. Muszę być odważna i twardo stawiać na swoim.
- Idę do pracy. - zahamował ostro zatrzymując się na środku ulicy. Tak myślałam. Spojrzałam na niego czując irytację. A gdyby z nami były dzieci ? Co wtedy ?
- Nie ma nawet mowy. Ja się nie zgadzam Summer. W życiu. Kto się niby dziećmi zajmie ? Opiekunka ? - nie wiedziałam co w niego wstąpiło. Wyglądał jakby całe jego życie legło w gruzach. W sumie... to legło. Nasze małżeństwo to klapa, a mur, który zbudował między mną, a światem właśnie kawałek po kawałku upada. Chociaż z dziećmi ma jakiś kontakt.
- Tego jeszcze do końca nie wiem, bo
- Więc ustaliliśmy to, że do pracy nie pójdziesz. - zaczynam się denerwować. Dlaczego on mi zabrania ? Przecież nie chcę robić nic złego.
- Proszę... - szepnęłam bliska płaczu.


*** Oczami Harry'ego ***

Zjechałem na pobocze walcząc ze swoim charakterem. Wiem, że moja zaborczość też jest powodem, że odeszła. Po prostu nie umiem pogodzić się z tym, że ona może być zagrożona. Że jej piękno i pewna czystość od pracy zostaną naruszone. Nie chcę, żeby była zmęczona, albo zestresowana obowiązkami, terminami i innym gównem. Ona ma leżeć i pachnieć. Spojrzałem na nią.
- Dlaczego ty mi to robisz Summer ? - ja też już szeptałem.
- Nie robię nic przeciwko Tobie. Robię w końcu coś dla siebie. Chcę uciec od tego co było. Zająć się czymś, bo siedzenie i myślenie to dla mnie okrucieństwo. Najgorsza tortura. Chcę żebyś był obecny w życiu moim i dzieci, ale potrzebuję czasu. Daj mi go.
- Daję Ci go cały czas. Słonko proszę, zapisz się na studia, cokolwiek, ale nie pracuj. Bo ja zwariuję.
- Na studia trzeba mieć pieniądze Harry.
- Dam Ci je. O to się nie martw. - delikatnie położyła dłoń na mojej, a ja poczułem te miliony iskierek pod moją skórą.
- Harry, przepraszam. - westchnęła - Zachowałam się jak ostatnia dziwka. Jak napalona gówniara, która uprawia seks dla samego orgazmu. Sama nie wiem co to miało znaczyć, bo wiesz, że ja czasami mało myślę, a dużo robię. Tego dnia skumulowały się we mnie tysiące emocji i musiałam je jakoś rozładować. Walczę ze swoimi uczuciami, próbuję powstrzymać to, że Cię kocham i - przerwałem jej pocałunkiem. Nie mogę słuchać jej tłumaczeń. Każdy ma potrzeby seksualne. O dziwo oddała pocałunek. Wszystko w moim ciele drżało. Kurwa, chyba serce mi rucha płuco. Te usta idealnie pasujące do moich.
- A to coś dla Ciebie znaczyło ? - spytałem opierając moje czoło o jej czoło. Pokiwała tylko głową i przytuliła się na tyle, na ile pozwalała jej przestrzeń w samochodzie. - Będzie dobrze słońce. Będę się o Was starał. Obiecuję, nie zawiodę.
- Próbuję Ci uwierzyć. Serio, staram się. - uśmiechnąłem się i odpaliłem silnik. Wkraczamy na nowy etap. Powiedziałbym nawet, że zaczynamy się dogadywać. Mam dość szarpaniny i walki. Takiej walki. Walki z Summer, a nie o Summer. O nią mogę walczyć nawet z całą armią. Pff. Dla niej pójdę do Mordonu i pogadam z Zordonem. Mogę też dołączyć do Power Rangers jeżeli szuka bohatera. Nawet bym jej wioskę smerfów znalazł. Piętnaście minut później byliśmy pod domem Zayna. Summer poszła do Darcy, bo płakała, a Alex podszedł do mnie.
- Tatuś ! - przytulił się. Jest taki do mnie podobny.
- Hej maleńki. Wszystko dobrze ?
- Mam misia ! - krzyknął wesoło. Czyli wszystko spoko.
- Super. Posłuchaj mnie chwilę dobrze ? - postawiłem go na ziemi i kucnąłem - Alex, musisz się opiekować mamusią.
- A jak ?
- Tak jak mamusia Tobą. Bądź grzeczny i broń ją jakby coś się złego działo.
- A wujek Zayni jej nie obroni ? - skrzywił się dziwnie - Jak z Tobą mieszkaliśmy to zawsze nas broniłeś.
- Za niedługo będziemy razem mieszkać. Wszyscy razem. Ty, ja, Darcy i mamusia.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję Alex. - pocałowałem go w czoło.
- Mama nie kocha wujka. Mama kocha Ciebie. - powiedział i pobiegł do siostry.

sobota, 8 listopada 2014

Ogłoszenia parafialne

Kochani, rozdział dodam we wtorek, bo niestety wypadł mi pilny wyjazd. ;)
Przepraszam i mam nadzieję, że rozumiecie xx / M.H

wtorek, 4 listopada 2014

Drogi hejterze ;)

Ukrywająca się pod anonimkiem osobo :)
Po pierwsze wiem, że większość " anonimowych " komentarzy pisze jedna osoba, ponieważ w łatwy sposób mogę to sprawdzić. ;) Mam kumpli informatyków no i, że tak powiem IP komputera jest cały czas to samo, a jeżeli powiesz mi, że piszesz z telefonu to i tak to wychodzi ;)
Jeżeli nie masz konta google + to na serio możesz napisać swoje " cenne " uwagi na moim Twitterze, asku, albo facebooku. ;) Wystarczy chcieć. Jak to mówią " kozak w necie, pizda w świecie " :)
Jestem po prostu ciekawa czy gdybyś tak spotkała się ze mną w realu byłabyś taka cwana, bo mi się nie wydaje. ;) Aha, no i nie zaliczam " Bólu dupy " o " słowa prawdy " tylko o sposób ich wyrażania. Jeżeli tak bardzo chcesz się ze mną spotkać w 4 oczy, to podaj mi swój adres, chętnie się pofatyguję. A głównie wiesz za co ? Nie za to, że obrażasz mnie, moje blogi, czy to jak piszę. Za to, że obrażasz ludzi, którzy mnie wspierają. Nie podoba się ? To wypierdalaj.

+ Anonimowe komentarze zostaną zablokowane, jeżeli ktoś z Was nie ma konta google+, a chciałby " komentować " rozdziały, to zapraszam na mojego twittera https://twitter.com/NiallouJHoran, aska http://ask.fm/MonikaSz1 albo facebooka https://www.facebook.com/nouis.child?fref=ts

niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 4 - Daddy !

*** Oczami Harry'ego ***

Nie mam już po co żyć. Summer mnie nie kocha, straciłem moje cudowne dzieci. Louis mówi, że znajdę inną, ale ja nigdy bym nie umiał. Zawsze będę myślał o mojej żonie. Przełknąłem ślinę. Słowa Zayna do mnie nie docierały. Upiłem się. Kolejny raz. Zawsze po alkoholu robię głupoty, ale ostatnio coraz bardziej mnie do niego ciągnie. Summer byłaby na mnie zła. Zmarszczyłaby brwi i skrzyżowała ręce na piersi. No, piersi to ma fajne.
- Tatusiu... - czy to mój synek ? Szybko odłożyłem broń i rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem jego i moją Sunny. Podszedł do mnie i się przytulił.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz synu ? - próbowałem opanować drżenie głosu.
- Bo chcę, żebyś opowiedział mi bajkę.
- Mamusia Ci opowie.
- A ja chcę, żebyś ty. - Summer wpatrywała się we mnie z dziwną emocją w oczach. W końcu podeszła do mnie i zabrała mi broń, potem alkohol, a na końcu wyjęła papierosa i odpaliła.
- Kochanie, ty palisz ? - zdziwiony patrzyłem na nią.
- A ty ? - pokręciłem przecząco głową - Wstawaj. Dasz radę iść sam ?
- Dam. - wzięła Alexa na ręce i kazała iść za sobą. Potem zabrała mi kluczyki od auta i wsadziła mnie na miejsce pasażera. Dlaczego ona się mną zajmuje ? Przecież mnie nie kocha.
- Syneczku śpij. - posadziła go w foteliku.
- A bajeczka ?
- Jutro Ci opowiem kochanie. Śpij już. - chwilę później siedziała na miejscu kierowcy. Ruszyła w stronę Holmes Chapel.
- Dokąd jedziesz ?
- Nie wrócisz w takim stanie do Londynu, bo nie wiem co Ci jeszcze do łba strzeli.
- Kochanie, ja
- Porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz. - położyłem nieśmiało dłoń na jej udzie i delikatnie je pogłaskałem. Nie zareagowała w żaden sposób. Ani się ucieszyła, ani zdenerwowała. To już jakiś postęp. No, albo znosi mnie, bo jestem pijany.
- Wezmę Alexa. - powiedziałem kiedy się zatrzymała.
- Nie. Jesteś pijany, możesz zrobić mu krzywdę. Idź do sypialni. Zaraz do Ciebie przyjdę. - uniosłem ręce w obronnym geście i poszedłem do domu.
- Harry coś ty znowu wymyślił. Śmierdzisz wódką na kilometr. Idź pod prysznic. Co ty byś bez Summer zrobił to ja nie wiem.
- Żona kazała mi iść do sypialni.
- Mamo, pod prysznicem to on sobie może krzywdę zrobić. Położę Alexa i zaraz zejdę. - patrzyłem jak wchodzi po schodach i skręca do pokoju dzieci.
- Synu wytłumacz się. - zaprowadziła mnie na kanapę.
- Nie daję sobie rady mamusiu. Nie mam już rodziny. Straciłem to co dla mnie najważniejsze i najcenniejsze. Oddałbym za nią i dzieci życie. Ja wiem, że bardzo ją skrzywdziłem i ta myśl dołuje mnie najbardziej. Mam ochotę z sobą skończyć, żeby nie żyć z tą świadomością.
- Nie mów tak Harry. Summi Cię kocha. Wszyscy Cię kochamy. Masz dla kogo żyć. Musisz przyjąć odpowiedzialność za swoje czyny.
- Chodź. - moja żona wyciągnęła do mnie rękę.
- Dokąd ?
- Na górę. Chodź. - splotłem delikatnie nasze palce. Zaprowadziła mnie do łazienki i zaczęła rozbierać.
- Słońce, co ty robisz ? - zachłysnęła się łzami i wtuliła w mój tors.
- Co ty chciałeś zrobić ? Chciałeś nas zostawić ? Uciec ?
- Przecież i tak cały mój majątek, pieniądze, dom, samochody są przepisane na Ciebie.
- Harry myślisz, że mi chodzi o pieniądze ? Dzieci potrzebują ojca. - przytuliłem ją mocno do swojego ciała. Nie puszczę jej już. Nigdy.
- Nie płacz. Jestem tutaj. - znów zaczęła mnie rozbierać, a potem kazała mi wejść pod prysznic. Najbardziej zdziwiło mnie to, że do mnie dołączyła. Myła mnie unikając mojego wzroku.
- Baby... Popatrz na mnie. - nieśmiało podniosła wzrok. Podtrzymałem jednym palcem jej podbródek i ją pocałowałem. Zachłannie. Pragnąłem tego od tylu tygodni. Oddała pocałunek, a ja w końcu poczułem, że żyję. Jej dłoń zwinnie zsunęła się w dół mojego brzucha. Wiedziałem czego chce. Pragnęliśmy tego samego. Delikatnie zacząłem mydlić jej ciało. Nasze usta stały się nierozłączne. Czekałem, aż wykona kolejny krok, bo nie chciałem niczego spieprzyć.
- Chyba nie powinniśmy Harry... Nie wypada.
- Dlaczego ?
- Dzieci i Twoja mama mogą nas usłyszeć.
- Musisz być cichutko skarbie... - zacząłem masować jej cudowne piersi. Jęknęła cicho w moje usta. Wziąłem ją na ręce i przeniosłem do sypialni. Ma takie piękne ciało. Całe moje. Zayn może tylko się ślinić.
- Jesteś pijany Harry... - mruknęła bawiąc się moimi włosami.
- No to co ?
- Będziemy tego żałować. Nie. Nie mogę. - szepnęła i szybko wstała z łóżka. Rzuciła we mnie bokserkami, a sama się ubrała. Ledwo zdążyłem zasłonić swoje krocze, a do sypialni weszła Darcy.
- Tatuś. - zapłakana wyciągnęła do mnie rączki.
- Co się stało księżniczko ? - Podniosłem ją i posadziłem obok mnie na łóżku.
- Sprawdzałam, czy jesteś. - wtuliła się mocno, a ja uśmiechnąłem. Summer poszła do ich pokoju. Pewnie zobaczyć, czy Alex śpi.
- Chodź, położymy się spać.  - zaprowadziłem ją do łóżeczka i opowiedziałem jej bajkę. Alex już słodko spał. Kiedy maleńka do niego dołączyła poszedłem do żony.
- Zdecydowałaś się ?
- Zdecydowałam. - pociągnęła mnie na łóżko i zaczęła całować. Kochaliśmy się przez pół nocy. Potem usnąłem wtulony w jej ciało.


*** Oczami Summer ***

Dla mnie to nic nie znaczyło. To tylko seks. Mi się chciało, jemu też. Stało się. Tyle.
- Dzień Dobry Summi.
- Dzień dobry mamo. Kawa na stole. - uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję. Jak tam z Harrym ? Pogodziliście się ? Słyszałam.
- Ja... Mamo wybacz, że tak to powiem, ale... to tylko seks. Wiem, że źle postąpiłam mamo. Przepraszam. Porozmawiam z Harrym.
- O czym ze mną porozmawiasz kochanie ? - wszedł do kuchni w samych bokserkach i próbował mnie pocałować, ale się odsunęłam - Co się dzieje ?
- Zjedz śniadanie.
- W nocy byłaś milsza. - mruknął i usiadł do stołu.
- Wracasz dzisiaj do Londynu ?
- Wracamy. - wziął na ręce Alexa.
- Chcesz wziąć dzieci na weekend ?
- Chcę wziąć Ciebie i dzieci na stałe. - Anne wyszła z kuchni, a on spojrzał na mnie już poirytowany.- Coś nie tak Summer ?
- Harry, bo... to był tylko seks.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć ?
- To nie załatwiło wszystkich naszych problemów i nie cofnęło czasu. Nadal Ci nie ufam i nadal nie wiem czy mogę czuć się przy Tobie bezpieczna.
- Dlaczego Ty mi to robisz co ? Jak mogłaś w taki sposób się mną pobawić ?
- Hazz nie bawiłam się Tobą. Nie odbieraj tego w ten sposób.
- A jak mam to odebrać ?
- Daj  mi czas. Prosiłam Cię o to.
- Wróć ze mną do domu. Sunny, po prostu chcę wiedzieć, że jesteście bezpieczni.
- Tak ? Bo mi wydaje się, że chcesz po prostu mnie kontrolować.  - westchnął i poprawił naszego syna na rękach.
- Chcę kupić nowy dom. Dla nas i naszych dzieci. Wyremontujemy go i umeblujemy jak tylko będziesz chciała. Dzieci pójdą do przedszkola, a ty na studia. Zawsze bardzo chciałaś. Zmienię się dla Was. Wybaczysz mi i wrócisz ze mną do domu ?

wtorek, 21 października 2014

Rozdział 3 - She's strong

Muzyka

- O czym ty mówisz dziewczyno ? - wyglądał jak zagubiony szczeniak.
- Jezu Harry. Dopiero teraz widzę jak mnie ograniczałeś i jaką wodę z mózgu mi robiłeś. Teraz wychodzę sobie na spacery kiedy chcę, jem co chcę, zajmuję się dziećmi jak chcę.
- Summer zawsze wszystko robiłem i robię dla Twojego dobra.
- Tobie się tak wydaje Harry.
- W szpitalu powiedziałaś mi, że mnie kochasz. Że jeżeli będę o Ciebie walczył to wszystko będzie dobrze.
- Harry powiedziałam Ci, że moja miłość to jedyne co Ci zostało. - poszła do domu, a on za nią. Oczywiście ja też. Styles siedział w salonie z dziećmi, a dziewczyna gdzieś zniknęła. Pewnie poszła się przebrać, żeby się odczepił.
- O. Harry. - Anne weszła do salonu i spojrzała na niego bez większych emocji.
- Cześć mamo.
- Gdzie Summer ?
- Poszła na górę. - kiwnęła głową i tam właśnie się skierowała.
- Zayn możesz coś dla mnie zrobić ?
- Co ?
- Wyjdź stąd. Zostaw nas samych.
- Oszalałeś chyba. Dopiero co jej siniaki zeszły. - nie zamierzałem jej zostawić samej. To znaczy nie z nim. Westchnął biorąc Alexa na kolana.
- Mama ! - krzyknął i zaklaskał w rączki, a Summer zeszła po schodach. Wyglądała zjawiskowo. Zresztą jak zwykle.
- Synek ! - pobiegł po piłkę i jej podał. - Chcesz pograć ?
- Tak !
- A ty Darcy ? - pokiwała główką. Obserwowałem Alexa, który wziął Harry'ego za rękę.
- Tata. Chodź. - pociągnął go w stronę ogrodu. Spojrzał na Summer, która jedynie kiwnęła głową.
- Zayn ? Masz ochotę ?
- Czemu nie. - uśmiechnąłem się do niej i razem poszliśmy do ogrodu. Styles oczywiście musiał się przebrać bo był elegancko. Jak zwykle.


*** Oczami Summer ***

W sumie to mam w dupie czy Harry tutaj jest czy nie. Ma prawo spędzać czas z dziećmi, a dzieci mają prawo spędzać czas z rodzicami. Macierzyństwo wymaga poświęceń.
- Tata łap ! - Alex rzucił mu piłkę i upadł na trawę śmiejąc się.
- Żonko łap. - rzucił ją do mnie, a ja znów poczułam się jak pies. Jak wtedy kiedy z nim byłam. Teraz nasze małżeństwo to fikcja. - Kochanie ?
- Powiedziałam już, nie mów tak do mnie.
- Dobrze Baby. Masz dzisiaj czas ?
- Zależy na co.
- Chciałbym Cię zabrać na kolację.
Alex <3 
- Możesz zostać na kolację. Dzieci nie mam z kim zostawić.
- Zayn ?
- Właściwie to nie mam czasu. - odparł kopiąc piłkę do Darcy. - robi to dlatego, że nie chce żebym spotykała się z Harrym.
- A na kolację zostaniesz ?
- Wybacz Summer, ale muszę wracać. - kiwnęłam głową i powoli poszłam w stronę domu. Czas zrobić maluchom coś do jedzenia.
- Mama ! - Alex przybiegł za mną.
- Co synku ? - wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam.
- Amam ! To ! - wskazał na kurczaka, który leżał na blacie. Uśmiechnęłam się i posadziłam go na blacie.
- Summi, uważaj, żeby nie spadł. - Harry wszedł do kuchni i od razu go zdjął. Mały lubił tam siedzieć i wiedział, że ma się zbytnio nie ruszać.
- Harry ja wiem co mam robić. Na prawdę.
- Tylko martwię się o nasze dzieci.
- Te nienarodzone też ? - nie mogłam się powstrzymać. Alex przytulił się do mojej nogi, a ja delikatnie głaskałam go po włosach. W końcu spojrzałam na bruneta. Wyglądał na zranionego i wściekłego równocześnie.
- Czy oprócz tego jednego razu kiedykolwiek zagroziłem naszym dzieciom ? Czy kiedykolwiek zrobiłem Ci krzywdę ?
- Nie. Oprócz gwałtu.
- Summer, wybaczyłaś mi. Nie wracajmy do tego. Chcę, żebyś wiedziała, że Cie kocham. Ciebie i nasze dzieci. Śmierć trzeciego malucha zabolała mnie tak samo jak Ciebie. Ja muszę jeszcze żyć ze świadomością tego, że przeze mnie nie ma go z nami. Muszę żyć z tym, że nie mam przy sobie najbliższych. Tych, których kocham najbardziej. Własna matka się ode mnie odwróciła. Rozumiem. Zawiodłem Was wszystkich. Od zawsze wiedziałem, że na Ciebie nie zasługuję. - pocałował mnie i Alexa w czoło, a potem wyszedł. Nie bardzo wiedziałam co mam zrobić.
- Summer ? - Zayn wszedł do kuchni z Darcy na rękach.
- Dziękuję, że przyjechałeś.
- Wiesz, że zawsze możesz
- Powinieneś już iść Zayn. Chcę zostać sama.
- Rozumiem. - przytulił mnie, a potem wyszedł. Mam tego wszystkiego dość. Zawsze jak coś sobie poukładam to potem wszystko musi się spierdolić.


*** Oczami Zayna ***

Jak zwykle. Już wszystko było super. Summer się uśmiechała i nawet mógłbym powiedzieć, że wydawała się mną zainteresowana. A tu nagle pojawia się Styles z tym swoim " jesteśmy rodziną ",  " kocham Cię ", " Baby, zależy mi na Tobie. ", " Tak bardzo przepraszam". Kochał ją jak ją bił ? Bo ja kobiety w życiu bym nie uderzył. Chociażby próbowała mnie zabić. Tym bardziej takiej kobiety jak Summer. Jest idealna. Piękna, inteligentna. Szkoda tylko, że ślepo zapatrzona, albo otumaniona. Chociaż gdybym ja miał wszystko za nic też szedłbym za nim w ciemno. W drodze do Londynu na poboczu zauważyłem znajomy samochód. Czemu Styles stoli w środku lasu ? Srać mu się zachciało ? Zatrzymałem się za jego autem i wszedłem w alejkę. Nie wiem dokąd prowadzi, ale zgaduję, że tam się udał. Dotarłem nad brzeg rzeki i zobaczyłem go kilka metrów dalej.
- Harry ? Co ty tutaj robisz ? - obok leżała paczka papierosów i butelka wódki.
- Piję, palę. Podziwiam widoki.
- Przecież ty nigdy nie pijesz, a tym bardziej nie palisz.
- A co mi zostało ? Mój przyjaciel ma lepszy kontakt z moją żoną niż ja. Moja żona, którą kocham nad życie nie chce mnie znać.
- Harry, ale ty zrobiłeś jej ogromną krzywdę. Czego od niej wymagasz ? - pociągnął z butelki taki łyk, że aż mnie zemdliło. - Mogę się poczęstować ? - wskazałem na papierosy.
- Jasne. - rzucił mi paczkę. - Wiem co jej zrobiłem, ale zrozum, że ja też cierpię.
- Ona straciła dziecko, które kilka miesięcy nosiła pod sercem.
- A ja straciłem całą rodzinę.
- Przykro mi Harry.
- Mi też jest przykro. Dlatego muszę z tym skończyć.
- Z czym ? Hazz o czym ty mówisz ?
- Ze sobą Zayn.
- Chyba troszeczkę przesadzasz. Summer nie powiedziała, że nie ma dla Was szansy.
- Zayn ja muszę patrzeć na nią, kiedy tak cholernie chcę ją dotknąć, przytulić. - przeładował broń, a ja poczułem zdenerwowanie. Jak ja mam go powstrzymać ? Louis nie zdąży dojechać. Summer. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do dziewczyny.
- Halo ?
- Summer potrzebuje Twojej pomocy. Bardzo.
- Co się stało Zayn ?
- Harry Cie potrzebuje.
- Co tym razem ?
- Próbuje się zabić.
- Daj mi go do telefonu. - długo coś do niego mówiła, a potem oddał mi telefon. Nawet słowem się do niej nie odezwał.
- Summer i co będzie ? - zanim mi odpowiedziała zobaczyłem jak Harry przystawia sobie pistolet do skroni.

wtorek, 14 października 2014

Rozdział 2 - Holmes Chapel

- Pani Styles, nie będę Pani okłamywał. Po poronieniu zawsze jest trudniej zajść w ciąże, co nie znaczy, że jest to niemożliwe. - Harry przyciągnął mnie bliżej do swojego torsu, ale szybko się od niego odsunęłam. Próbuje wykorzystać to, że mam osłabioną psychikę.
- Dziękuję. - lekarz skinął głową i wyszedł. Mój mąż nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Co chwilę wykonywał jakieś nerwowe gesty w moją stronę. Wyciągał do mnie rękę, ale szybko ją cofał. Podchodził bliżej po czym wracał do punktu wyjścia. Cierp gnoju. Tak jak cierpię ja. Dobrze, że dzidziuś jest w lepszym świecie, a nie musi znosi ojca pojeba. Położyłam się do łóżka, a Anne poprawiła mi kołdrę.
- Mamo zostawisz nas samych ? - powiedział cicho.
- Nie. - takiej odpowiedzi pewnie się nie spodziewał. Chciało mi się śmiać i płakać równocześnie. Dlaczego on mnie bije ? Jestem aż taka beznadziejna ? Do sali wszedł Louis.
- Słoneczko. - uśmiechnął się do mnie. - Harry wyjdź.
- Bo ?
- Bo Eleanor przywiezie dzieci. Wypad.
- To też moje dzieci.
- A to Twoja żona. Zobacz co jej zrobiłeś i odpowiedz sobie na pytanie dlaczego nie pozwalamy Ci się do nich zbliżać.
- Louis on ma prawo zobaczyć dzieci. - powiedziałam cicho - Sytuacja między nami nie powinna mieć na to wpływu.
- Dziękuję kochanie.
- Nie mów do mnie kochanie. - zmierzyłam się z jego zielonymi oczami. Już się go nie boję. Bardziej mnie nie skrzywdzi.
- Chcę chwili rozmowy z Tobą w cztery oczy. Tak wiele wymagam ? - westchnęłam.
- Zostawcie nas.
- Summer, ale
- Louis, bardziej już mnie nie skrzywdzi. - uśmiechnęłam się do przyjaciela.
- Jakby coś to jestem za drzwiami. - wziął Anne i wyszli. Spojrzałam na Harry'ego bawiąc się kosmykiem włosów.
- Czego chcesz ?
- Rozmowy. - prychnęłam.
- Nie zgadłabym.
- Przestań być sarkastyczna.
- Jakim prawem mi rozkazujesz ? - wypuścił głośno powietrze.
- Pozwolisz mi coś powiedzieć i nie przerwiesz ?
- Nie. - musiałam go powkurwiać.
- Więc słuchaj. Zachowujesz się teraz jak na początku naszej znajomości. Próbujesz pokazać mi gdzie jest moje miejsce chociaż Twoje serce każe Ci się do mnie przytulić, rozpłakać i wykrzyczeć mi jak bardzo mnie nienawidzisz. Znam Cie jak nikt. Rozumiem, że nie chcesz mnie widzieć i ze mną żyć. Dlatego wyprowadzę się z domu. Dam Ci pieniądze, żebyś utrzymała poziom życia do jakiego przywykłaś. W tym czasie będę starał się o Ciebie jak tylko będę mógł.
- Nie chcę mieszkać w tym domu.
- Bo ?
- Bo nie. Będę się w nim źle czuła. Na jakiś czas zamieszkam z Twoją matką, a potem jak już stanę na nogi to się gdzieś wyprowadzę.
- Summer
- Harry nie narzucaj mi nic. Zrobię co uważam za słuszne.
- Dobrze. Gdybyś czegoś potrzebowała to zadzwoń. A... zapomniałbym. - podał mi pudełko z nowym Iphonem.
- Co to ?
- Nowy. Twój... no... rozwaliłem go. Przepraszam.
- Dziękuję za to. - uniosłam pudełko lekko do góry.
- Nie masz za co. Chociaż tyle mogłem zrobić. - kiwnęłam głową. Poprawił mi kołdrę, a potem założył kurtkę.
- Będę na każde Twoje zawołanie. - powiedział cicho i wyszedł. Odetchnęłam z ulgą i wtuliłam się w poduszkę. Mam dość. Mam dość psychicznie i fizycznie.

~*~


*** Oczami Zayna ***


- Dzień dobry Anne. - wszedłem do domu mamy Styles'a. Często odwiedzam Summer i dzieciaki. Ona tego potrzebuje.
- Cześć Zayn. - wziąłem na ręce małą Darcy. - Summer ma dzisiaj dużo gości.
- Tak ?
- Był Niall z Louisem i Eleanor. - uśmiechnąłem się.
- A gdzie ona jest ?
- Tam gdzie zwykle. - kiwnąłem głową i postawiłem dziecko na podłodze. Skierowałem się w stronę ogrodu. Ominąłem wszystkie idealne krzewy i wszedłem na łąkę za ogrodzeniem. Widziałem ją już z daleka. Zmieniła się. Odżyła. Uspokoiła się.
- Hej Sunny.
- Cześć. - spojrzała na mnie i posłała delikatny uśmiech.
- Co robisz ?
- Wianki. Chcesz ?
- Nie, dziękuję. - wzruszyła ramionami i włożyła go na swoje włosy.
- Dlaczego się nie ogoliłeś Zayn. Kompletnie o siebie nie dbasz. - zaśmiałem się krótko.
- Nie miałem czasu. Powiedz lepiej dlaczego nie założyłaś dzisiaj stanika ?
- Bo mam okres i bolą mnie piersi.
- To w sumie ma jakiś sens. - pokazała mi język i wstała.
- Przejdziemy się ? Mam jeszcze 40 minut wolnego.
- Jak to wolnego ?
- Tak umówiłam się z Anne. Nie chcę obarczać jej opieką nad dziećmi moimi i jej syna. Zazwyczaj lubi z nimi zostawać, ale dzisiaj ma urodziny przyjaciółki.
- Chcesz, żebym z Tobą został ? - moje serce wariowało w piersi. Wreszcie mam jakąś szansę, żeby ją zdobyć.
- Chcę. Ale nie mogę się narzucać. W sumie to nadal nie wiem dlaczego mnie odwiedzacie. Przecież to Harry jest waszym przyjacielem. Ja jestem tylko jego sponiewieraną żoną.
- Dla mnie jesteś aż Summer.
- Słodki jesteś Zayn. - zerwałem jasnofioletowy kwiat i jej podałem. - Pasuje do wianka. - zwinnie złączyła go z resztą.
- A tak poza tym to co robisz ? Spacerujesz, zajmujesz się dziećmi...
- Gotuję, zajmuję się domem. Próbuję stanąć na nogi. Wysłałam nawet parę CV, ale sądzę, że Harry już załatwił to, że nigdzie mnie nie przyjmą.
- A ja znam miejsce, gdzie Cie przyjmą.
- Tak ? Jakie ?
- Moja firma. Może to nie jest szczyt Twoich marzeń i możliwości, ale na początek zawsze się przyda.
- A co miałabym robić ?
- Mogłabyś być moją asystentką. - na jej buzi pokazał się ten cudny uśmiech.
- Naprawdę ?
- Naprawdę.
- Dziękuję Zayn ! - przytuliła się do mnie mocno. Wtuliłem się w jej włosy.
- Nie masz za co. Wiesz, że zawsze chętnie Ci pomogę.
- A pomożesz mi znaleźć jakieś niedrogie mieszkanie dla mnie i dzieci ?
- Możesz zamieszkać ze mną. Bez podtekstów. Pomogę Ci przy dzieciach, a popołudniami i wieczorami i tak mnie nie ma. Wielki dom, który stoi pusty. Przyda się w nim trochę życia.
- Zayn, może odczepisz się od mojej żony ? - odwróciłem się i spojrzałem na Stylesa. Był wściekły. Od razu zakryłem Summer swoim ciałem.
- O co Ci chodzi stary ? Próbuję jej pomóc.
- Gdyby potrzebowała pomocy to przyszłaby do mnie, prawda kochanie ?
- Nie. Nie chcę od Ciebie pomocy Harry. Wiem, że rozesłałeś wici, żebym nie dostała pracy.
- Co ty wymyślasz dziewczyno ?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Próbujesz zrobić wszystko, żeby zatruć mi życie. Żebym wróciła do Ciebie z podkulonym ogonem, a wtedy ty łaskawie przyjmiesz mnie z otwartymi ramionami. Nie raz groziłeś mi w ten sposób. Dzięki temu teraz jestem jeden krok do przodu, Hazz. - podeszła do niego powoli.
- Summer, zobacz jak Ty wyglądasz. Piersi na wierzchu. Poczochrana. Z jakimiś chwastami we włosach. Byłaś księżniczką. Co się stało z moją księżniczką ?
- Księżniczce zburzyli mur ochronny i wróciła na ulicę. - założył na jej ramiona swoją koszulę skutecznie ukrywając jej dekolt.
- Pozwól mi odbudować Twój mur. - roześmiała się i poszła w stronę domu.
- Jestem wolna Harry. Nigdy nie oddychałam tak głęboko. Nigdy nie cieszyły mnie takie szczegóły. Nie wiem czy chcę, żebyś był w moim życiu. - szkoda, że nie widzicie jego miny.


Wybaczcie. Nie mam czasu ani weny. Nie mogę określić kiedy będą pojawiały się rozdziały. Mam nadzieję, że rozumiecie. Kocham Was i dziękuję za ciepłe słowa. / H

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 1 - Midnight Memories

*** Oczami Summer ***

#wspomnienie

Wróciłam z łazienki na tym festynie. Cieszyłam się będąc przy Harrym w luźnej atmosferze, bez jakichkolwiek ograniczeń. W sumie to tylko brzuch nie dawał mi polu do popisu. Podeszłam do mojego męża i splotłam nasze palce. Był już nieźle pijany. Okej. Zalany w trupa. Spojrzał na mnie z pogardą. 
- Dziwka. - splunął zabierając rękę.
- Słucham ? 

- Słuchasz ?! Posłuchaj typa, z którym się lizałaś. 
- O czym ty do mnie mówisz ? Uspokój się ! 
- Całowałaś się z nim. Z Zaynem. Widziałem Was. 
- Harry coś Ci się pomyliło. Przecież cały czas byłam z dziewczyną Ryana. 
- Nie będę ty z Tobą rozmawiał, bo patrzą na nas ludzie. Nie pozwolę na to, żeby moja opinia ucierpiała przez taką dziwkę jak Ty. - uderzyłam go w twarz i ściskając w dłoni kluczyki od samochodu ruszyłam w stronę wyjścia. Na parkingu nie było ludzi. Wszyscy oglądali występ Fall Out Boy.
- Dokąd się wybierasz ? - Złapał mnie mocno za ramię. 
- Do domu. 
- Nigdzie beze mnie nie pójdziesz. 
- Boli mnie brzuch rozumiesz  ? Przez Ciebie boli mnie brzuch. Dziecko może ucierpieć. - uderzył mnie. Nie z liścia jak już mu się zdarzyło. Bił mnie jak najgorszego wroga. Nie wiem ile to trwało, kiedy ktoś mnie ratował. 
- Zostaw ją ! - krzyknął jakiś głos, a ktoś wziął mnie na ręce.
- Summi, słyszysz mnie ? Wezmę Cie do szpitala. - usłyszałam miękki głos Zayna. 
- Do moich dzieci. 
- Musimy ratować płód. 
- Nie. Muszę zabrać Darcy i Alexa. 

#Koniec

- Hej. - jak tylko otworzyłam oczy zobaczyłam Zayna. Byłam w szpitalu.
- Co ja tu robię ?
- Wracasz do siebie. Jak się czujesz ?
- Jak gówno.
- Rozumiem. Strata dziecka to
- Słucham ?!
- Przepraszam. Nie powinienem. - moja ręka powędrowała na brzuch. Gdzie moje maleństwo ?
Palące łzy spłynęły po mojej twarzy.
- Mała... nie płacz. To nie Twoja wina. To on Was skrzywdził. Zrobił Ci krzywdę, a ja nie zdążyłem Cie przed tym uchronić. - wziął mnie za rękę, ale szybko zabrałam swoją. Ktoś zapukał do drzwi. Podniosłam wzrok i zobaczyłam moją teściową. Będzie ciężka rozmowa.
- Summer możemy porozmawiać ? - stała stosunkowo daleko.
- Tak.. Chyba tak.
- Zayn, mógłbyś nas zostawić ? - podeszła bliżej, a ja poczułam to dziwne uczucie w żołądku.
- Mam sobie iść czy poczekać ? - zwrócił się do mnie.
- Poczekaj. - uśmiechnął się i wyszedł. - Nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy. Zacznie go bronić. Ja wiem.
- Summi - przytuliła mnie mocno. Ok. Szok.
- Ała... - puściła mnie.
- Przepraszam. Przywiozłam Ci obiad. Musisz nabrać siły.
- On tutaj jest, prawda ?
- Tak, ale nie pozwolę mu do Ciebie wejść. Ani ja, ani chłopcy.
- Jak to chłopcy ?
- Cała czwórka Cie pilnuje. Na zmianę.
- To miłe, ale nie trzeba. Gdzie są moje dzieci ?
- Eleanor się nimi opiekuje. Summer, ja wiem, że on Cie skrzywdził, ale
- Nie ! To, że był pijany go nie usprawiedliwia ! Zabił moje dziecko.
- Spokojnie. Nie będę go usprawiedliwiała.
- Więc ?
- Chciałam Ci powiedzieć, że możesz ze mną zamieszkać. To, że jest moim synem nie znaczy, że będę to tolerować.
- Ja dziękuję, ale nie mam prawa. To jego dom rodzinny.
- Summer nie pozwolę Ci wrócić do waszego domu.
- To jego dom. Też tam nie wrócę.
- Zabiorę Was do Holmes Chapel. Mam do Ciebie prośbę. W zasadzie to dwie.
- Słucham ?
- Nie składaj na niego doniesienia i nie zabraniaj mu kontaktu z dziećmi.
- Summi. - zobaczyłam go w drzwiach. Wyglądał jakby oszalał.
- Stary wyjdź. - Zayn próbował go zabrać, ale nie dał się ruszyć.
- Słońce. - odepchnął go i podszedł do mnie.
- Słońce, a nie dziwko ?
- Misiu ukochany. Błagam Cię, Wybacz. Wiesz, że bez Ciebie jestem nikim. Popełniłem błąd. - zaśmiałam się panicznie.
- Popełniłeś błąd ? Pobiłeś mnie, zwyzywałeś, a no i zabiłeś nasze dziecko ! Następnym razem pobijesz Alexa ? Czy może Darcy ? A może mnie zabijesz ? Jesteś żałosny.
- Nie skrzywdzę Cie więcej.
- Zawsze tak mówisz. Nie ufam Ci, rozumiesz ?  Nie chcę dzielić z Tobą łóżka, ani nawet domu.
- Mam jakąkolwiek szansę, żeby Cię odzyskać ?
- Masz tylko to, że Cie kocham. Musisz udowodnić, że zasługujesz.
- Zrobię wszystko. Teraz nie mam prawa Cie zatrzymywać. Wiesz, że nadal możesz korzystać z pieniędzy na potrzeby swoje i dzieci. Nie musisz się tym przejmować.
- Nie chcę Twoich pieniędzy.
- Summer będą Ci potrzebne, żeby stanąć na nogi. - Powiedziała jego matka. Ma rację.
- Cóż.. Dziękuję Ci Harry.
- Skarbie wiesz, że dla Ciebie zrobiłbym
- Pani Styles. - wszedł lekarz. Jak miło z jego strony. Przysięgam, że jak jeszcze raz zacznie mi wciskać te swoje bajki to się tu porzygam.
- Dzień dobry Panie doktorze.
- Musi Pani spróbować wstać. Mąż pomoże ?
- Oczywiście. Jak tylko żona się zgodzi. - przecież nie będę odwalać szopki przed ludźmi.
- Ta.. spoko. - wyciągnął do mnie rękę, a ja niepewnie podałam mu swoją. Nie mogę oddać się temu jak delikatne są jego dłonie i jak bardzo uspokaja mnie jego zapach. Postawiłam nogi na podłodze i przestraszona wstałam.
- Czuje Pani ból ?
- Lekki. - Harry objął mnie w talii pomagając mi utrzymać równowagę. Lekarz cały czas mnie obserwował. Nieświadomie oparłam głowę na ramieniu mojego męża. Taki nawyk.
- Żebra na szczęście nie są złamane. Wybity obojczyk powinien się szybko zagoić, a na buzi raczej nie zostaną blizny. Byłaby wielka szkoda, gdyby tak ładna dziewczyna została oszpecona. Proszę odpoczywać. - skierował się do drzwi.
- Panie doktorze ?
- Tak ?
- A czy ja będę mogła mieć jeszcze kiedyś dzieci ?

Obserwatorzy