sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 48 - Sing

*** Oczami Summer ***

No nie wierzę. Mój mąż idzie w stronę sceny. On serio mi zaśpiewa ? Nie. Pewnie zaraz się wróci.
- Winter, on tak na serio ? - spojrzałam na Ryana.
- Nie wiem. Chyba nie.
- A chociaż umie śpiewać ?
- Szczerze mówiąc to nie wiem. Nigdy mi nie śpiewał.
- Żebyś tylko ty nie musiała. - dźgnął mnie w bok na co wywróciłam oczami. Okej. Nie umiem śpiewać. Macie mnie.
- Jest z nami Harry, które chce zaśpiewać dla żony, Summer. Podejdź do nas bliżej dziewczyno.
- O Boże. - cała czerwona podeszłam bliżej sceny. Mąż uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. No i śpiewa...

https://www.youtube.com/watch?v=KtGWp2e7AJk

Byłam oczarowana. Nie wiedziałam, że mój mąż ma taki piękny głos. Podszedł do mnie uśmiechnięty.
- No co Sunny ? - wtuliłam się w jego tors.
- Dziękuję kochanie. Pięknie śpiewasz. - pocałował mnie długo.
- Whow Harry. Piękna szopka. Wzruszyłem się. - Zayn.
- Zostaw go w spokoju. - stanęłam w obronie mojego męża.
- Summer otwórz oczy. On Ci krzywdę robi.
- Czym robi mi krzywdę ? Tym, że jestem księżniczką, tym, że mnie kocha, czy tym, że robi wszystko żebym była szczęśliwa ?
- Zgwałcił Cie.
- To nie gwałt, tylko seks niespodzianka. - nie mogłam się powstrzymać. Nikt nie ma prawa wtrącać się w moje małżeństwo. Mój mąż, nasze problemy.
- Summer odpuść. Bądź mądrzejsza. Chodźcie na piwo. - Ryan odciągnął mnie i Harry'ego od Zayna.
- Ty nie pijesz. - mruknął Harry, a ja wywróciłam oczami. Usiedliśmy przy stoliku, a Ryan poszedł po piwo. Zdziwiłam się, kiedy postawił przede mną kufel. Harry już otwierał usta.
- Bezalkoholowe, z sokiem. Chcesz, to sprawdź. - oczywiście, że sprawdził.
- Już ? Kontrola jakości zatwierdzona ? - denerwuje mnie takim zachowaniem. Przecież Ryan by mi krzywdy nie zrobił.
- Aniołku, złość piękności szkodzi. Wiesz, że martwię się o Ciebie i maleństwo.
- No właśnie, Winter, to drugie ?
- Trzecie. Ominąłeś syna.
- Gratuluję potomka. Nazwisko przetrwa. - podał Harry'emu dłoń.
- Ta. To cudownie. - ale się złości. Pocałowałam go w policzek i objęłam się jego ramieniem. - Summer, będziesz musiała prowadzić.
- Wiem, jest okej.  - przytuliłam się do jego boku. Dopiero po 3 piwie się uspokoił. Dookoła było pełno ludzi. Na scenie trwały jakieś zabawy i konkursy.
- Mąż, do łazienki pójdę. - pocałowałam go krótko  i wstałam.


*** Oczami Louisa ***

Piwo, mecz i święty spokój. Prawie.
- Zrosłeś się z tą kanapą ? - moja cudowna dziewczyna.
- Nie kochanie. Tylko ją testuję. - przyniosła chipsy. Zapowiada się miły wieczór. Eleanor rozumie to, że jestem facetem i nie każe mi biegać na jakieś kolacje. Wystarczy nam kanapa, piwo i mecz. - Chodź się przytul. - zrobiłem jej miejsce między moimi nogami. No i po co mi dzieci ? Tak jest najlepiej. Moja El. Pocałowałem ją w czubek głowy i przytuliłem. Darcy i Alex spali na górze. W końcu do salonu weszła Summer. Wyglądała jak zbity pies. Zapłakana. Zmęczona.
- Summer ? - złapałem ją, zanim upadła na ziemię. Położyłem ją na kanapie i uspokoiłem. - Co się stało ?
Mała ? - była cała w siniakach, a z jej wargi do tej pory leciała krew. - Kto Ci to zrobił ? Powiedz mi ? Pomogę Ci.
- Mój mąż. Pomóż mi... zabierz stąd mnie i moje dzieci, zanim on wróci. - jęknęła z bólu, a ja spojrzałem w dół jej ciała. Taki instynkt. Summer poroniła.


Koniec.
No, a więc.. Rozdział krótki i ostatni.
Takim zdarzeniem kończy się opowiadanie My Black Angel i od razu mówię, że na tym blogu powstanie trzecia część zwana " Baby Styles ".
Mam nadzieję, że będziecie czytać i, że narobiłam Wam trochę ochoty i wzbudziłam ciekawość. :)
Dziękuję za wsparcie i komentarze :) Bardzo bardzo bardzo Was kocham moi Horanators i przy okazji zapraszam na opowiadanie o członku 5 Seconds of Summer, a mianowicie będzie nim Luke Hemmings :)

http://simmerdown-lukehemmings.blogspot.com/

Rozdziały powinny pojawić się za tydzień ponieważ wyjeżdżam, zeby trochę odpocząć. Jeszcze raz dziękuję <3 / Horanowa.;)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 47 - I'll do everything for her

Patrzyłem na moją żonę ze złością wpatrującą się w drzwi.
- Kotku nie denerwuj się. - powiedziałem cicho. Nie wiem czy jest zła na mnie, czy na niego.
- Jak on może tak mówić ? Przecież mnie kochasz.
- Oczywiście, że Cie kocham. Bardzo. Jak nikogo innego. - przytuliła się do mnie. Jest jej smutno, a tym samym ja punktuję. Głaskałem ją po włosach i delikatnie kołysałem.
- Pójdę po dzieci. - westchnęła i wyszła z gabinetu. Wyłączyłem laptopa i poszedłem za nią. Pokroiła ciasto. Zaczęło padać więc moja rodzina przeniosła się do salonu. Darcy bawiła się lalkami, Alex jadł owoce, a Summi je kroiła.  Usiadłem na kanapie obok syna. Popatrzył na mnie wciskając jabłko do buzi. Poświęcam mu mało czasu, bo zazwyczaj skupiam się na Darcy. Muszę to zmienić. Alex jest cudownym dzieckiem. Będę z niego dumny na 100%. Wszedł mi na kolana. Przytuliłem go do serca i pocałowałem w czoło. Muszę dbać o moją rodzinę.  O piękną żonę,  wspaniałą córkę i cudownego syna.


*** Oczami Summer ***


To babsko łazi po moim domu. Biżuterię zamknęłam w sejfie. No nie ufam jej i wcale mi się to nie podoba. Zwłaszcza to jak patrzy na mojego męża.
- Kochanie, obiad. - zawołałam go.
- Idę misiu. - zszedł na dół po schodach i uśmiechnął się widząc moją niezadowoloną minę. - A co to za zły miś ? - złapał moją twarz w dłonie i bardzo długo mnie pocałował. 
- Już dobry miś. - uśmiechnęłam się szeroko i zaprowadziłam go do jadalni. Alex jak zwykle jadł na moich kolanach, a Darcy szczebiotała do Harry'ego. Małemu nie podobało się, że mam związane włosy. Trzymał w łapkach mojego warkocza. Jestem zmęczona. Chyba położę się z nim na drzemkę. Po skończonym posiłku Harry zaniósł mi go na górę, a potem wrócił do Darcy. Powoli wędrowaliśmy w stronę sypialni mojej i Harry'ego. 
- Pani Styles ?
- Co ? - warknęłam na to babsko. 
- Na dzisiaj skończyłam. 
- Super. Do widzenia. - zamknęłam jej drzwi od sypialni przed nosem i pomogłam synkowi wejść na łóżko. Założyłam mu śpioszki i położyłam się obok niego. Dostał jeszcze smoczka i bawiąc się moimi włosami zaczął usypiać, a ja razem z nich. 

*** Oczami Harry'ego *** 

Sunny z Alexem spali, a ja bawiłem się z Darcey w salonie. 
- Tatuś na rączki. 
- Chodź ty pieszczochu mały. - przytuliłem ją do serca - Mój aniołek.
- Tata, a przyjdzie wujcio Lou ?
- A chcesz, żeby przyjechał ? - pokiwała główką. Poszedłem na górę po telefon, bo zostawiłem go w sypialni. Summer spała, a Alex tylko leżał. Wziąłem go na dół. Nakarmiłem i przewinąłem. Poszedł się bawić z Darcy, a ja wybrałem numer do Louisa.
- Halo ?
- Masz dzisiaj czas ? Darcey o Ciebie pyta.
- Mam. Przyjadę do nich po 18. Zabierz gdzieś tą Twoją żonę.
- Taki mam zamiar. Dzięki. - rozłączyłem się i włączyłem laptopa. Myślę, gdzie ją zabrać. Na kolację pewnie nie będzie chciała iść. Festiwal. Interesujące. Może być fajnie.
- Co robisz mąż ? - usiadła obok mnie w salonie jedząc jabłko. Zamknąłem laptop i pocałowałem ją w policzek.
- Masz ochotę wyjść ze mną na randkę dziś wieczorem ?
- Pewnie, ale co z dziećmi zrobisz ? - położyłem dłoń na jej kolanie.
- Wujek Louis się do czegoś przyda.
- A dokąd pójdziemy mężu ? - zarzuciła mi ręce na szyję.
- Na Festyn. - uśmiechnęła się i pocałowała mnie krótko w usta.
- To takie nie w Twoim stylu. - pokręciła głową ciągle się uśmiechając.
- Dlaczego ?
- Bo nie muszę mieć sukienki, ani szpilek i będzie normalnie.
- Chcesz mi powiedzieć, że takie zdanie masz o wszystkich naszych randkach ? - całowałem jej szyjkę.
- Nie ważne gdzie. Ważne, że z Tobą.
- Kochana jesteś. Biegnij się szykować. - dostałem jeszcze całusa i poszła na górę. Wszystko zaczyna się układać. Alex zaczął płakać.
- Co jest synek ? - wziąłem go na ręce. Zazwyczaj jak Summer go przytula to przestaje.
- Mama ! - wyciągał rączki w stronę schodów. Żona zeszła na dół w spodniach i staniku. Pociekła mi ślinka. Wzięła go na ręce, a on w sekundzie ucichł. No i jak to jest, że mój potomek to synek mamusi ? Pokręciłem głową i pogłaskałem go po rączce.
- Czemu płakał ? - spytałem.
- Nie wiem. Ty poszłaś, a on zaczął ryczeć. - uśmiechnęła się tylko i dała mu buziaka. Zaśmiał się i wyciągnął do mnie ręce. Zdezorientowany wziąłem go i zaniosłem do kojca z zabawkami.
- I jak wyglądam ? - Sunny zeszła na dół. Moja piękna.
- Bosko, jak zawsze skarbie. - klepnąłem ją w tyłek i poszedłem się ubrać. Kiedy brałem prysznic usłyszałem dzwonek do drzwi. Pewnie Louis. Ubrany zszedłem na dół  i przywitałem przyjaciół.
- Gotowa ? - objąłem żonę ramieniem.
- Gotowa.
- Dzięki Louis. Trzymaj się. - pożegnaliśmy się z dziećmi i zaprowadziłem ją do auta. Ciągle się do mnie uśmiechała.
- Wiesz co mąż ? - trzymałem dłoń na jej udzie prowadząc.
- Co żona ?
- Ciesze się, że zabierasz mnie do ludzi. Nie mam znajomych, a ty nie chcesz puścić mnie samej bo jestem w ciąży.
- A Ryan ?
- Ryan ma dość tego, że nigdy nie mam czasu i mi nie pozwalasz. - westchnąłem tylko.
- Zadzwoń do niego. Może będzie na festynie dzisiaj.
- Nie chcę. Przecież dzisiaj jesteśmy razem.
- No tak skarbie, ale ty moich znajomych znasz i spędzasz z nimi czas. Ja z Twoimi nie spędzam.
- Masz prawo kogoś nie lubić.
- Myszko zadzwoń. Nie chcę, żebyś narzekała na jakikolwiek element naszego małżeństwa. - westchnęła i wyjęła telefon.
- Kurwa.
- Hmm ?
- Znów się zaciął. - zaśmiałem się.
- Jutro pojedziemy po nowy.
- Dziękuję. - zadzwoniła do niego i okazało się, że mam rację. Już tam jest i na nas czeka. Moja żona znalazła sobie nową zabawę. Zmieniała biegi. Jest jak dziecko. Zaśmiałem się i zaparkowałem niedaleko London Eye. Wziąłem ją za rękę i weszliśmy w tłum ludzi.
- Jak będziesz coś chciała to mów.
- Chcę.
- Co ?
- Balonika. - wybuchnąłem śmiechem i podeszliśmy do stolika. Wybrała sobie jakiegoś jednorożca i z uśmiechem niosła go przez tłum.
- Winter !
- Ryan ! - przytuliła się do niego.
- Jestem Harry. - wyciągnąłem dłoń do jego partnerki.
- Miło mi, Cher. - objąłem moją żonę w talii.
- Hej Harry. Dziwnie wyglądasz bez garniaka.
- Ciebie też miło widzieć Ryan. - podaliśmy sobie ręce. Summer chciała pooglądać występy karaoke, więc poszliśmy tam całą czwórką. Błąd. Zobaczyłem Zayna z Lellie. Niestety też do nas podeszli. Lell i Summer o czymś gadały, a ja o dziwo znalazłem temat z Ryanem.
- Harry, może ty coś Summer zaśpiewasz ? - usłyszałem Zayna.
- Nooo zaśpiewaj mi coś skarbie ! Proszę ! - zarzuciła mi ręce na szyję.
- Ja bym jej zaśpiewał. Jest tego warta.
- Jest warta wszystkiego. - pocałowałem ją długo w usta i poszedłem w kierunku sceny.


Wybaczcie, że tak długo, ale miałam kompletnie zawalony weekend :)
piątek - wolontariat
sobota - 50 rocznica ślubu dziadków
niedziela - siostra nie dała laptopa, a wczoraj koszmarnie się czułam ;)


+ Zagłosujcie na blog " Say something " http://sonda.hanzo.pl/sondy,229983,7l3S.html

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 46 - Everything has changed

Kiedy wróciliśmy do Londynu bajka się skończyła. Harry dostał fioła na punkcie ciąży.Nie pozwala nawet  wychodzić mi z domu. Nie chodzi do pracy. Wszystko robi w domu, żeby mnie pilnować. Robimy właśnie z Alexem śniadanie. No, ja robię, a on się gapi.
- Dzień dobry synku. - Harry wziął go na ręce - Dzień dobry kochanie.
- Dzień dobry. - mruknęłam, a on pocałował mnie w policzek.
- Pani od sprzątania dzisiaj przyjdzie.
- Kto ?
- Pani od sprzątania. - odwróciłam się przodem do niego czując coraz większe poirytowanie.
- Mam sprawne ręce.
- I nosisz nasze dziecko.
- Ciąża to nie choroba.
- Ja o tym zadecyduję. - to oglądaj moje plecy. Odwróciłam się do kuchenki. Chciało mi się płakać. Dałam mu śniadanie, a sama zaczęłam karmić Alexa. Siedział mi na kolanach i trzymał w rączkach moje włosy. Moje maleństwo najukochańsze. Nawet nie patrzyłam na Harry'ego. Poświęcałam mojemu synkowi całą uwagę. Zasługiwał na to.
- Jadłaś ?
- Nie.
- Natychmiast.
-  Jak będę głodna to zjem.
- Dziecko jest głodne.
- Gdybym dziecko było głodne, to ja też bym była. - pomogłam synkowi zejść i poszliśmy do salonu. Bawiliśmy się klockami. Zbudowaliśmy piękny dom, a obok garaż, do którego wjechał zabawkowy samochód. Mały wskazał paluszkiem na dom.
- Alex i mama. - powiedział i się uśmiechnął.
- Tak kochanie. Alex i mama. - pocałowałam go w czubek główki. Chciałam w końcu zostać z nimi sama. Chciałam, żeby Harry poszedł sobie do pracy i dał mi wreszcie święty spokój.
- Kotku, możemy porozmawiać ? Sami ? - stanął w drzwiach salonu.
- On i tak nic nie rozumie, ale spoko. Synku baw się chwilę sam i nie jedz klocków. - dałam mu buziaka i poszłam za nim do kuchni.
- Przestań się już wściekać słońce. - oparłam się o blat, a on położył na nim ręce po obu stronach mojego ciała.
- Daj mi żyć Harry. Urodziłam Darcy, potem Alexa i oboje są zdrowi, a podczas ciąży domem zajmowałam się normalnie. Sprzątałam, gotowałam i robiłam zakupy.
- Zrozum, że to dziecko jest dla mnie wyjątkowo ważne.
- Nie chcę obcej baby grzebiącej w moich rzeczach.
- Tylko do porodu.
- Masz tu być i jej pilnować.
- Będę kochanie. Pójdę zobaczyć, czy Darcy wstała.
- Okej. - wróciłam do synka, który już obślinił klocki. Dałam mu smoczka. Słodki jest.
Alex <3
- Mamusia. - Darcy przyszła i się przytuliła. Chyba wszyscy troje mamy dość tatuśka w domu. Dałam jej śniadanie i przydreptał Alex. Niósł w rączce jednego Conversa. Mhm, chcemy na spacerek.
- Harry ?
- Tak ? - wszedł do kuchni i wziął małego na ręce.
- Chcemy na spacer.
- Nie mogę teraz, bo
- Pójdziemy sami. - powiedziała Darcy, a ja powstrzymałam śmiech.
- Idźcie do ogrodu, a potem Was gdzieś zabiorę. - wreszcie. No i wyszliśmy. Super pogoda. Maluchy się bawiły, a ja obierałam i kroiłam owoce po które co chwilę przychodzili.
- Hej Summi. - Zayn.
- Hej. - posłałam mu delikatny uśmiech.
- Jak się czujesz piękna ?
- Dobrze, dziękuję. To dopiero początek.
- Byłem zdziwiony, że zdecydowaliście się na trzecie dziecko. Alex jest jeszcze malutki.
- Nie decydowaliśmy się. Wpadka. - kiwnął głową.
- Rozumiem. - wcisnęłam mu do ust kawałek jabłka. - Dzięki mała.
- Harry jest ?
- Ta, w gabinecie.
- Nie będę Ci przeszkadzał w zabawie. - zaśmiał się i poszedł do domu. Bardzo śmieszne.
-  Mamusiu ?
- Tak Darcey ?
- Bo Alex zjada palce. - westchnęłam i dałam mu mały kawałek jabłuszka. Idą mu zęby bo wszystko do buzi pakuje. Usiadł mi między nogami i wyciągał łapki po owoc.

*** Oczami Harry'ego ***

- Louis powiedział mi co jej zrobiłeś. - zaczął Malik, a mnie już szlag trafił.
- To nie jest Twoja sprawa Zayn. Moje małżeństwo, moje problemy.
- Wykorzystujesz to, że jej się powaliło w głowie.
Darcy <3
- Nic nie wykorzystuję Zayn. Zachowałem się jak idiota i o tym wiem. Pragnąłem dziecka. Poza tym nie będę Ci się tłumaczył. Wiem, że chciałbyś zabrać mi żonę, bo zawsze nam zazdrościłeś.
- Nigdy nie
- Przestań kłamać. Wiem jak na nią patrzyłeś. Kilka razy próbowałeś ją pocałować.
- Byłem pijany.
- To nie ma znaczenia Zayn. Jesteś zazdrosny, ale to nie daje Ci prawa do wypowiadania się o naszym związku.
- Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić rozumiesz ?! - wstał i oparł się o biurko. Chyba miałem się przestraszyć. Podszedłem do okna i je otworzyłem.
- Kochanie ?! - krzyknąłem do żony siedzącej na kocu z Alexem.
- Tak ?!
- Kochasz mnie. ?!
- Najbardziej na świecie. - uśmiechnąłem się do niej i z tym samym uśmiechem odwróciłem się do Zayna. Zaraz będzie miał pianę w ustach.
- Myślisz, że ona by do Ciebie odeszła ? Przestań. Moje kochanie jest nauczone życia ze mną. Jestem jej pierwszym mężczyzną i ostatnim. Zrozum to Zayn i pogódź się z porażką.
- A sądzisz, że jak jej powiem o tym, że nadal jesteś w gangu to się ucieszy ? - zaśmiałem się.
- Ona nawet nie pamięta, że zabroniła mi w nim być. - prychnąłem. Złapał mnie za koszulkę i przyparł do ściany.
- Przestań traktować ją jak szmatę jakąś, bo ona na to nie zasługuje. - warknął.
- Traktuję ją jak księżniczkę. Nie wiesz to się nie wpierdalaj. - odepchnąłem jego ręce. Chciał mnie uderzyć, ale złapałem jego pięść i wykręciłem mu rękę.
- A teraz posłuchaj Malik. Nikt nie dał Ci prawa do wtrącania się w moje małżeństwo. Gdyby Summer było ze mną źle to by odeszła. Kochamy się, jesteśmy szczęśliwi. Uszanuj to w końcu. Znajdź sobie kogoś, zbuduj związek i przestań patrzeć na moją żonę jak na mięso. Chcesz zabrać moim dzieciom dom ? Rodzinę ?
- Nie. Nie chcę skrzywdzić Twoich dzieci. Nie chcę, żebyś skrzywdził Summer rozumiesz ? Ona jest dla Ciebie za dobra.
- Ma wszystko.
- Oprócz miłości.
- Zayn ! - Baby wparowała do gabinetu.  - Jak możesz mówić, że Harry mnie nie kocha ? Jestem całym jego światem. Wszystko by dla mnie zrobił. - stanęła przy moim boku.
- Jestem otumaniona Summer. Zrozum to. Zrobił Ci wodę z mózgu.
- Może mam pewne luki, ale jego uczuć do mnie jestem pewna i nigdy nie przestanę. Kochamy się. Nic i nikt tego nie zmieni.
- Więc ty też to uszanuj Zayn. - wtrąciłem coraz bardziej pewny siebie. Objąłem ją w talii kątem oka obserwując dzieci w ogrodzie.
- Będziesz tego żałowała.
- Moje życie, moje błędy.
- Żebyś się nie zdziwiła. - trzasnął drzwiami i wyszedł.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 45 - Baby, stay...

Milczy. Od 3 dni nie powiedziała do mnie nawet jednego słowa. Jak próbuję ją dotknąć to ucieka. Kara mnie w najgorszy z możliwych sposobów. Przesadziłem. Bardzo ją skrzywdziłem, a jeszcze bardziej tego żałuję. Wszedłem do domu z bukietem czerwonych róż. Największym, jaki mieli w kwiaciarni. Pachnie obiad. To jakaś nowość. Poszedłem do kuchni i stanąłem za jej plecami trzymając kwiaty przed jej oczami. Nie uciekła. To też nowość.
- Kochanie... - szepnąłem - Bardzo Cie przepraszam. Zrobiłem Ci okropną rzecz. Zachowałem się jak najgorszy śmieć i nienawidzę siebie za to. Błagam Cie wybacz mi. Nigdy więcej nie zrobię Ci krzywdy. Będę traktował Cie jak księżniczkę. Błagam. - zadrżał mi głos. Byłem już bardzo bliski płaczu. Będę błagam ją na kolanach. Wzięła kwiaty i wsadziła je do wody. Patrzyła na mnie. Na wrak człowieka, z którego twarzy znikały resztki nadziei. Wyciągnęła dłoń po moją lewą rękę, na której miałem obrączkę. Niepewnie jej ją podałem. Bawiła się przez chwilę chłodnym złotem na moim palcu, a potem zaczęła rozpinać moją koszulę. Byłem zdziwiony, ale jej nie powstrzymywałem. Zsunęła mi ją z ramion i przesunęła palcami po tatuaży z jej imieniem. Przesunęła do daty naszego ślubu. Później do tatuażu " Baby " na nadgarstku. Uniosła moją dłoń do swoich ust i pocałowała obrączkę. Dopiero teraz dotarło do mnie jak wiele szacunku ma dla naszego małżeństwa i dla mnie jako  męża.
- Baby, kocham Cie. - wtuliła się w mój tors. Przyciskałem ją do swojego ciała, jakby miała się zaraz rozpłynąć w moich ramionach. Tak wiele dla niej znaczę. Ona dla mnie jest całym światem i zawsze będzie. Gładziłem jej włosy pozwalając jej uspokoić się przy moim nagim ciele.
- Harry ? - szlochała.
- Tak piękności ? Nie płacz już królowo. - wytarłem jej policzki. Ostatnio ciągle płakała. Pociągnęła jeszcze dwa razy noskiem i spojrzała mi w oczy.
- Obiecujesz, że więcej tak nie zrobisz ?
- Nigdy Ci nic złego nie zrobię. - przycisnęła swoje spierzchnięte usta do moich warg.
- Muszę Ci coś powiedzieć kochanie.
- Słucham ? - nie puszczę jej już nigdy. Jestem tak bardzo od niej uzależniony. To były tylko 3 dni, a ja tęskniłem za nią, jakby minął rok. Położyła moje dłonie na swoim brzuszku, a potem przykryła je swoimi. Wiem, że lubi jak ją głaskam po pleckach i brzuszku. Zacząłem zataczać kciukami małe kółka i wtedy zrozumiałem. Nie chodziło jej o pieszczoty.
- 3 miesiąc. Dzisiaj się o tym dowiedziałam.
- Co ? Jesteś w ciąży ?
- Jestem. - poczułem się jeszcze gorzej. Upadłem na kolana i przytuliłem się do jej brzucha.
- Nic mu nie zrobiłem ?
- Wszystko jest dobrze. Jest zdrowe i rozwija się prawidłowo.
- Sunny... Tak bardzo przepraszam. - wplotła palce w moje włosy.
- To ostatni raz kiedy wybaczam Ci jakąkolwiek krzywdę. Jeżeli mnie tkniesz bez mojego pozwolenia, będziesz mną pomiatał to odejdę. Rozumiesz?
- Rozumiem kochanie. Przyrzekam, że będziesz szczęśliwa. Ty, nasze dzieci. My. Pakuj walizki kochanie.
- Po co ?
- Jedziemy do Kornwalii.
- Przecież jest poniedziałek. Masz pracę.
- Moja ukochana żona jest ważniejsza. - wstałem i ją pocałowałem. Kocham jej usta. Bardzo.

~*~

*** Oczami Summer ***

No i jestem w Kornwalii. Wybaczyłam mu tylko ze względu na nasze dzieci. Nie chcę, żeby miały rozbitą rodzinę. Każdy z nas popełnia błędy, a Harry skrzywdził mnie pierwszy raz. Poza tym nie wiem czy własnego męża mogę posądzać o gwałt. Bardziej odbieram to jako chore pożądanie. To ostatni raz kiedy  cokolwiek mu wybaczam tak łatwo. Myślę, że przez te 3 dni dostał wystarczającą karę. Teraz jestem jego księżniczką. Na rękach mnie nosi.
- Księżniczko... Przyniosłem Ci ciastko.
- Dziękuję, to miłe. - podał mi wielką kremówkę. Dzisiaj zjadłabym wszystko co widzę. Stał nade mną, nadal niepewny jak ma się zachować. Muszę iść z nim do łóżka. Muszę, bo inaczej do końca życia będę się go bała.
- Harry możesz sobie w końcu usiąść ?
- Tak, już. - siadł na przeciwko mnie. Wzięłam go za ręce i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Harry chcę dzisiaj odbyć z Tobą stosunek. - spojrzał na mnie jak na jakąś wariatkę. Pokręcił głową jakby odganiając od siebie najgorsze myśli.
- Nie. Nie mogę. Jesteś w ciąży, a ostatnio ja zrobiłem
- Harry spójrz na mnie. - moje niebieskie oczy spotkały się z jego zielonymi, pełnymi cierpienia. - To mi pomoże się z tym dogodzić. Dziecku nic nie będzie. Lekarz powiedział, że seks jest zdrowy w ciąży. Delikatny seks. - podkreśliłam. Kiwnął głową i wziął mnie na kolana.
- Obiecaj mi, że jeżeli coś będzie nie tak to mi powiesz.
- Obiecuję mężu. Pójdziemy na obiad ? Jestem taka głodnaaa ! - uśmiechnął się i zeszliśmy do restauracji. Zjadłam krewetki, kurczaka, zupę kremową i jeszcze lody na deser.
- Najedzona ? - śmiał się ze mnie. Ja wiem.
- Tak ! - uśmiechnęłam się, a on zapłacił.
- Puścisz mnie z torbami żarłoku kochany. - pocałował mnie kiedy wyszliśmy z restauracji i ruszyliśmy w stronę plaży.
- Jak damy dziecku na imię ? - spytałam w końcu. Nawet nie wiem czy się cieszę z tej ciąży.
- Hmm.. Dziewczynka może Chelsea ?
- Ładnie. Mogę wybrać dla chłopca ?
- Oczywiście maleńka. - zastanawiałam się marszcząc brwi.
- Austin.
- Dobrze kochanie. Jak tylko chcesz. - uśmiechnęłam się i dostałam całusa w policzek. Modlę się, żeby to był chłopak. Tylko tego pragnę. Alex i Darcy są u mamy Harry'ego w Holmes Chapel.
- Kotuś wracajmy do hotelu. Te zasrane komary już latają. - zabiłam jednego na swoim czole wywołując jego śmiech. 10 minut później byliśmy już w naszym pokoju hotelowym. Siedział na łóżku.
- Sunny jesteś pewna, że to dobry pomysł ? - patrzył na mnie niepewnie kiedy podawałam mu szklaneczkę z Whisky.
- Jestem. Inaczej nigdy już nie pójdziemy do łóżka. - kiwnął głową i wziął spory łyk. Też mam ochotę się napić, ale nie mogę. Nie chcę skrzywdzić maluszka. On nie jest niczemu winien. Patrzyłam na idealny tors mojego męża. Oblizałam z ochotą wargi. Zdjęłam z siebie sukienkę i zamierzałam iść pod prysznic.
- Chodź do mnie. - odstawił szklankę na stolik i wyciągnął ręce. Stanęłam między jego nogami. Pocałował mój brzuch, a potem spojrzał mi głęboko w oczy. Szuka wsparcia psychicznego. To dziwne. Zgwałcił mnie, a teraz nie ma odwagi uprawiać ze mną seksu ? Przesunął dłońmi po moim tułowiu aż do zapięcia stanika.
Pozbył się go zwinnym ruchem. Teraz czułam już tylko pożądanie. Tak bardzo go chciałam. We mnie. Przy mnie. Ze mną. Dlaczego kolejny raz wybaczam mu coś tak łatwo ? Dlaczego jestem taka głupia i nadal nie pamiętam tak wielu rzeczy ? Co właściwie dzieje się z moim życiem ? Nie miałam czasu się zastanowić bo moje ciała zalała fala przyjemności.


To nie koniec dramy, spokojnie :) 
+ przepraszam, że dodaję mało kiedy i krótkie, ale ( tradycyjnie w sierpniu, pamiętacie zeszły rok ) rozpieprzyłam laptopa ;) / Horanowa.:) 

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 44 - She's so scared

Muzyka

- Cukierku będziesz ze mną. Spokojnie. Nikomu nie dam Cie skrzywdzić. Chodź, ubierzemy się. - zaprowadził mnie na górę do naszej garderoby i zaczął zakładać spodnie. - Kotku ubieraj się.
- Ale w co ?
- W co chcesz.
- Ty wybierz.  - westchnął i zaczął przeglądać moje ubrania.
- Proszę. - podał mi strój. Założyłam go na siebie i czekałam na mojego jedynego. Wziął mnie za rękę i zaprowadził na dół. Darcey wstała. Dałam jej buziaka w czoło, a potem wzięłam Alexa na ręce.Mój ukochany syneczek.
- Kochanie chodź.
- A synek z nami ?
- Nie. Alex zostaje w domu. - posmutniałam i oddałam go mamie Harry'ego. Szliśmy za rękę do samochodu. Otworzył drzwi i pomógł mi wsiąść. Chwila. To moje auto. Dlaczego zabrał mi kluczyki ? Spojrzałam na niego zaniepokojona.
- Co mała ?
- Dlaczego zabrałeś mi auto ?
- Nie zabrałem Ci auta. Pożyczyłem, bo moje jest w naprawie. - kiwnęłam głową i zapięłam pasy. Wsiadł na swoje miejsce i powoli ruszył. Trzymał dłoń na moim udzie.
- A dasz mi potem poprowadzić ?
- Nie.
- A czemu ?
- Bo jesteś świeżo po wypadku i masz dosyć poważny uraz głowy, wiesz ?
- Ale ja się dobrze czuję.
- Skarbie, a jeżeli będziesz jechała z Alexem i coś mu się stanie bo spowodujesz wypadek  ? Nie myśl tylko o sobie, że ty chcesz. Musisz myśleć przede wszystkim o dzieciach. - chciało mi się płakać. On mówi o mnie tak, jakby chciała skrzywdzić moje maluchy i byłabym najgorszą matką na świecie. - Hej, nie obrażaj się na mnie. Staram Ci się po prostu wytłumaczyć.
- Nie zrobiłabym krzywdy moim dzieciom. Chcę do domu.
- Jak ty się do mnie odzywasz ? Do mnie ? Takim tonem ? Ja nie jestem Twoim kolegą do cholery, tylko mężem. Trochę szacunku. - spuściłam głowę.
- Przepraszam.

*** Oczami Harry'ego ***

Normalnie by mnie wyśmiała i wygarnęła sytuacje, które miały miejsce kilka miesięcy temu. Podoba mi się ta nowa Sunny. Zaparkowałem pod centrum i otworzyłem jej drzwi. Od razu wzięła mnie za rękę.
- Jesteś zły ?
- Nie. Zapamiętaj to, że to co masz, masz dzięki mnie. Jasne ? - kiwnęła głową i się przytuliła. Pocałowałem ją w czubek głowy.
- Jestem Ci bardzo wdzięczna. Przecież wiesz. - nie odpowiedziałem. Poprowadziłem ją do środka. Jutro mam ją zabrać do Kornwalii. Muszę kupić jej jakieś ładne ubrania na wyjazd.
- Chcesz  kawę ? - spytałem obejmując ją ramieniem. Kiwnęła głową. Weszliśmy do kawiarni, a tam spotkaliśmy Louisa z Eleanor. Brunetka podeszła do nas szybko i chciała przytulić Sunny, ale ona schowała się szybko za moimi plecami.
- Harry ? Co jej jest ? Summi ?
- Kochanie to nasi przyjaciele. Bądź spokojna. Przywitaj się. - siłą postawiłem ją obok siebie. Znów zaczynała panikować. - Rozumiesz co ja mówię ? Nie zrobią Ci krzywdy. Zachowuj się do cholery. Nosisz nazwisko Styles więc zaprezentuj coś sobą. - rozpłakała się i wybiegła z kawiarni. To chyba nie była najlepsza metoda. Złapałem ją obok samochodu. - No już, mała. Uspokój się. - przytuliłem ją mocno
- Zostaw !
- Ciii... Nie płacz już. Jestem przy Tobie.
- Chcę do domu. Sama pójdę.
- Nigdzie sama nie pójdziesz rozumiesz ? Idziemy na zakupy.
- Tylko nie krzycz. - wytarłem jej buzię z łez.
- Zrozum kochanie. Nie możesz się tak zachowywać. Wiem, że jesteś zagubiona, ale mamy bardzo wysoką pozycję w mieście i musimy uważać na to co robimy i mówimy wiesz ? - kiwnęła głową i schowała się w mojej koszuli.
- Stary co się tu dzieje ? - Louis i Eleanor stanęli kawałek od nas. Chyba bali się podejść. Opowiedziałem im o wypadku i o tym co zrobiło się Sunny w główkę. El była przerażona. Próbowała z nią porozmawiać, ale moja żona zbywała ją krótkimi odpowiedziami, albo sztucznym uśmiechem.
- Lepiej już pójdziemy. - powiedziałem w końcu. Pożegnałem się z przyjaciółmi i pociągnąłem ją do centrum. Dobra. Uległa Summer mi się podoba, ale panikująca już nie. Cały czas ją do siebie przytulałem.
- No widzisz ? Wszystko jest dobrze.  - kiwnęła głową i odetchnęła kiedy otworzyłem jej drzwi do auta. Wsiadła do środka, a do mnie podbiegło stado reporterów. Kurwa no.
- Panie Styles czy Pana żona zwariowała ?! - słyszałem dookoła siebie i brała mnie kurwica. Nie pozwolę, żeby zrobili z Sunny wariatkę.
- Moja żona jest normalna i nie pozwalam wypowiadać się o niej w taki sposób. Nie lubi życia publicznego i uciekania przed hienami jak wy. Zrobicie wszystko, żeby zrujnować komuś życie, ale mojej małżonki dotknąć nie pozwolę. - wsiadłem do samochodu i odjechałem.
- Czego Ci ludzie od Ciebie chcieli ? - drżała ze strachu.
- Niczego kochanie, to paparazzi. Szukali sensacji.
- A jakiej ?
- Wymyślają o nas jakieś głupoty. Nigdy nie możemy ich posłuchać wiesz ?
- Nie ?
- Nie kochanie. Oni kłamią. - położyłem dłoń na jej udzie i włączyłem radio.
- Lubię tą piosenkę. - powiedziała z uśmiechem i zaczęła cicho nucić. No i dlaczego ona przy mnie zachowuje się w miarę normalnie, a jak jest do cholery gdzieś to jej siada na mózg ? Westchnąłem i zwolniłem. Nie chcę znów zrobić jej krzywdy.
- Cieszysz się, że jutro jedziemy na wakacje ?
- Tak ! Bardzo ! - zaklaskała wesoło - A Ty ?
- Też się cieszę, że będziemy w końcu sami. Potem urodzisz mi dziecko.
- Słucham ? - spojrzała na mnie jakbym do niej po chińsku mówił.
- Dziecko. Ile mam czekać na trzeciego potomka ?
- Nie chcę mieć teraz trzeciego dziecka. Nie czuję się na siłach,
- Jesteś mi to winna Summer. Kiedyś obiecałaś mi, że dasz mi gromadkę dzieci.
- Jak poczekamy jeszcze rok to nic wielkiego się nie stanie przecież. Chyba to ważne, żebyśmy oboje chcieli tego dziecka.
- Summer, ale już najmłodsi nie jesteśmy, a ja chcę więcej niż trójkę.
- Harry, ale ja nie jestem maszynką do rodzenia dzieci !
- Nie podnoś na mnie głosu. - odwróciła się do okna. Znowu zaczyna się problem jak ja chcę dziecko. Jak ona chciała Alexa to Harry zrobił. Jak Harry chce dziecko, to Summer nie chce rodzić. Ja ją przekonam. Powiem jej, żeby sobie wyobraziła malutkiego Alexa i już.
- Kotuuś.. - pogłaskałem ją po udzie.
- Słucham ?
- Nie chcesz mieć takiego maleńkiego Alexa ?
- Alex jest tylko jeden.
- Jak ja mam Cie przekonać ? - zaczynałem się poddawać.
- Nie przekonasz. Nie chcę dziecka i koniec. Nie wiem czy kiedykolwiek będę chciała jeszcze mieć dzieci.
- Słucham ?!
- No tak.
- Ty chyba oszalałaś. Jesteś moją żoną i Twoim obowiązkiem jest dać mi dziecko.
- Dałam Ci już dwójkę.
- Za mało.
- Weź się odwal. - o nie. Tak moja droga nie będzie. Kiedy tylko zaparkowaliśmy pod domem zaprowadziłem ją do sypialni. Mamy i dzieci nie było. Zacząłem ja rozbierać. Jak jakiś psychopata.
- Zostaw mnie ! - odpychała moje ręce, broniła się i kuliła, ale byłem bezwzględny. Wszedłem w nią myśląc tylko i wyłącznie o własnych potrzebach.

Obserwatorzy