wtorek, 25 sierpnia 2015

Epilog

- Louis debilu przestań mnie straszyć ! - uderzyłam go w ramię. Trochę za nim tęskniłam. Usiadł obok mnie przy stole i nalał sobie soku. Wyprzystojniał jako ojciec, jednak jego oczy były niepokojąco chłodne.
- Jak się czujesz mała ? - posłał mi uśmiech. Oddałam gest.
- Jest okej. Czuję poprawę. Chyba jestem na dobrej drodze, żeby wyzdrowieć. - z uśmiechem patrzyłam na mojego męża. Trzymał nasze dzieci za rączki i powoli szli w naszą stronę.
- Cieszę się Summer. Wszyscy się o Ciebie martwimy. Kto by mi działał na nerwy jak nie ty ? - szturchnął mnie lekko w ramię.
- Sądzę, że Harry by sobie poradził. - zaśmialiśmy się. Darcy i Alex przytulili swojego wujka, a Harry pocałował mnie w policzek.
- Harry, przyjacielu musimy porozmawiać. Na osobności. - powiedział Louis wstając. Mój mąż posadził Alexa na moich kolanach i poszli do środka. Nienawidzę jak oni coś kombinują.

*** Oczami Harry'ego ***

- O co chodzi stary ? - oparłem się o biurko w gabinecie. Czaił się. Albo bał się mojej reakcji, albo wstyd było mu mówić. To dziwne jak on się tak zachowuje. Drugi raz widzę go w takim stanie.
- No... chodzi o to, że masz problemy z firmą. W Stanach bardzo spadłeś. Musisz coś z tym zrobić bo polecisz z torbami. Twoja sekretarka chciała się z Tobą skontaktować, ale nie odbierałeś. Zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym Ci to przekazał. - przecież to niemożliwe. Moje imperium upada ? To chyba jakiś żart. - Pamiętasz o czym kiedyś rozmawialiśmy ? Sprzedaj mi udziały. Nawet mniej niż pół. Zajmę się tym dopóki Summer wyzdrowieje. Chcę Ci pomóc. - otwierał już usta, żeby coś dodać, ale go uciszyłem.
- Muszę porozmawiać z Summer. To nasza wspólna decyzja. Zadzwonię do Ciebie później. - pokiwał głową i wyszedł. Przetarłem twarz dłonią i wróciłem do rodziny. Próbowałem zamaskować zdenerwowanie, ale żona za dobrze mnie zna. Nie pytała przy dzieciach, ale jak tylko usiedli na kocu i zaczęli się razem bawić zawołała mnie do siebie. Musiałem jej powiedzieć. Nie chcę kłamstw i przekrętów w naszym małżeństwie.
- Uważam, że Louis ma dobry pomysł, ale nie do końca. Sprzedaj mu tylko to, co masz za oceanem. Żebyśmy już zawsze byli razem. Nie chcę, żebyś tam znów wyjechał na kilka miesięcy. Bo ja bym nie wytrzymała tu bez Ciebie tyle czasu. - głaskałem ją po włosach. Ma rację. To będzie najlepsze wyjście. Jest piękna i inteligentna. Nie mogłem trafić na lepszą kobietę. Uśmiechnąłem się i ją mocno przytuliłem. Ciężkie dni przede mną. Nie sądziłem, że kiedyś będę w stanie sprzedać chociaż część swojej firmy. Tylko, że ja dla rodziny wszystko zrobię.

~*~


Słońce zachodziła nad Powella. Odbijało się od spokojnej tafli wody jeziora. Nagle wszystko ucichło. Nie było szumu aut, gwaru przechodniów i hałasu komunikacji miejskiej. Była cisza.
Siedząc na wiklinowym fotelu, patrzyłem w niebo. Byłem na emeryturze. Nie lubiłem siedzieć w miejscu, więc razem z moją Baby wybraliśmy się w podróż dookoła świata. Nigdy nie miałem okazji zwiedzić tak wielu miejsc, tak pięknych miejsc.
- Zobacz kochanie co nam zostało. Dzieci mają swoje dzieci, pracę. A my zostaliśmy sami. - położyłem dłoń na jej. Wiem, że wiele życia nam już nie zostało.
- Lepiej we dwoje niż osobno - uśmiechnęła się.
- Bez Ciebie już by mnie tutaj nie było. - popatrzyłem w jej zmęczone oczy. Życie bardzo jej dokopało. Najważniejsze, że wygrała walkę z chorobą. Przeszła przez to i nigdzie nie odeszła. Zawsze ze mną była. Nie popełniłem już błędu.
 - Kochanie, jakie jest twoje najmilsze wspomnienie związane z naszym małżeństwem. Zastanowiła się chwilę. W końcu musiała przewertować w pamięci kilkanaście lat...
- Mam miłe wspomnienie, ale przed naszym małżeństwem. Jak zabrałeś mnie do wesołego miasteczka. 
- Nadal o tym pamiętasz ? Dla mnie najważniejszym i najmilszym momentem był nasz pierwszy raz. - ucałowałem jej dłoń.
- Też. Ale to było duże wydarzenie, dla mnie. A chciałam ci przypomnieć o tych mniejszych.
- Oj kochanie. Chciałbym pamiętać każde słowo które kiedykolwiek padło z twoich ust. 
- Nie te lata.
- Chodź skarbie. Musimy jechać na lotnisko. Wiesz, że Darcey jutro ma urodziny. Musimy być w domu.
- Wiem, wiem.  Ciekawe kiedy będzie rodzić. - wstała.
- Chodź do mnie kochanie. - rozłożyłem ramiona. Przytuliła się do mnie. Zawsze dobrze trzymać ją blisko siebie.
- Kocham Cię. Zawsze kochałem i będę kochał.
- Ja ciebie też kocham, Harry. - Wzięliśmy bagaże i poszliśmy do samochodu. Oczywiście przypilnowałem czy ma zapięte pasy.
- Nie jestem dzieckiem - roześmiała się.
- Jesteś. Dla mnie zawsze będziesz malutką, bezbronną Summi.
- Oczywiście. - Cały lot spała z głową opartą na moim ramieniu. Nie wiem dlaczego jestem dzisiaj dziwnie spokojny. Czułem ulgę. Taką jakiej nie czułem od dawna. Nasz syn odebrał nas z lotniska. Wygląda prawie jak ja kiedy byłem w jego wieku. Summer jak zawsze mocno go przytuliła.
- Udały wam się wakacje? - zapytał.
- Oczywiście, że tak. A jak firma ? - spytałem z troską.
- Dobrze, tato. Stoi jak stała.
- Bardzo jesteś zabawny. Po mamusi. - uśmiechnęli się do siebie.
- Chodźcie, bo nas noc zajdzie. - Poszliśmy do samochodu. Jadąc ulicami Londynu przypominałem sobie te wszystkie chwile, które tu spędziłem. Jak poznałem moją jedyną. Jak robiłem wszystko, żeby chociaż mnie polubiła. Jak błagałem, żeby nie odchodziła, albo ją zamykałem, żeby została. Ta moja chora miłość była silniejsza od czegokolwiek. Od złości, od emocji. Liczyła się tylko ona.
Ale to się opłacało. Została. Była ze mną aż do dziś. Mieliśmy cudowne dzieci i wnuki. Weszliśmy do naszego domu, w którym niewiele sie zmieniło. Darcey zrobiła nawet dla nas obiad. Summer dobrze ją wychowała. Żałuję trochę tego, że wolałem pracować niż zajmować się moją rodziną. Mogłem być przy nich częściej. Więcej bym zrobił, pomógł. Patrzył jak dorastają. Przytuliłem moją ukochaną córeczkę. Jest piękną kobietą.
- Tęskniłam, tato - zaśmiała sie.
- Ja za Tobą też księżniczko. - Pocałowała mój policzek i podreptała do kuchni. Zupełnie jak kaczka.
Usiadłem obok żony na kanapie. Przytulała naszą najmłodszą wnuczkę. Córeczkę Alexa. Mówiła coś do niej. Mała słuchała grzecznie.
- Dziadek ! - wyciągnęła do mnie rączki. Moja maleńka.
- Chodź, skarbie - podniosłem ją.
- Mamo dobrze się czujesz ? - to mnie zaniepokoiło. Alex uważnie przyglądał się mojej żonie. Była blada, ale wyglądała na szczęśliwą.
- Właśnie. Summer, coś się dzieje? - wtrąciłem.
- Harry chce z tobą porozmawiać. W cztery oczy kochany.
- Chodźmy - zaprowadziłem ją do sypialni.
- Kochany.. chciałam Ci podziękować. Wiesz skarbie ? Jesteś dla mnie całym światem i od momentu kiedy.. kiedy cię zobaczyłam to miałeś być mój. I cieszę się, że jesteś.
- Przecież nie musisz mi dziękować. Jestem tu, bo cię kocham. Zawsze kochałem, ale chorą miłością.
- Chciałam Ci też powiedzieć, że cieszę się, że mężczyzna jak ty jest miłością mojego życia. Kochany.. wiem, że odchodzę. - wzięła mnie za rękę. Nie wierzyłem w to co ona mówi.. Przecież nie może.
- O czym ty mówisz, Summer? - spytałem poważnie. - Nie żartuj.
- Mówię poważnie.. Słabnę z każdą minutą.. Moje serce, które biło dla Ciebie przez całe życie za niedługo się zatrzyma..
- Jesteś chora ?
- Nie. Stara. - uśmiechnęła się. Spojrzałem w jej oczy. Ten błysk, który zawsze w nich widziałem i kochałem gdzieś zniknął.
- Summer - przyciągnąłem ją do siebie. - Przecież możesz żyć. Musisz tylko chcieć.
- Harry skarbie, taka jest kolej życia. Wiem, że sobie poradzisz. - pocałowała mój policzek.
- Nie. Bez ciebie sobie nie poradzę.
- Połóżmy się spać. Jestem zmęczona. - Pocałowałem ją w czoło. Naprawdę była słaba.
Ułożyłem się z nią na łóżku. Przecież ona nie może odejść. Dlaczego ? Przecież regularnie się badała. Była zdrowa. Wcale nie jest też taka stara. Dla mnie nadal jest piękna i seksowna.  Ja też się starzeję. No, ale damy rade.Chyba.
- Sunny ? - nie zareagowała. - Sunny ?! - potrząsnąłem nią. Nic.. Na buzi miała lekki uśmiech. Ona odeszła. Dotknąłem palcami jej szyi. Nie wyczułem pulsu. Zostawiła mnie. Przytuliłem się do niej. Nie płakałem. Po prostu pozwoliłem moim powiekom opaść po to, żeby już więcej się nie otworzyły.

KONIEC


Nie wiem co mam Wam powiedzieć i jak się tłumaczyć. Pewne przykre wydarzenia z mojego życia nie pozwoliły na kontynuowanie bloga. Dziękuję Wam za to, że mimo wszystko tutaj zaglądaliście. Nie wiem czy będę jeszcze pisać. Jeżeli tak to informacje pojawią się na tym blogu. Przepraszam za to, że zostawiłam to opowiadanie nie skończone. Mam nadzieje, że mi wybaczycie. / M.Horanson

Obserwatorzy