piątek, 16 maja 2014

Przerwa

Kochaniii ! <3
Kolejny rozdział dopiero w okolicach 1.06 bo wyjeżdżam do Hiszpanii <3
Kocham Was bardzo <3

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 33 - Troubles

- Dlaczego Harry ?
- Nic dobrego do naszego życia nie wniesie. Do tego nie chcę, żeby moje dzieci przebywały w jej towarzystwie.
- To moja mama.
- Pomogła Ci kiedy on Cie krzywdził ?!
- Nie krzycz na mnie. - odwróciłam się tyłem do niego i patrzyłam przez okno. Położył dłonie na moich przedramionach i delikatnie je pocierał.
- Zrozum, że ja się martwię Baby.
- Rozumiesz to, że ja za nią tęskniłam ? Przez te wszystkie lata chciałam, żeby się do mnie odezwała. Teraz kiedy tata nie żyje mogę ją odzyskać. Zrozum mnie.
- Summi.. Przecież masz moją mamę.
- To nie jest to samo.
- Kochanie nie chcę, żebyś cierpiała.
- Pozwól mi zadecydować.
- Dobrze. Chodź do mnie. - wtuliłam się w jego tors. Tutaj jest mi najlepiej.
- Tata i mama przytul !
- Jezu ona mówi jak jakiś rolnik. - jęknął Hazz i wziął ją na ręce. Resztę dnia spędziliśmy tuląc się do siebie w salonie.

~*~

*** Oczami Harry'ego ***

- Hazziu ! - Sunny weszła do mojego gabinetu prowadząc Darcy za rączkę. Mój grubasek.
- Cześć kochanie. Chodź do taty Darcey ! - pocałowałem moją ukochaną i wziąłem Darcey.
- Tęskniłyśmy.
- Ja też kochanie. Jak się czujesz ?
- W miarę dobrze.
- W miarę ?
- Strasznie kopie.
- Usiądź kochanie. Przyniosę Ci wody i
- Harry to normalne.
- Widziałaś się z mamą ?
- Nie Harry. Prosiłeś mnie, żebym poczekała z tym do porodu więc czekam.
- Wiesz, że ja się martwię i Ciebie i małego.
- Wiem. Jedziemy po rzeczy do pokoiku ?
- Tak aniołki. I na lody tak Darcey ?
- Tak tatusiu ! - objąłem Summi w talii i powoli wyszliśmy z gabinetu.
- Dzień dobry Panie Styles.
- Dzień dobry. - spojrzałem na jedną ze sprzątaczek. Zabijcie mnie, ale ich imion i nazwisk to ja nie pamiętam.
- Cześć Summer. - żart jakiś ?
- Do mojej małżonki proszę się zwracać z odpowiednim szacunkiem. Dzień dobry Pani Styles jest na miejscu.
- Cześć mamo. - Sunny wtuliła się w mój bok. - To właśnie mój mąż.
- Nie trudno się domyślić. Powinnam wracać do pracy. Do widzenia. - odeszła.
- Mógłbyś być milszy Hazz.
- Skąd miałem wiedzieć, że to Twoja matka ?
- Chodźmy już. Nie chcę się denerwować. - poprowadziłem ją do samochodu i pomogłem jej wsiąść. Pojechaliśmy do sears'a i wybraliśmy gotowy projekt pokoju dla naszego maluszka. Potem pojechaliśmy na rynek. W końcu obiecałem moim skarbom lody.
- Cześć wujku ! - mały James podszedł do naszego stolika.
- Cześć Jamesy. Gdzie masz rodziców ?
- Tam jest tatuś. - pokazał paluszkiem, a potem dał Darcy buziaka. Kochane to.
- Cześć Wam.
- Hej Nialler. - spędził z nami prawie całe popołudnie. Pomógł mi przynajmniej przygotować pokój dla syna, kiedy Summer opiekowała się Jamesem i Darcy.
- Wybraliście mu imię ?
- Tak.
- A jakie ?
- Alex.
- A kto będzie chrzestnym ?
- Ty.
- Ja ?! - prawie pisnął.
- No ty Nialler. - uśmiechnąłem się.
- Ale jak to ? Summi się zgodziła ?
- Summi to zaproponowała.
- A kto będzie matką chrzestną ?
- Eleanor.
- Pasuje mi. Wujcio Niall wkracza do akcji.
- Ale ty durny jesteś Nini.
- Chłopaki obiad. - Sunny krzyknęła na nas z dołu. Już tak mało czasu do porodu. Nie mogę się doczekać. Zszedłem na dół i odsunąłem dla niej krzesło. Zrobiła pysznego kurczaka.
- Sunny uwielbiam Twoją kuchnię. - powiedział Nialler pałaszując swoją porcję.
- Dziękuję Niall. Hazz ktoś dzwoni do drzwi. Sprawdzisz ?
- Oczywiście kochanie. - pocałowałem ją w skroń i wstałem od stołu. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem matkę Summer.
- Słucham ?
- Zostawił Pan w pracy telefon, klucze i laptopa. Postanowiłam przywieźć w drodze do domu.
- Dziękuję.
- Jest może Summer ?
- Nie ma.
- Wydaje mi się, że ją słyszę.
- Proszę dać jej spokój. Jest w dziewiątym miesiącu ciąży, nie może się denerwować. Dziękuję za moje rzeczy. Do widzenia. - zamknąłem drzwi. - Obym Cie więcej nie widział. - wywróciłem oczami i wróciłem do jadalni.
- Kto to Hazz ?
- Ode mnie  z pracy. Zostawiłem telefon i klucze.
- To miłe z ich strony Hazz.
- Bardzo.
- Podziękowałeś ?
- Oczywiście Summi.
- Pójdę się położyć Harry. Ułóż też Darcy i Jamesa. To czas na drzemkę.
- Dobrze mój ty grubasku.
- Hazz ! - zaśmiałem sie tylko i pozbierałem talerze. Niall pomógł jej wejść po schodach, a potem uśpiliśmy dzieciaki. Otworzyliśmy sobie po piwie i kontynuowaliśmy pracę nad pokojem małego Alexa. Usłyszałem na dole telefon mojej ukochanej. Zbiegłem tam. Nieznany numer.
- Halo ? - odebrałem w końcu.
- Summi to ty ? Mówi mama. Wzięłam Twój numer z telefonu Twojego męża. - chyba chuj mnie strzelił.

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 32 - Good times, but..

Muzyka

Czekaliśmy na rozprawę przed salą. Warga mojej ukochanej żony niebezpiecznie drżała.
- Kochanie.. Proszę nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - przytulałem ją. Chciałem odsunąć ją od tego wszystkiego z czym musiała się teraz mierzyć.
- Musimy już wchodzić.. - pocałowałem Baby i trzymając się za ręce weszliśmy na salę sądową. Usiadłem obok mojego prawnika, a Summer obok swojego.
- Rozprawa w sprawie rozwodu państwa Styles z wyłącznej winy pana Stylesa. Czy podtrzymuje pani wniosek ?
- Nie. Chcę wycofać wniosek. Doszliśmy z mężem do porozumienia.
- Czy pan zgadza się na takie rozwiązanie ?
- Oczywiście. Kocham moją żonę i nie chcę się z nią rozwodzić.

~*~

*** Oczami Summer ***

Harry jest chory. Biedny czuje się tak źle, że nie ma siły wstać z łóżka. Pojechałam razem z Darcy kupić mu jakieś owoce i zdrowe jedzenie. Moja malutka dzielnie maszerowała po śniegu śmiejąc się do przechodniów.
- Bam mama ! Bam !
zimowa Darcy <3
- Co ty robisz kochanie ? - wskakiwała w największe zaspy i śmiała się na cały głos. Ludzie patrzyli na nią z uśmiechami.
- Bam mama ! - miała takie zaróżowione od mrozu policzki. Jest do mnie bardzo podobna.
- Summer ? - usłyszałam kiedy tylko weszłyśmy do mojego ulubionego sklepu spożywczego. Odwróciłam się w poszukiwaniu osoby, która mnie wołała. Moje serce chyba stanęło. Mama. Moja mama. - Córeczko.. Minęło tyle lat. Co u Ciebie słychać ? Jezu jak ty się zmieniłaś !
- Nie próbowałaś mnie nigdy szukać. Ani mnie ani Spencera.
- Twój ojciec
- On nigdy nie był moim ojcem.
- Masz czas na kawę ?
- Nie. Mąż jest chory i muszę wracać do domu.
- To Twoje dziecko ?
- Tak. Moja córeczka.
- Jak masz na imię skarbie ?
- Darcy.. - powiedziała grzecznie moja malutka.
- Śliczna. Taka jak Ty. Jesteś szczęśliwa, córeczko ?
- Jestem bardzo szczęśliwa.
- Cieszę się kochanie. Gdybyś potrzebowała mojej pomocy to wiesz gdzie mnie szukać. Od kiedy nie ma Twojego ojca nie mam za wiele do roboty.
- Co ?
- Ale co ?
- Jak to  nie ma ojca ?
- On nie żyje.
- Och.. - nie wiedziałam co powiedzieć. Zapewne to Harry, ale ona nie musi tego wiedzieć. - Cóż.. jak Harry wyzdrowieje to wtedy możesz mnie odwiedzić, albo ja Ciebie.
- Chcesz, żebym poznała Twojego męża ?
- Umm.. tak. - podała mi jakąś karteczkę.
- Zadzwoń kiedy będziesz chciała się spotkać. Muszę lecieć do pracy.
- Gdzie pracujesz ?
- Na przeciwko. - zaśmiałam się cicho. - No co ?
- To już znasz mojego męża.
- Harry Styles to Twój mąż ?
- Mój mąż i jej tatuś.
- Tatuś Harry. - Darcy zaklaskała w rączki.
- Jesteś w ciąży Summer ?
- Tak. Synek.
- Gratuluję.
- Dziękujemy. Muszę już iść. Naprawdę Hazz źle się czuje.
- Dobrze idź. Do zobaczenia.
- Cześć mamo. - zrobiłam zakupy i wróciłam do domu. Hazz leżał na kanapie przed telewizorem w otoczeniu chusteczek, herbaty i lekarstw.
- Tata zarazek ! - Darcy trzymała się od niego z daleka.
- Jak wyzdrowieje to masz łaskotkową wojnę gwarantowaną Darcy. - wypakowałam zakupy nadal w lekkim szoku.
- Żono.
- Tak Harry ? - zajrzałam do salonu.
- Nawet nie przyszłaś zobaczyć czy jeszcze żyję.
- Przepraszam kochanie.
- Dlaczego jesteś zdenerwowana ?
- Nic nic.
- Powiedz.
- Harry porozmawiamy o tym kiedy indziej.
- To coś poważnego ?
- Nie skarbie. Zrobię Ci coś do jedzenia.
- Dziękuję słoneczko. - wzięłam Darcy do kuchni i razem szykowałyśmy obiad.
- Kochanie, a kupiłaś mi pomarańczkę  ?
- Tak. - podałam mu ją z reklamówki.
- Jesteś aniołem.
- Wiem.
- Czyj to numer ? - wyjął z siatki kartkę, którą dała mi mama.
- Hazz
- Czyj to numer ?!
- Mojej mamy.
- Spotykasz się z nią bez mojej wiedzy ?!
- Nie. Dzisiaj zaczepiła mnie w sklepie.
- Cóż dopilnuję, żebyś więcej jej nie spotkała !


Wybaczcie, że tak długo. Powtarzam to po raz kolejny. Szkoła, obowiązki, znajomi, brak czasu i brak weny. Kocham Was bardzo + jeżeli niektórzy sądzą, że hejty przyśpieszą rozdział to są w błędzie. Nie podoba się to nikt nie każe wam tego czytać. / Horanowa.;) 

Obserwatorzy