środa, 30 lipca 2014

Rozdział 43 - New wife

Razem z Zaynem jechałem za karetką, w której była moja żona. Nieprzytomna. Jeżeli cokolwiek jej się stanie to zrobię to samo sobie.
- Jak to się stało ? - spytał mnie przyjaciel.
- Zapatrzyłem się na  nią, nie uważałem na drogę.
- Jestem w stanie zrozumieć.
- Powinienem Ci przywalić Zayn, ale trzymasz się od niej z daleka, więc się jakoś powstrzymam.
- Panie Styles proszę iść do żony. Bardzo się boi. - westchnąłem i szybko poszedłem za pielęgniarką. Wszedłem do sali, gdzie moja ukochana leżała podłączona do jakiś urządzeń.
- Skarbie... - usiadłem obok jej łóżka - Jak się czujesz aniołku ?
- Gdzie byłeś mężu ? - wyglądała na taką ogłupiałą.
- Na korytarzu księżniczko. Boli Cie coś ? - głaskałem ją delikatnie po policzku.
- Nie. Harry, a mogę iść do łazienki ?
- Oczywiście, że możesz. Pomogę Ci. - pomogłem jej wstać z łóżka i poprowadziłem do niewielkiej łazienki. Czekałem na nią przed drzwiami.
- Harry ? - usłyszałem zza drzwi.
- Słucham ?
- Mogę wyjść ? - skrzywiłem się zdziwiony.
- Tak. - odprowadziłem ją do łóżka. - Misiaczku poczekaj tutaj na mnie. Przyjdzie do Ciebie Zayn dobrze ? Porozmawiam z lekarzem.
- Harry ? A mogę z nim rozmawiać ?
- Możesz skarbie. - pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.
- O, właśnie do Pana szedłem. - trafiłem prosto na lekarza.
- Co jej jest ?
- W sumie to nic wielkiego, ale trochę jej się poprzestawiało w główce.
- To znaczy ?
- Jest... jakby to powiedzieć. Będzie bała się żyć. Trochę jak małe dziecko.
- Cofnęła się czy co ?
- Nie no bez przesady. Ma swój rozum, pamięta pewne rzeczy. Zobaczy Pan po jej zachowaniu.
- Cały czas pyta się mnie czy może coś zrobić.
- Właśnie o tym mówię.
- Panie doktorze my mamy dwójkę dzieci. Ona wyzdrowieje ?
- Sądzę, że tak, ale trzeba czasu. Poza tym komu nie podobałaby się całkowicie uległa żona. Może Pan ją zabrać.  - zaśmiał się i odszedł. Wróciłem do mojej żony. Zayn coś do niej mówił, a ona tylko potakiwała.
- Kochanie wracamy do domku. Do naszych dzieci. Chodź. - pomogłem jej wstać.
- Mamy dzieci ? - wmurowało mnie w ziemię.
- Mamy. Syna i córkę.
- Alex. - uśmiechnęła się - I... Darcy.
- Tak skarbie. - założyłem na nią moją kurtkę i objąłem ramieniem. Otworzyłem jej drzwi do samochodu. - Wsiadaj. - pomogłem jej delikatnie i zająłem miejsce z tyłu. Zayn kierował. Moje auto zostało już odholowane do naprawy. Niedługo później byliśmy w domu.
- Summer skarbie ! - moja mama wybiegła do nas i mocno ją przytuliła. - Nic Wam nie jest ?
- Mogę iść do moich dzieci ?
- Naszych, możesz. - odeszła w stronę domu, a ja westchnąłem. Hmm..  Uległa Summer. To można ciekawie wykorzystać.
- Harry co z nią ?
- Summi się troszeczkę poprzestawiało w główce.
- To znaczy ? - nie mogłem ukryć uśmiechu.
- To znaczy, że muszę ją wychować jak moje dzieciątko. Oj mamuś. Tak ją wychowam. - cmoknąłem i przytuliłem moją rodzicielkę. Wróciliśmy do domu gdzie moja żona tuliła do siebie dzieci.
- Summer idź pod prysznic, a potem spać. Zrobię Ci coś do jedzenia.
- Chciałam posiedzieć z dziećmi.
- Powiedziałem coś. - kiwnęła głową, dała im po buziaku i poszła na górę.
- Harry nie podoba mi się, kiedy tak się do niej odzywasz. - skomentowała mama, ale to olałem. Wziąłem Alexa i poszedłem go umyć. Ochlapał mnie i pół łazienki.
- Matka Cie rozpuściła. - ułożyłem go do spania.
- Lala !
- Co ty lalkę chcesz ?
- Chce, żebyś mu zaśpiewał kołysankę. - zobaczyłem dziewczynę stojącą w drzwiach jego pokoju. - Kompletnie go nie znasz.
- Bądź cicho i idź do sypialni.
- Harry chcę go
- Idź do sypialni. - spojrzałem na nią ze złością. Spuściła głowę i wyszła. Zaśpiewałem mojemu synkowi, a potem położyłem Darcy.
- Synu. - mama zaczepiła mnie kiedy szedłem pod prysznic.
- Tak ?
- Żebyś przypadkiem nie stracił żony. - ostrzegła mnie - Jest niesamowitą kobietą, wspaniałą żoną i matką. Nie zepsuj tego, bo ja znam Twoją manię kontroli nad nią.
- Dobranoc. - poszedłem do łazienki, a chwilę później umyty wędrowałem do łóżka. Moja żonka jeszcze nie spała. Położyłem się obok niej w samych bokserkach.
- Mogę się przytulić ?
- Jasne, chodź do mnie. - objąłem ją i kciukiem kreśliłem delikatnie kółeczka na jej plecach.
- Jestem Ci taka wdzięczna Harry.
- Za co ?
- Zawsze mnie bronisz i nikomu nie pozwalasz, żeby mi dokuczał, a ty sam też nigdy nie zrobiłbyś mi krzywdy. Nawet jak się na mnie złościsz i krzyczysz to wiem, że robisz to bo mnie kochasz i chcesz jak najlepiej. Nie wiem jak kiedyś mogłam Cie nienawidzić. Jesteś dla mnie wszystkim.
- Ty dla mnie też kochanie. Wyjeżdżamy na weekend czy nie ?
- Tak. - zacząłem jej coś opowiadać, a ona zasnęła. Słowa mojej matki nie dawały mi spokoju. Przez jej gadanie prawie nie zmrużyłem oka.


*** Oczami Anne ***

Nie podoba mi się to co robi mój syn. Muszę przyznać, że polubiłam Summer, kiedy tylko ją poznałam. Jest dla mnie jak córka. Harold jest bardzo stanowczy i lubi stawiać na swoich tak bardzo, jak Summi lubi stawiać się jemu. Zawsze o niego dbała, tak samo jak o dzieci. Jeżeli zrobi jej krzywdę, to za siebie nie ręczę. Muszę trzymać rękę na pulsie.


*** Oczami Summer ***

Dziwnie się czuję. Boje się otaczającego mnie świata i tylko przy moim mężu czuję się dobrze. Wstałam rano kiedy jeszcze spał i wzięłam długą kąpiel. Potem wzięłam zaspanego Alexa na dół i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Nuciłam cicho z radiem podczas smażenia pancakesów.
- Dzień dobry Summer.
- Dzień dobry mamo. - uśmiechnęłam się do niej.
- Jak się czujesz kochanie ?
- Dobrze, dziękuję. - podałam jej jedzenie. Podziękowała mi i zaczęła karmić Alexa.
- Kochanie. - Harry wszedł do kuchni. Od razu się do niego przytuliłam. Zapytał jak się czuję i jak mi się spało. Nie puszczę go. Już nigdy. Postawiłam na stole resztę pancakesów i usiadłam razem z rodziną. Trzymałam mojego męża za rękę.
- Summer pojedziemy potem na zakupy. - pokręciłam z przerażeniem głową.
- Nie.
- Bo?
- Boje się. Nie chcę. - schowałam się w jego koszuli czując coraz większy lęk.

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 42 - I love Summer, fuck off Louis.

Przez całą noc Louis zasypywał mnie głupimi wiadomościami. " Wyluzuj ",  " Będziemy najbogatsi ", " Summer o niczym się nie dowie ". Nie chodzi o to, czy się dowie, czy nie. To moja żona i nie widzę poza nią świata. Nawet  nie patrzę na inne kobiety, od kiedy z nią jestem. Jest moim lekiem na całe zło i za żadne pieniądze świata nie zrobię jej takiego świństwa. Przez całą noc nie zmrużyłem oka. Patrzyłem na delikatne rysy jej twarzy. Kiedy zaczynało się przejaśniać, delikatnie wstałem i poszedłem przyszykować jej śniadanie.
Zaniosłem posiłek do łóżka i delikatnie pogłaskałem ją po policzku. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się delikatnie.
- Dzień dobry mąż.
- Dzień dobry żona. - cmoknąłem krótko jej usteczka. - Jak się spało ?
- Bardzo dobrze. A Tobie ?
- Okej. - uśmiechnąłem się do niej. - Siadaj i jedz.
- Zrobiłeś mi śniadanko ? Kochany jesteś !
- Ty robisz to dla mnie codziennie. Do tego obiad i kolację też. I pyszne desery. - uśmiechnęła się i zaczęła jeść. Mój telefon znów zaczął wibrować. Jak przeczytałem sms-a od niego to rozpieprzyłem go o ścianę.
- Harry ! - moja ukochana patrzyła na mnie jak na wariata.
- Nie mam do niego siły. - mruknąłem wściekły.
- Co się stało ? - jej ręka z widelcem zatrzymała się w połowie drogi z talerza do ust.
- Nie będę Cię denerwował. - zjadła parówkę i poklepała miejsce obok siebie na łóżku, sugerując, żebym usiadł.
- Mów, o co chodzi. Nie będę na Ciebie zła. - anioł, nie kobieta. Opowiedziałem jej o pojebanym planie Louisa i o tym, co kazał mi zrobić. Nie była zdenerwowana. Zaczęła się śmiać. Tak szczerze. Nie sarkastycznie albo panicznie. Po prostu go wyśmiewała.
- On tak na serio ?
- No tak.
- Więc się zdziwi. Mam plan.
- Jaki plan ? - przygryzła wargę i się uśmiechnęła. Zazdrosna i mściwa. Moja ulubiona.

~*~

*** Oczami Louisa ***

Ha. Wiedziałem, że Harry skusi się na pieniądze. Łatwo poszło. Pewnie mu się spodobała. Obserwowałem mojego przyjaciela, kiedy siedział przy stoliku z ofiarą. Szła bajera. Śmiali się, dyskutowali. Oboje siedzą w biznesie więc mają tematy, a jak ja bym tam poszedł to co ? Gadałbym jej o byciu psem ?
- Dobrze mu idzie. - powiedziałem do Liama.
- Mi i tak coś tutaj... o kurwa.
- O kurwa co ?!
- Zobacz, kto wchodzi do środka. - spojrzałem na drzwi i stanęło mi serce. Summer. Summer i Eleanor. Jasna cholera. Dlaczego akurat tutaj ?! Boże Harry ! Puść rękę tej kobiety ! Poczułem zimny pot na plecach. Obserwowałem niespokojnie dziewczynę.  Wściekła podeszła do Harry'ego. Już słyszałem, jak się wydziera. Nie musiałem długo czekać, a nasza ofiara wybiegła z restauracji. Summer wyszła, wyciągając za rękę El, a Harry pobiegł za nią. Co mam robić ?! Co robić ?! Hazz próbował jej wytłumaczyć, ale nie chciała go słuchać.
- Nie mogę na to dłużej patrzeć. - wysiadłem z auta i pobiegłem w ich stronę, a Liam zaraz za mną.
- Słoneczko, nie wściekaj się na niego. - złapałem ją za ramiona.
- Ups. Głupiutki Louisek wpadł w sieci.
- O czym mówisz Summer ?  - odsunąłem się od niej, a ona podeszła do Harry'ego. Objął ją ramieniem i pocałował w skroń. - Co tutaj się do cholery jasnej dzieje ?!
- Nazywasz się moim... naszym przyjacielem i nakłaniałeś go do tego, żeby mnie zdradził ? Louis co jest z Tobą nie tak ? Dlaczego chcesz zniszczyć nasze małżeństwo ? Dlaczego chcesz zniszczyć dom naszych dzieci ?
- Jezu, a ty od razu dramatyzujesz. Do jakiej zdrady ?!
- Kazałeś mu ją uwieść Louis.
- I co ?
- I gówno ! - wtrąciła Eleanor. - Czuję do Ciebie obrzydzenie Louis wiesz ?! Jak możesz tak traktować naszych przyjaciół i to najbliższych dla pieniędzy ?! Jak ?!
- Eleanor ty nic nie rozumiesz.
- A gdyby Harry kazał Ci zdradzić mnie, to co ? Zrobiłbyś to ?
- Oczywiście, że nie. Wiesz jak bardzo Cię kocham El.
- To zrozum to, że on kocha ja. - Sunny pokręciła głową i razem z Harrym odeszli. Czułem się źle. Zraniłem ją i jego. Kurwa.


*** Oczami Summer ***

Plan z Harrym był prosty, ale i tak zabolało mnie, jak zobaczyłam go z tą kobietą. Oczywiście nie mam do niego żalu, bo niby o co ? Po prostu on jest mój i tylko mój. Trzymał dłoń na moim udzie, kiedy wracaliśmy.
- Mężu ?
- Hmm ?
- A ty mnie jeszcze kochasz ?
- Skarbie ja Ciebie kocham najmocniej na świecie. - pogłaskał mnie delikatnie po policzku. - Zapnij pasy. - westchnęłam i zrobiłam, co powiedział. Teściowa do nas przyjechała. Cieszę się z tego. Mamy plany, żeby w weekend wyjechać gdzieś tylko we dwoje i zająć się sobą. Układa nam się, ale trochę wygasa pożądanie. Muszę zrobić wszystko, żeby wróciło.
- To gdzie chcesz lecieć ? Kanary, Malta, Paryż ?
- Chcę jechać do Kornwalii.
- Księżniczko, ale
- Harry ma być normalnie. Bez przepychu. Mamy zająć się sobą, a nie pieniędzmi.
- Dobrze kochanie. Będzie, jak chcesz. - zaklaskałam wesoło i uśmiechnęłam się.
- Harry patrz na drogę, a nie na mnie.
- KURWA ! - uderzyłam głową o szybę. Nie wiem, co było dalej.



Wybaczcie, że krótki, ale chciałam skończyć w tym momencie. :) Kocham Was bardzo :) Kolejny rozdział powinien pojawić się w poniedziałek. ;) 

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 41 - You cannot

- Dziękuję Harry.
- Dla Ciebie wszystko Sunny. - odpowiedziałem ukrywając smutek i pocałowałem ją w czoło. Wróciliśmy do domu. Darcy i Alex spali. Mamy 2 godziny dla siebie.
- Harry ? - usiedliśmy w salonie.
- Tak kochanie ? - objąłem ją ramieniem.
- Dziwi mnie trochę to, że wolisz zrezygnować z gangu, a nie pozwolić mi pracować.
- Twoje zdrowie i szczęście jest dla mnie najważniejsze.
- Najlepszy mąż na świecie. - weszła mi na kolana i przytuliła się.
- Też Cie kocham misiu.
- Napijemy się wina ?
- Nie mogę bo będę prowadził.
- Gdzie jedziesz ?
- Muszę się spotkać z chłopakami. No wiesz, poinformować ich o naszej decyzji i o tym, że odchodzę. Miałaś rację. Muszę zaopiekować się rodziną. Każdą chwilę będziemy spędzać razem. Tylko praca - dom. Dzieciaki i Ty będziecie zawsze przy mnie.
- Zawsze ?
- Tak ! Będę chodził z Tobą na spotkania z dziewczynami, zakupy. Nigdy Cie nie opuszczę. - chyba wpada w pułapkę.
- Wiesz kotku, to nie jest do końca zdrowy związek.
- No jak to ? Przecież narzekałaś, że mam dla Ciebie za mało czasu. - uśmiechnęła się nerwowo.
- No tak kochanie, ale wiesz, że ja mam z nimi swoje tematy, a ty z chłopakami swoje. Nie mam prawa zabraniać Ci wyjść z nimi. No wiesz.. to po prostu nie fer.
- Zgadzasz się na gang ?
- Jedna akcja w tygodniu i masz nie ryzykować.
- Dziękuję myszko. - pocałowałem ją. Nic nie powiedziała. O to mi chodziło. Wiedziałem, że perspektywa spędzania ze mną każdej wolnej minuty jej się nie spodoba i pozwoli mi na gang. Summer jest sprytna, ale naiwna.
- Więc napijemy się tego wina czy nie ?
- Napijemy się jak wrócę. Alex chyba płacze. - westchnęła i poszła na górę.

*** Oczami Summer ***

Alex <3 
- Co ty synu taki mazgaj. Jeść chcesz czy w gacie narobiłeś ? 2 w 1 ? Wziąłbyś pogadał trochę.- westchnęłam i położyłam go na przewijaku. Zmieniłam mu pieluszkę, a potem zaniosłam na dół.
- Ma-ma.
- Co  ?
- Ma-ma. - spojrzałam na mojego synka i szeroko się uśmiechnęłam.
- Kocham Cie synku. Harry !
- Hmm ? - mruknął znudzony.
- Alex powiedział mama !
- To fajnie kotku. - było mi trochę smutno, ale go zignorowałam i zaczęłam karmić mojego synka. Harry zawsze będzie faworyzował Darcy  i dlatego nie wiem czy chcę mieć z nim więcej dzieci. Teraz on jest za Darcy, a ja za Alexem. Zawsze uważałam, że dzieci trzeba traktować z równouprawnieniem, ale w praktyce to nie jest takie łatwe.
- Tatuś. - Darcy już stoi na górze schodów bo jak Alex nie śpi to ona też nie.
- Hej córeczko. - idzie po nią. To taki prosty scenariusz. Zaraz przyjdą do kuchni i da jej sok. Ta. I już.
Postawiłam Alexa i wzięłam go za rączki. Powoli dreptał do salonu, a ja trzymałam mojego skarba chroniąc go przed upadkiem.
- Brawo synku ! - pochwaliłam go kiedy dotarł do celu. Włożyłam go do kojca z zabawkami i poszłam przygotować kolację.
- Sunny ?
- Tak Hazz ?
- Porobimy coś dzisiaj ?
- Raczej nie. Jakoś nie jestem w nastroju. - postawił Darcy, która pobiegła do salonu. Stałam przy blacie i kroiłam warzywa. Poczułam na biodrach jego dłonie.
- Kupię wino, założysz dla mnie coś sexy. - muskał moją szyję.
- Nie wiem Harry
- Nie daj się prosić. Wiem, że chcesz kotku. Zrobimy to tak jak lubisz. - mruczał zmysłowo do mojego ucha.
- Kup wino i pogadamy.
- O co jesteś zła ?
- Alex zaczął mówić, a ty nawet nie ruszyłeś dupy. Darcy Cie zawołała to mało się nie połamałeś, tak zapierdalałeś. - boli mnie to. Kurewsko.
- Musiałem ją sprowadzić ze schodów.
- Zawsze masz wymówkę. - westchnął i pocałował mnie w policzek.
- Co na kolację ? - jasne Styles. Uciekaj od tematu.
- Coś jak tortilla, ale bez mięsa.
- Będzie pycha. - znów mnie cmoknął. Próbuje mnie uspokoić przytulając się.
- Tatuś. - Darcy przyszła i zaczęła włazić nam między nogi.
- Tak córuś ?
- Alex płacze. - wziął ją za rączkę i poszli do mojego synka. Mój, a nie nasz. Mój.
- Tu jest mama. Zobacz. - przyniósł mi zapłakane maleństwo. Od razu wyciągnął do mnie rączki.
- Ma-ma.
- Synek. - Harry patrzył na nas z uśmiechem. Zjedliśmy razem kolację i Harry pojechał na spotkanie gangu.


*** Oczami Harry'ego ***

- Nie ma mowy Louis.
- Co nie ma mowy ? Jak nie ma mowy ?!
- Nie będę uwodził jakiejś kobiety !
- Bo ?
- Bo mam żonę, którą kocham wiesz ?!
- Przecież Summer o niczym się nie dowie.
- Nie będę jej okłamywał. Nawet nie ma opcji ! Co to ma na celu ?!
- Wiesz, jaka ona jest dziana ? Zaczniemy ją potem szantażować.
- A czemu ty tego nie zrobisz ?
- Spójrz na mnie, a potem na siebie.
- Nie podoba mi sie to Louis. Zdecydowanie jestem na nie.
- Spójrz. Mam jej zdjęcie. - nawet na to nie spojrzałem.
- Nie pocałuję jej, nie przytulę, nie wezmę za rękę.
- Och daj spokój. Summer nie będzie o niczym wiedziała.
- Wiesz co ? Może ty okłamujesz Eleanor, ale ja tego mojej żonie nie zrobię ! - pierdolnąłem drzwiami wychodząc.

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 40 - Hammer vs. Elounor

Muzyka

~*~

*** Oczami Summer ***

Od wojny na grillu minęły trzy tygodnie. Harry i Louis nie utrzymują ze sobą kontaktów. No, ale z tego całego gówna wynikły dwie dobre rzeczy. 1) Pogodziłam się z Harrym. 2) Wreszcie nie ma tego durnego gangu i mój mąż jest bezpieczny. Denerwuje go sytuacja z Louisem i nawet próbował z nim rozmawiać, ale jak Tommo złapie focha, to powodzenia.
- Harry ?
- Tak ?
- Może pójdziemy dzisiaj z dziećmi na spacer ?
- Jest zimno.
- To się ciepło ubierzemy. - przemieszałam sos do obiadu.
- Zobaczymy po obiedzie. - chodził z Alexem na rękach i karmił go butelką.
- Czemu masz zły humor ?
- Louis nie odpisuje mi na wiadomości, nie odbiera telefonu, a jak dzisiaj poszliśmy do niego z Niallem, to nawet drzwi nie otworzył.
- Sam wiesz jaki on jest. Przejdzie mu.
- Sunny minęły 3 tygodnie.
- I co, że to niby moja wina ?
- Nie. Powiedziałaś na głos to, co myślała większość z nas. Brakuje mi go, gangu.
- Ta, tego ostatniego to zwłaszcza.
- Summer
- Nie chcę się z Tobą kolejny raz kłócić o ten beznadziejny gang. Zrozum Harry, że nie jest dla mnie łatwe to, że żyję z tą świadomością, że możesz nie wrócić.
- Wiem, że nie jest Ci łatwo. - pocałował mnie w tył głowy. Skończyłam gotować obiad i usiedliśmy do stołu. Po posiłku udało mi się namówić go na spacer.

*** Oczami Harry'ego ***

Chodziłem z rodziną po parku chociaż wcale nie miałem ochoty opuszczać domu. Czego się nie robi dla najbliższych ? Ech.. Bujałem Darcy na huśtawce, a Sunny siedziała z Alexem na ławce.
- Tatku ja pójdę tam. - pobiegła do piaskownicy, a ja wróciłem do żony.
- Hazz ?
- Hm ?
- Louis idzie. - prawie się zerwałem na równe nogi.
- Gdzie ?
- Tam ! - wskazała palcem. Darcy już biegła w jego stronę. Wziął ją na ręce i chwilę później podszedł do nas razem z Eleanor.
- Dziecko Wam spierdala.
- Louis nie przeklinaj przy małej. - upomniała go dziewczyna.
- Mogę wiedzieć dlaczego nie odbierasz, nie odpisujesz, a no i nie otwierasz przed nami drzwi ?
- Bo mnie nie było w kraju. Byliśmy z Eleanor na wakacjach.
- A i jak było ?
- No widzisz Summer, jednak mój narzeczony nie jest taki beznadziejny jak mówiłaś. - mruknęła Eleanor. Teraz zacznie się 3 wojna światowa. Niewyparzony język Eleanor vs. Jeszcze gorszy charakterek Summer.
- No wiesz El, ja na pierścionek nie musiałam czekać przez 8 lat. - prychnęła moja żona.
- Jeszcze mniej czekałaś z tym, żeby mu nogi rozłożyć.
- Kto jak kto, ale ty nie powinnaś się wypowiadać na ten temat wiesz ?
-  Bo ?
- Bo Twoja znajomość z Lou zaczęła się od " numerku bez zobowiązań i sama mi o tym opowiadałaś "
- Wystarczy. Uciął Tommo. Summer opanuj się trochę i nie przenoś tego co zaszło między nami na Twoją relację z El.
- Ale to El zaczęła. - stanąłem w obronie swojej żony.
- Summer zaczęła na grillu. - powiedziała brunetka.
- To bądź mądrzejsza i skończ. - uciąłem krótko. - Summer powinnaś przeprosić Louisa.
- Przepraszam za moją reakcję na grillu. Po prostu chciałam raz w życiu spędzić z Wami czas bez tego jebanego gangu.
- Przepraszam za to jak do Ciebie mówiłem. Nie powinienem.
- No, nie powinieneś.
- Więc ja też przepraszam Summer. Niepotrzebnie dzisiaj zaczynałam. - dziewczyny się przytuliły.
- Więc jest okej ? - zapytałem z nadzieją.
- Tak.
- A co z gangiem ? - Moja żona jęknęła i mocniej przytuliła synka.
- Nie wiem Harry. Musimy usiąść w piątkę i zadecydować. Wiesz, my mamy pracę, ale Zayn i Niall nie.
- Wiem. Musimy. Kiedy masz czas ?
- Jutro o 19 u Zayna.
- Okej. - wziąłem od niego Darcy i poszli.
- Był spokój od tego gówna i znów zaczynasz Harry ? - mruknęła układając syna w wózku.
- Sunny.. Przecież obiecałem Ci, że nie będę ryzykował i tego nie robię.
- Co nie zmienia faktu, że jak Was kiedyś złapią, a złapią na 100 %, to zostawisz mnie i dzieci na pastwę losu.
- Ty i dzieci macie takie zabezpieczenie finans
- Mam w dupie nasze " zabezpieczenie finansowe". Daj mi zabezpieczenie mężowe.
- Sunny czego oczekujesz ?
- Że nie wrócisz do gangu.
- A jak wrócę ?
- To ja odejdę.
- Nie możesz szantażować mnie w ten sposób ! Summer do cholery ! Wymyśl sobie jakieś zajęcie ! Jakoś się dogadamy.
- Mówisz ? - wracaliśmy powoli w stronę domu.
- Tak. Nie wiem jakiś fitness, zumba albo coś.
- Mam lepszy pomysł mężu.
- Jaki ?
- Ty wracasz do gangu, to ja idę do pracy. - prychnąłem i zacząłem się śmiać.
- Po moim trupie.
- Wyglądam jakbym żartowała ?
- Możesz skończyć studia.
- A ja chcę iść do pracy. I jeszcze ty mi w tym pomożesz. Chcę otworzyć butik.
- Summer, czy ty wiesz ile to roboty ?
- Może sobie poradzę.
- A co z dziećmi ? - zacząłem się pocić ze zdenerwowania. Nie no ona do pracy nie pójdzie. Nawet nie ma mowy. Nigdy w życiu.
- Dla Alexa opiekunka, a Darcy do przedszkola.
- A ty wiesz o tym moja droga Summer, że to JA zadecyduję o tym, czy pójdziesz do pracy, czy nie, czy ja wrócę do gangu, czy też nie. To ja decyduję o naszym życiu.
- Co jest dla Ciebie ważniejsze kochanie ? Ja i nasze dzieci, czy popieprzony gang i zabijanie ludzi ?
- Oczywiście, że rodzina Summer. Miałaś kiedyś pasję ?
- Owszem. Miałam. I zostawiłam ją dla Ciebie, bo mnie o to prosiłeś. Zrozum, że bardzo Cie kocham i boje się, kiedy wychodzisz na akcję. Boje się, że coś Ci się stanie, że policja Cie złapie. Kiedy nie ma Cie rano po akcji mam stan przedzawałowy, bo boje się, że za chwilę w drzwiach stanie policja. Dzieci pytają gdzie jest tatuś. A co ja mam im wtedy powiedzieć ? Poszedł zabijać ludzi ? Poszedł okraść bank ?
- Sunny.. nie wiedziałem, że tak się czujesz. Przepraszam.
- Nie przepraszaj.
- Ja.. Zrezygnuję. - powiedziałem zamykając oczy. Najtrudniejsza decyzja mojego życia.


Jeszcze raz zapraszam na pierwszy rozdział opowiadania INSOMNIA ;)

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 39 - Idiot

Nikt nie chce powiedzieć mi o co chodzi. Louis ciągle gdzieś dzwonił, Niall panikował, a no i Liam z Sophią przyszli. Harry wyglądał na przerażonego.
- Widzisz co narobiłeś idioto ?! Widzisz ?! Teraz przez Ciebie Zayn pójdzie siedzieć ! Jezu.. - spanikowana usiadłam na trawie z synkiem na rękach.
- Summer jestem pewien, że to nie o to chodzi.
- Louis i Niall wyszli z ogrodu.
- Powie mi ktoś o co chodzi ?! - Liam stanął na środku i spojrzał zdenerwowany na Harry'ego i mnie.
- Zayna aresztowała policja.
- Za ten wasz.. wybryk ? - teraz zwracał się już tylko do mojego męża.
- Nie wiem Liam.
- Jak się czujesz z tym ? Skrzywdziłeś swoją żonę, a teraz jeszcze Zaza może iść na dożywocie, albo 25 lat.
- To nie jest możliwe. I czuję się z tym fatalnie ! Przestańcie mnie kurwa wszyscy dręczyć !
- Gdybyśmy nie mieli powodu to byśmy Cie nie dręczyli. Pomyśl jak się zachowałeś !
- Jak się zachowałem ?! Po prostu chciałem, żeby oni byli bezpieczni ! - wskazał na mnie i dzieci - Gdyby do Sophii dowaliła się jej matka, która w mieszkaniu miałaby rysunki Twojej martwej żony to chyba też byś tak postąpił ! Gdybyś znalazł robione z ukrycia zdjęcia Twoich dzieci, które potem były pocięte i przypalone co byś czuł ?! Miłość do teściowej ?! - zaraz się zrzygam. Prawie rzuciłam mu Alexa i pobiegłam do łazienki. Zwróciłam śniadanie bo nie zdążyłam jeszcze zjeść nic z grilla. Boże.
- Summer ? - Sophia kucnęła obok mnie. - Wszystko okej ? Co się dzieje ?
- Nie mam pojęcia. Albo zjadłam coś nieświeżego, albo to z nerwów, ewentualnie obrzydziło mnie to co powiedział Harry, lub jestem w ciąży. Ale w to ostatnie wątpię bo dawno już z Harrym nie spałam bez zabezpieczenia.
- No, ale wiesz, że gumka zawsze może pęknąć. - zaśmiałam się panicznie.
- Gumka ? Soph my nie używamy gumek już od narodzin Darcy. Biorę tabletki. - umyłam zęby i wraz z dziewczyną wróciłam do ogrodu. Poczułam niesamowitą ulgę kiedy zobaczyłam Zayna siedzącego przy stole. Byli już wszyscy. Przytuliłam mocno mulata ignorując złość Harry'ego.
- Cieszę się, że nic Ci nie jest.
- Dzięki Sunny. Pięknie wyglądasz. - uśmiechnęłam się do niego i stanęłam przy boku mojego męża. Dzieci bawiły się w piaskownicy, a Alex spał w wózeczku.
- Kochanie wszystko okej ? - Hazz objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- Tak, jest dobrze.
- Jak ja Was uwielbiam.. - Lellie patrzyła na nas z uśmiechem. - Dajcie sobie buzi ! - Hazz z uśmiechem podniósł mój podbródek i wpił w moje usta. Uśmiechnęłam się. Nie całował mnie od 3 dni.
- Kocham Cie. - szepnął i dał mi jeszcze jednego buziaka. Wtuliłam się w jego tors i cieszyłam zapachem. Tylko tutaj czuje się bezpiecznie. Z nosem w koszuli mojego męża.
- Tak właściwie to czemu Zayn był na komisariacie ? Czemu zatrzymała Cie policja ?
- Miałem wypadek. Niall dramatyzuje. - uśmiechnęłam się do nich. Wychodzimy na prostą.


*** Oczami Harry'ego ***

Szczere wyznanie, na które nie mogłem zdobyć się sam na sam z Summi uratowało moje małżeństwo. Muszę chyba podziękować Liamowi. Nie chciałem jej mówić, żeby nie czuła się zastraszona, albo coś. Kocham moją żonę i nie zrobiłbym nic co by ją zabolało. Usiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy jak dawniej, śmialiśmy się. Nikt się nie kłócił. Byłem szczęśliwy. Trzymałem żonę za rękę słuchając jak opowiada Lellie i Niallowi o Alexie. Dobrze trafiłem. Idealna żona i matka. Tylko ja jestem głupim chujem.
- Harry sprawdź grilla. - pocałowałem ją w policzek i wstałem. Podałem jej jeszcze Alexa, który się obudził i musiał iść do mamy. Tak jak Darcy wolała mnie tak on woli Summi. Dzieci są dziwne, ale kochane. Przyniosłem na stół świeżą porcję jedzenia i znów usiadłem obok mojej żony.
- Dobra wy sobie gadajcie o dzieciach, a Panów zapraszam ze mną.
- Zapomnij Louis. Nie będzie gadania o gangu. Psujecie tym każdą imprezę. - moja żona aż poczerwieniała ze złości.
- Bo są sprawy ważniejsze niż Twój syn.
- Na przykład ? Napad na kasyno ?! - dziewczyny były w szoku, że ona mu się tak stawia.
- Żebyś wiedziała. Harry chodź.
- Harry nigdzie nie pójdzie. - nie zamierzam się z nią kłócić bo ma trochę racji.
- Tak ? Harry ? - oboje na mnie spojrzeli. Jedno bardziej wściekłe od drugiego.
- Uważam, że Summer ma rację. - powiedziałem patrząc jej głęboko w oczy.
- Ja też. - wtrąciła  Eleanor.
- Milcz. - zwrócił się do niej. - A ty Summer myślisz, że masz tak dużo do gadania ? Powiedzieć Ci gdzie mam Twoje zdanie ?
- A powiedzieć Ci gdzie ja mam wasz gang ? Nie moja wina, że jesteś tak łasy na kasę bo nic w życiu nie osiągnąłeś w przeciwieństwie do mojego męża.
- A Ty ? Żyjesz wygodnie za jego pieniądze.
- A ja jestem kobietą i Harry podjął decyzję, że mam opiekować się dziećmi i domem, a on będzie utrzymywał rodzinę jak PRAWDZIWY mężczyzna. - Louis zaczyna się denerwować. Wyprowadzić go z równowagi to już trzeba mieć talent.
- Kochanie odpuść.. - szepnąłem jej na ucho, ale mnie zignorowała.
- Sama byłaś częścią gangu Summer i teraz nagle co ?
- Nagle gówno. Byłam w nim bo mi kazałeś, groziłeś, że mnie zabijesz.
- To prawda. - wtrącił Niall.
- Jasne. Stańcie wszyscy po jej stronie.
- Bo ona ma rację. - powiedziałem patrząc na niego.
- A ja mam rację z tym, że dała Ci dupy, żebyś przy niej został. - rzuciłem się na niego. Wymierzyłem mu cios nie kontrolując swojej złości. Upadł na ziemię trzymając się za twarz.
- Pojebało Cie Styles ?!
- Nigdy nie wyrażaj się o Summer w taki sposób gnoju. Jasne ?!
-Bo co ? Prawda boli. - chciałem uderzyć go kolejny raz, ale poczułem drobne dłonie na ramionach.
- Hazz kochanie spokojnie.
- Wiesz Louis skoro chcesz wyciągać takie rzeczy... okej. Jak to ująłeś " Dałam mu dupy, żeby go przy sobie zatrzymać ". Owszem. Kochałam go i nadal kocham. Dlatego oddałam mu siebie wraz z dziewictwem. Dlatego jesteśmy małżeństwem i mamy 2 dzieci. A ty ? jesteś tyle lat starszy od Harry'ego, a nawet jej się oświadczyć nie umiesz. A może po prostu się boisz, że dziewczyna jak ona nigdy nie chciałaby być z taką ofiarą jak Ty? Smutne. - trzymałem dłonie na jej biodrach czując coraz większe poirytowanie. Wstał z ziemi  i wyciągnął rękę do El. Dziewczyna niepewnie podała mu swoją.
- Tak stawiacie sprawę ?!
- Tak.
- W takim razie to koniec gangu ! I możecie mnie w dupe pocałować!


Zapraszam na nowe opowiadanie : http://insomnia-zaynmalik.blogspot.com/ piszę je samodzielnie i będzie ono publikowane kiedy zakończę opowiadanie " Fighter " a to już jutro. :)



Taki mem dla osoby podpisującej się " Alex " i bawiącej się w mojego hejtera :


Dziewczyno pomyśl czasami, że jedno Twoje słowo może sprawić, że zepsujesz 
komuś cały dzień i możesz nawet doprowadzić ją do łez. 
Nie wchodź tutaj. Nie czytaj tego. Nie potrzebuję ludzi jak Ty. 

" Fałszywe mordy, które były ze mną ? Dziś ich uprzejmość jest dla mnie obelgą.."

Mam ludzi, którzy wspierają mnie od pierwszego rozdziału, pierwszego imagina w życiu. 
Takich ludzi nazywam wsparciem, a oni sami nazywają się #Horanators. 
Może ty jesteś jak robot i zawsze wszystko Ci w życiu wychodzi. 
Niestety ja taka nie jestem. Przykre. 
Wybacz, że Cie rozczarowałam swoim " dnem ". 
/ Horanowa.;) 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 38 - Silence

Muzyka

- Wezmę kurtkę. - zdjęłam ją z wieszaka i założyłam na ramiona.
- Pojadę z Tob
- NIE! - wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
- Wszystko dobrze Pani Styles ?
- Tak. - wsiadłam do radiowozu i pojechałam na komisariat.

~ * ~

Kiedy Summer wróciła do domu była tak bardzo poruszona. Chciałbym jakoś jej pomóc, ale mnie odrzuca. Chciałem ją przytulić to dostałem w twarz. Jestem kretynem. Dopiero teraz dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiłem. Wszedłem po cichu  do sypialni.
- Summi.. - cisza. Od 17 godzin. Cisza. - Kochanie porozmawiamy ? - pokazała mi środkowego palca i podała list, który pisała.


Drogi dupku, 

Pierdol się. Nienawidzę Cie. Wyprowadzam się razem z dziećmi. Nie próbuj się ze mną kontaktować. Nie powstrzymasz mnie bo jeżeli mnie zamkniesz to zadzwonię na policję i powiem, że mnie przetrzymujesz. Możesz kontaktować się z dziećmi chyba, że zapragniesz mnie zabić. Nie zdziwiłabym się. W końcu Twoim zdaniem to najlepsze wyjście z problemu. Nie obchodzą mnie Twoje pieniądze. Wsadź sobie je w dupę. Oddaję też pierścionek zaręczynowy i obrączkę. 

- Summer przestań. Daj mi chociaż coś powiedzieć. - spojrzała na mnie. Jest tak bardzo zła..- To nie ja. Dlaczego ty mnie o wszystko oskarżasz ? Myślisz, że mógłbym ? - muszę kłamać, żeby zatrzymać żonę przy sobie.
- Bo tylko ty mógłbyś zrobić coś takiego. Lubisz zabijać i ja o tym wiem.
- I co ? Myślisz, że zabiłem Twoją matkę pomimo tego, że obiecałem Ci, że tego nie zrobię ?
- Tak.
- Dzięki za zaufanie.
- Dzięki za pogrzeb.
- Summer to nie ja. Nie masz dowodów na to !
- Nie mam ? Pewny jesteś ?
- Tak. - zaśmiała się i wyjęła ze swojej kieszeni mój telefon. Ups. Włączyła smsy z Louisem i mi je pokazała.
- Ok. Masz dowód. Summer przecież wiesz, że ja wszystko robię dla Ciebie. Chciałem Cie chronić. Sprawdziłem wszystko. Ona była niepoczytalna. Zayn sprawdzał jej mieszkanie. Było tam pełno zdjęć Twoich i Darcey. Alexa też. Robiła je z ukrycia. Summi bałem się o Ciebie bo nie wytrzymałbym gdyby ktoś Cie skrzywdził. Ciebie, albo nasze dzieci. Proszę Cie. Zrozum też mnie.
- Nie kłamiesz ?
- Nie.
- Zostanę w domu, ale zapomnij o wspaniałym małżeństwie. Nie chcę spać w jednym łóżku z mordercą. - rzuciła we mnie moją poduszką.
- Summi.
- Nie. - wstała i zeszła na dół. Pewnie będzie robiła kolację.. a nie.. dzisiaj grill. Ech.. Poszedłem do dzieci. 

- Mama zła.. - powiedziała Darcy. Nosiłem małego Alexa na rękach. Jest strasznie kochany, ale i tak zawsze Darc będzie moim oczkiem w głowie.
- Harry ! - krzyknęła z kuchni. Tylko spokojnie.. oddycham. Poszedłem tam.
- Tak kochanie ?
- Jedź do sklepu po wódkę, wino, piwo i węgiel.
- Co tylko powiesz. Zostawić dzieci ?
- Tak. Bo jeszcze je zabijesz. - zaśmiałem się i przyciągnąłem ją do siebie. Złapałem mocno jej podbródek i ją pocałowałem pomimo protestów.
- Jesteś pewna, że chcesz sprawdzać kto z nas ma mocniejszy charakter ?
- Nie boisz się, że przegrasz ? - odepchnęła mnie, ale znów ją przyciągnąłem.
- Nie.
- Nie ? To wypierdalaj po kiełbasę ! - zaśmiałem się tylko i wyszedłem z domu.

*** Oczami Summer ***

Przygotowałam wszystkie sałatki i mięso. Zajmowałam się teraz szaszłykami. Co chwilę jeszcze zaglądałam do dzieci. Pogoda wyjątkowo dopisywała. Wrócił i mój mąż. Przybrałam kamienną twarz.
- Kupiłem Ci podpaski.
- Super.
- I smakowe kondomy. Dzisiaj będziemy mieć upojny wieczór. Zrobisz mi loda, ja Tobie
- Nie będę uprawiała z Tobą seksu.
- Bo ?
- Bo nie mam ochoty sypiać z mordercą.
- Głupiutka Summer...
- Wiesz co ? Takim zachowaniem to ty dużo nie zyskasz ! - czułam coraz większe poirytowanie.
- Przecież żartuję Summer. - Objął mnie a moim oczom ukazał się ogromny bukiet róż.  - Wiem, że Cie zawiodłem i muszę odbudować zaufanie, ale kotku.. kiedy będziemy się odpychać to nic z tego nie będzie. Wiesz, że mnie potrzebujesz, a  ja chcę być przy Tobie i pomóc Ci przez to przejść. - wzięłam od niego kwiaty. - Już dałaś mi nauczkę. Zrozumiałem, że zrobiłem ci krzywdę. Nie chciałem tego. Przecież wiesz, że nigdy celowo nie zrobiłbym czegoś co by Cie zabolało.
- Ty strzeliłeś ?
- Nie. Zayn. - kiwnęła głową.
- Wybacz mi.
- Postaram się. A spać ze mną musisz bo bez Ciebie nie usnę.
- Kocham Cie Summi.
- Zajmij się Alexem okej ? Coś dzisiaj odwala. - pocałował mnie w tył głowy i wyszedł. Westchnęłam i rozpakowałam zakupy. Pewnie uznacie, że jestem głupia wybaczając mu. Sama tak myślę. Jednak to mój mąż i go kocham. Nie chcę, żeby moje dzieci żyły w rozbitej rodzinie. No i.. ja nie umiem i nie chcę żyć bez niego. Z rodzicami nigdy nie miałam dobrych kontaktów i w tej całej sytuacji najbardziej zabolało mnie to, że on się naraża na aresztowanie albo coś..
- Kotku goście przyjechali. - powiedział Harry wchodząc do kuchni.
- Zanieś proszę te sałatki do ogrodu okej ?
- Jasne. - poszłam za nim zabierając przyprawione mięso i kiełbaski. Przywitałam się z Lellie i Niallem no i Jamesym. Harry przyniósł alkohol i zabrał dzieciaki do ogrodu. Czekaliśmy jeszcze na resztę.
- Summi przejdziemy się ? - zaproponowała Lellie.
- Jasne. - poszłyśmy w głąb ogrodu.
- Słyszałam o tym co przydarzyło się Twojej mamie.. Przykro mi.
- Mi też, ale dziękuję za wsparcie Lella.
- Jestem w ciąży. - powiedziała przygryzając wargę. Wyjęła papierosy i mnie poczęstowała. Mój stary nałóg. Nie powinnam, ale wzięłam papierosa.
- Niall wie ?
- Nie.
- Dlaczego ?
- Bo ostatnio jak go podebrałam to powiedział, że on nie chce mieć teraz dziecka bo chcę się wyszaleć póki jest młody.
- Cóż Lellie ja wiem jaki jest - zobaczyłam idącego w naszą stronę Jamesa. - Wyrzuć szybko szlugę. - mruknęłam i zgasiłam papierosa.
- Mamusiu, tata chce żebyś wróciła. - wziął Lellie za rękę i powoli wracaliśmy. Pogłaskałam dziewczynę po plecach. Nie jej kurwa wina. Od razu przy stole napiłam się  wina, żeby zabić smród papierosów.
- Przepraszam chwilę. - Niallerowi zadzwonił telefon. Po chwili wrócił do stołu blady jak trup.
- Niall ? Coś się stało ? - popatrzyłam na niego z troską.
- Zayna aresztowała policja.


A więc.. Dwie sprawy. 

1) Przepraszam, że tak długo. Kompletny brak weny.

2) DZIĘKUJĘ ZA MILION WYŚWIETLEŃ BLACK NIGDY NIE PRZYPUSZCZAŁAM, ŻE TO MOŻLIWE !!! KOCHAM WAS I JESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJĘ ! <3 / Horanowa.:) 

Obserwatorzy