niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 10 - I don't need fake friends

- I ty przeciwko mnie ? - z tym sarkastycznym uśmiechem podszedł do mnie. Wiem, że mnie nie uderzy. Gdyby to zrobił więcej by mnie nie zobaczył. Walczyłam z jego niebieskimi oczami, które w stosunku do mnie nigdy nie traciły ciepła. Nawet kiedy doprowadzam go do szału, jak teraz. Powoli wyciągnął rękę w moją stronę i pogłaskał brzuch. Syn mógłby już się urodzić, bo nie najlepiej znoszę ciążę.
- Nie jestem przeciwko Tobie. Jestem przeciwko zrobieniu krzywdy Harry'emu, Summer i ich dzieciom. Zrozum, że w psychice takiego maleństwa zostanie ślad na zawsze. Oni niczemu nie zawinili. Zayn zachował się nie fer. Harry po prostu bronił swoich najbliższych. - gestem nakazał mi milczeć. Postanowiłam się wycofać i poszłam do Summer. Tak dawno jej nie widziałam.

*** Oczami Harry'ego ***

Usiadłem na brzegu biurka patrząc na przyjaciela. Jak tylko El wyszła wyraz jego twarzy się zmienił. Od razu zrobił się zimny.
- Po co przyszedłeś Louis ? Po moje dzieci ? - zakpiłem. Nie wiem czy kiedykolwiek mu to wybaczę, a Eleanor by nie kłamała. Nie ma powodu, żeby to zrobić.
- Nie. Przyszedłem z Tobą porozmawiać. To był tylko pomysł. Musisz nauczyć się pokory Harry. Jesteśmy jak bracia. Cała piątka. I nie
- Bracia ? Do cholery bracia nie przystawiają się i nie próbują zgwałcić żony swojego brata Louis ! - zbiłem go z tropu. Lubią wmawiać mi, że mam problemy z agresją i się nie kontroluję, ale ja nie pozwolę zrobić z siebie wariata. Przyszła do mnie Darcy i weszła mi na ręce. Moja maleńka. Nikomu nie pozwoliłbym jej skrzywdzić.
- Bracia też nie strzelają do siebie. - patrzył na nią robiąc głupie miny. Miałem ochotę wybić mu zęby, ale wtedy to by mnie zabili.
- I ja i on przesadziliśmy. -  Tylko, że jak zwykle to ja jestem ten gorszy, bo ja mam ułożone życie, a on nadal łudzi się, że Summer mnie dla niego zostawi. Louis przestąpił z nogi na nogę i skrzyżował ręce na piersi. Darcey wyciągnęła do niego rączki. Z bólem serca postawiłem ją i patrzyłem jak do niego idzie. Lubi go, co mogę zrobić ?
- Mam propozycję. Spotkajmy się na polanie. Ty, ja i Zayn. Będziecie się bić. Bez broni, noży, kastetów, pałek teleskopowych i niczego innego. Tylko pięści. - zaśmiałem się i wyprostowałem. Ja i Zayn ? Przecież ja go zabiję. Na każdym sparingu dostawał ode mnie wpierdol. Poza tym... on Zayn i ja. On jest po jego stronie czyli w momencie, kiedy Zayn polegnie on wkroczy do akcji. Zmęczony ja kontra Louis ? Nie mam szans. Wszystkiego mnie nauczył. Zna każdy mój ruch. Uśmiechnąłem się pod nosem i pokręciłem przecząco głową.
- Myślisz, że nie wiem w co grasz Louis ? Pamiętam jak jakiś czas temu taka sama sytuacja była jak Zayn bił się z Liamem. Wtedy też byłeś po stronie Zayna i jak Li mu wjebał, to ty zacząłeś się bić z Liamem. To samo będzie kiedy ja będę miał bić się z Zaynem. - zaśmiał się i wytarł usta. Zawsze to robi gdy się denerwuje. Czyli przejrzałem jego plan. Brawo Harry. Darcy wróciła do mnie i się wtuliła. Chyba będzie spała.
- O co ty mnie posądzasz Harry ? - próbuje zejść z tematu, żeby nie wyjść na śmiecia. Poprawiłem małą na rękach i zamilkłem słysząc kroki na schodach. Summer weszła do gabinetu
- Zrobić Wam coś do picia ? - wyciągnęła ręce po naszą córkę, a ja bez mrugnięcia okiem jej ją podałem.  Żona podeszła do mnie, a ja delikatnie przytuliłem ją do mojego boku.
- Nie kochanie. Louis zaraz wychodzi. - skinęła głową i spojrzała na niego.
- Miło Cię wiedzieć Louis. Dawno nie rozmawialiśmy. - uśmiechnęła się do niego delikatnie i wyszła zabierając małą. Przez chwilę prowadziliśmy walkę spojrzeń, po czym on otworzył balkon i wyszedł na niego odpalając papierosa. Poszedłem za nim i oparłem się o barierkę.
- Dowiem się o co masz do mnie pretensje ? - westchnąłem i przetarłem twarz dłońmi.
- O to, że stoisz po jego stronie. O to, że to ja jestem zły i niedobry. Wiem, że przesadziłem, ale nie zamierzam go przepraszać. Bronię swojej żony. Przyszła do mnie po pomoc i ją otrzymała. Jeżeli nie potrafisz tego zrozumieć to zostań przy swojej decyzji i usuń mnie z gangu. Dla mnie rodzina jest ważniejsza, a już zwłaszcza Summer. Nie potrzebuję wokół siebie ludzi, którzy uważają się za moich przyjaciół, a występują przeciwko mnie. Nie na tym polega przyjaźń. - zgasił papierosa i po prostu poszedł. Potem usłyszałem jak krzyknął na Eleanor, a na końcu jak odjeżdża z podjazdu. Zszedłem do mojej rodziny. Dzieci spały, a ja poszedłem do żony, która gotowała obiad. Objąłem ją od tyłu.
- Pokłóciłeś się z Louisem Harry ? - spytała z troską. Wie, że nie lubię się z nim kłócić. Pocałowałem ją w tył głowy nie odpowiadając.
- Kochanie, muszę zawieźć dzieci do Gemmy. Chciała się z nimi zobaczyć. Nie obrazisz się ? Będę za 20 minut. - odwróciła się w moją stronę  z delikatnym uśmiechem.
- Nie ma problemu. Akurat obiad będzie gotowy. - uśmiechnąłem się i zabrałem maluchy do auta. Spakowałem im rzeczy na jutro i zabawki. Odwiozłem do Gemmy i wstąpiłem do kwiaciarni. Sunny pewnie sądzi, że zapomniałem o jej urodzinach. Może nawet skradnę całusa ? Tak bardzo bym tego chciał. Wróciłem do domu i po cichu wszedłem do środka, a potem do kuchni. Złożyłem na jej karku delikatny pocałunek.
- Przestraszyłeś mnie głuptasie ! - zaśmiała się - Zdążyłeś idealnie na obiad.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - dałem jej kwiaty i zapakowany prezent. Uśmiechnęła się szeroko i myślałem, że zacznie podskakiwać w miejscu.
- Pamiętałeś ?! - rzuciła mi się na szyję. Ze śmiechem ją podniosłem i obróciłem. Oczywiście, że pamiętałem. Dzień, w którym jej rodzice dali mi najpiękniejszy na świecie prezent zawsze jest dla mnie bardzo ważny.
- Otwórz kochanie. Zobacz czy Ci się podoba.
- Przecież wiesz, że liczy się pamięć, a nie prezent. - usiadła przy stole i wyjęła prezent z torebki ozdobnej. Nie wiem czy jej się spodoba, ale starałem się. Sądzę, że torebka od Prady będzie dla niej odpowiednia. Uśmiechnęła się i znów mnie przytuliła.
- Jest śliczna. Bardzo dziękuję. - pocałowała mój policzek. Pod moją skórą rozeszły się maleńkie iskierki. Tak bardzo za nią tęskniłem. Usiedliśmy razem w jadalni do obiadu. Delikatnie głaskałem jej dłoń. Moja żona jest dla mnie najważniejsza na świecie.
- Mam jeszcze jedną niespodziankę. Chodź. - wyciągnąłem do niej rękę. Wstała i splotła nasze palce. Poszliśmy razem do ogrodu. Niall pomógł mi to zorganizować, bo ja zbytnim romantykiem nie jestem. Po prostu rozciągnęliśmy płótno i ustawiliśmy rzutnik. Kupiłem dwa nowe leżaki i popcorn. Takie małe kino, tylko dla nas.
- Ślicznie. - przytuliła się do mnie mocno. - A wino mamy ? - zaśmiałem się i wróciłem do domu. Wziąłem najlepszy rocznik i kieliszki dla nas. Wszystko musi być tak jak sobie marzy. Moja ukochana. Siedziała na leżaku przy drzewie więc ja zająłem ten drugi. Zdziwiło mnie, kiedy przeniosła swój tak, żeby być obok mnie. Teraz tak jakby jest jeden duży.
- Może być ? Wolę być bliżej Ciebie. - nie odpowiedziałem tylko pocałowałem jej policzek. Włączyłem film, najgorszą babską komedię jaką poleciła mi Lellie. - Kocham to ! - Sunny zaklaskała wesoło w ręce. Podałem jej kieliszek wina, a na swoich kolanach postawiłem popcorn. Szybko stamtąd zniknął, bo między moimi kolanami usiadła moja żona opierając się o mój tors. Od kiedy ona taki pieszczoch ? Położyłem dłoń na jej brzuchu obejmując ją. Nic nie mówiliśmy. Co chwilę tylko dolewałem wina i całowałem ją po karku. Kiedy ta tortura... to znaczy film się skończył odstawiłem pusty kieliszek, a ona zrobiła to samo. Wziąłem ją na kolana i przytuliłem.
- Harry ? - spytała cicho.
- Tak kochanie ? - zaczynam się denerwować. Nie wiem dokąd jej niewinne " Harry ? " może nas zaprowadzić.
- To był cudowny wieczór i wiem, że zakończymy go dobrym seksem. Chcę Ci podziękować i o coś Cię prosić.. Więc. Dziękuję, za opiekę nad nami, że mnie broiłeś przed nim.. Dziękuję za dzisiaj. Tak dawno nie robiliśmy nic wspólnie. - powiedziała bawiąc się kołnierzykiem mojej koszuli. Byłem tak blisko jej ust, ale nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić.
- Wiesz, że dla Ciebie zrobię wszystko kotku.
- Wiem.. Więc mam też prośbę. Proszę, żebyś... żebyś więcej nie podnosił na mnie ręki. Obiecaj mi, że będziemy rozmawiać o problemach, a nie rozwiązywać je w taki sposób. - ma całkowitą rację. Pokiwałem głową i pocałowałem wierzch jej dłoni. Delikatnie pogłaskała mnie po policzku, a potem złączyła nasze usta. Moje ciało od razu zareagowało. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i z miłością oddałem pocałunek.  Nareszcie miałem takie prawo. Ona tego chciała, nie zmuszałem mojej pięknej księżniczki do niczego. Więcej tego nie zrobię. Za bardzo mnie to wymęczyło, abym mógł popełnić te same błędy.
- Summer - jęknąłem cicho, kiedy poruszała biodrami coraz bardziej ocierając się o moje krocze. Mój przyjaciel już usłyszał, jaka dzisiaj jest seksowna i stawał na baczność.
- Kocham Cię skarbie.. Tak niewyobrażalnie Cię kocham.
- Ja ciebie też kocham i nie odbierz tego źle, ale chcę się z tobą kochać, pieprzyć na każdej powierzchni naszego domu. - wymruczałem, podnosząc się. Jej nogi sprawnie oplotły mój pas. Albo nie chciała spać, albo bardzo chciała mi pokazać że też mnie pragnie. Położyłem ją na dywanie przed kominkiem, w którym dopalał się ogień. Spojrzałem na anielską twarz Summer i znów poczułem, że uchyliła mi nieba. Moje usta zaatakowały jej w zachłannym pocałunku. Powoli rozpięła moją koszulę i zsunęła ją z moich ramion. Pocałowała moje ramię, kiedy kompletnie pozbywałem się materiału. Pociągnąłem rękoma za jej bluzkę i ściągnąłem. Rozpięła moje spodnie niwelując ten nieprzyjemny ucisk. Odruchowo wypchnąłem biodra do przodu, kiedy prawie dotknęła mojego członka.
- Spokojnie kochanie - zaśmiała się - Mamy czas. - zsunęła moje spodnie. - Może i mamy. Ale chcę jak najszybciej w ciebie wejść - szepnąłem do jej ucha, przygryzając jego płatek.
- Przecież nikt Ci nie zabrania. Chyba mi się już leje po nogach.. - Rozpiąłem jej spodnie i pozbyłem się ich. Sunny poprawiła się, kiedy byłem między jej nogami. Boże... tyle lat, a ona nadal tylko moja.
To jest cudowne i się nie zmieni. Przejechałem językiem tuż nad krawędzią majtek, a potem zsunąłem je zębami.
- Wejdź już.. - wyszeptała. Na jej policzkach były rumieńce.
- Może zaraz - powiedziałem leniwie i musnąłem ustami jej rozgrzaną kobiecość. Jak zwykle idealnie smakuje. Mój język delikatnie ją pieścił. Jęczała jeżdżąc paznokciami po białym dywanie. Szybko mi doszła. Podciągnąłem się i powoli w nią wsunąłem. 
- Zawsze ciasna.. - szepnąłem prosto w jej usta. Nasze ciała w końcu były razem. Nasza miłość znów odżyła. Zrobię wszystko, żeby nam się ułożyło. 
- Nie mam zabezpieczenia. - powiedziałem czując, że dojdę. 
- Nie martw się o to. - delikatnie gładziła moje ramiona. 
- Zajdziesz. Chcesz tego ? 
- Jeżeli chcesz zostać ojcem, to ja jestem na to gotowa. - pocałowałem ją i oddałem swoje spełnienie. 


Dziękuję @Skyfallfirl za małą pomoc przy rozdziale. Oraz zapraszam na casting organizowany przez nią. Szczegóły macie tutaj : CASTING

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 9 - Punishment

- Harry czy Ciebie popieprzyło ? - Louis i Zayn właśnie wstawali z ziemi. Mój najlepszy przyjaciel w ostatniej sekundzie uratował mulata. Schowałem broń za pasek spodni i potarłem twarz dłońmi. - Co Ci odwaliło ? Piłeś ?
- Nie. Nie piłem. - dobra, ostatnio mi się zdarzało, ale powinien wiedzieć, że pod wpływem nie wsiadłbym za kółko. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę. Chce, żebym oddał mu broń. Nie ma mowy. Pokręciłem tylko głową i otworzyłem drzwi do samochodu.
- Harry oddaj broń. Nie panujesz nad sobą. Musisz zrobić sobie przerwę.
- Od czego Louis ? Od gangu ? Wywalasz mnie ? - westchnął głęboko i spojrzał na niebo. Budowaliśmy to wszystko razem, a teraz po prostu on mnie z tego usuwa ? Jakim prawem ?
- Nie panujesz nad sobą. Chciałeś zabić Zayna za nic. - prychnąłem i dałem mu tą pieprzoną broń. Pieprzę takich przyjaciół. Nawet nie wie co się stało. Potrafi się wymądrzać i wszystkich osądzać. Wsiadłem do samochodu i wróciłem do domu. Mam w domu dużo broni. Ta jedna nie jest mi potrzebna. Po cichu wszedłem do sypialni. Summi siedziała na łóżku i piła herbatę. Pocałowałem ją w policzek siadając obok niej.
- Gdzie byłeś ? - spojrzała na mnie tym wzrokiem detektywa. - U Zayna prawda ? - kiwnąłem twierdząco głową i pocałowałem każdy palec jej lewej dłoni. - Po co ? - złapała moją twarz w dłonie i dokładnie obejrzała.
- Musiałem z nim porozmawiać. Już się do Ciebie nie zbliży słoneczko. Obiecuję. - przytuliłem ją i pocałowałem w czoło. - Połóż się kochanie. Musisz odpocząć. Jestem przy Tobie. - przytuliła się do mojego torsu i zamknęła oczy. Zgasiłem światło i w ciszy gładziłem jej włosy. Cieszę się, że przyszła do mnie, że nie zaczęła znów uciekać. Spokojny o jej bezpieczeństwo zasnąłem.


*** Oczami  Summer ***

Myślałam, że pobyt w tym domu będzie dla mnie horrorem, ale o dziwo nie jest źle. Przywołał dużo pozytywnych wspomnień. Wstałam rano i spojrzałam na śpiącego męża. Zeszłam na dół i przygotowałam śniadanie. Radził sobie. Lodówka pełna, porządek w kuchni.
- Summer ? - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i spojrzałam na matkę Harry'ego. Podeszła do mnie i przytuliła. - Wróciłaś ? Wróciliście do siebie ? - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się lekko. - Co mama tu robi o 7 rano ? - spytałam wstawiając wodę na kawę. Trochę zimno w tym domu. Muszę poprosić Harry'ego, żeby napalił w kominku. W sumie jest już jesień. Do tego dzisiaj moje urodziny. Westchnęłam i przygotowałam napoje.
- Wiesz Summi, zawiódł mnie, ale to mój syn. Codziennie podrzucałam mu zakupy i sprzątałam. Tyle pracował, że nawet się nie zorientował. - westchnęła  i podziękowała mi za kawę. Usłyszałam jakieś ruchy na górze i po chwili Harry zszedł z dziećmi na rękach. Pocałował mnie w czubek głowy
i przywitał się z mamą. Przygotowałam dla wszystkich śniadanie, a sama poszłam pod prysznic. Ostatnio jakoś nie mogę jeść rano. Musiałam się ubrać w koszulkę Harry'ego, bo nie mam swoich ubrań. Będę musiała go poprosić, żeby odebrał je od Zayna.  Wyszłam z łazienki i przeczesałam mokre włosy palcami. Harry bawił się z dziećmi na dywanie w salonie. Jego mamy już nie było. Usiadłam na kanapie i na nich patrzyłam. Alex od razu do mnie przyszedł.
- Mama ! - uśmiechnięty złapał w rączki moje włosy. Wiedziałam, że i on i Darcy cieszą się, że wróciliśmy do domu. Są mali, ale dużo rozumieją. Wzięłam go na ręce. Trzeba umyć i jego i Darcy. Zaniosłam go do łazienki i rozebrałam, a po chwili przyszedł Harry z małą. Myliśmy ich razem. Wreszcie nie musiałam robić tego wszystkiego sama. Zauważyłam, że w naszej sypialni stały nasze bagaże. No tak. Może wczoraj je zabrał. Przyniosłam dzieciom czyste ubrania i bieliznę.
- Słonko ? - zwrócił się do mnie mąż - Rozmawiałem z mamą i powiedziała, że zaopiekuje się dziećmi. Chciałbym Cię zabrać na małe wakacje. - ubierałam syna, a on Darcey.
- Jakie wakacje Harry ? - dzieci poszły się bawić, a my zeszliśmy na dół. Objął mnie w talii wywołując mój uśmiech.
- Chciałem... może Maroko ? Słyszałem, że to jest na topie. Dużo osób tam jeździ. Spędzilibyśmy razem czas, odpoczniesz. - stresował się jak gówniarz przed pierwszym pocałunkiem. Uśmiechnęłam się szeroko i do niego przytuliłam. Brakowało mi jego ciepła i wsparcia. Harry się zmienił. Wierzę w to.


*** Oczami Louisa ***

Krążyłem po pomieszczeniu patrząc na tych trzech idiotów. Niall i Liam oczywiście bronili Harry'ego. Zayn przyznał się, że chciał zgwałcić Summer, ale to nie zmienia faktu, że Harry próbował go zabić. Czekałem, aż któryś z nich rzuci pomysłem co zrobić. Harry jest dla mnie jak brat, ale nie wiem jak można podnieść broń na praktycznie członka swojej rodziny ?
- No w końcu się któryś odezwie ?! - uderzyłem pięścią w stół.
- Louis do cholery, ale jakby tak Ci Eleanor próbował zgwałcić to co byś zrobić ? - dziewczyna obrzuciła Liama pogardliwym spojrzeniem i podeszła do mnie. Zazwyczaj jest przy spotkaniach w gangu, ale się nie wtrąca, dlatego byłem cholernie zaskoczony, kiedy się odezwała.
- Louis moim zdaniem przesadzasz. Harry po prostu stanął w obronie swojej rodziny. Mam nadzieję, że na jego miejscu w stosunku do mnie zachowałbyś się tak samo. Był pod wpływem negatywnych emocji, a znając Zayna pewnie zaczął go prowokować. Odpuść mu. - spojrzałem na nią, a potem na naszego dzidziusia, który lada dzień przyjdzie na świat.
- Eleanor, nie wtrącaj się. - nie miałem mądrzejszego wytłumaczenia. Ma trochę racji, ale nie do końca. Ja nie skazałbym mojej żony na tułanie się po znajomych mordercach, gwałcicielach i złodziejach, pomimo tego, że się przyjaźnimy.
- Wiem. Można go tylko postraszyć. Porwać dzieciaki, albo Summer. - wzruszyłem ramionami. Patrzyli na mnie jakbym oszalał. To będzie dobry pomysł. Nawet bardzo. Nikomu nic się nie stanie, a nauczkę będzie miał. Moja narzeczona skarciła mnie wzorkiem i gdzieś wyszła. Miała jechać na zakupy czy coś. Przyniosłem piwo dla siebie i chłopaków. Liam i Niall odmówili i wyszli. Stanęli po stronie Styles'a. Nie rozumieją, że ja rządzę ?! Powinni się mnie słuchać, a nie. Zebrało im się na wartości moralne i przyjacielskie więzy. Mam tylko nadzieję, że nie zamierzają go ostrzec.


*** Oczami Eleanor ***


Nie mogę pozwolić Louisowi zrobić tego, co zamierza. To podłe. Ciekawa jestem, czy gdyby tak chodziło o jego syna chciałby, żeby nam go odebrano. Pomimo faktu, że Harry jest dupkiem nie zasługuje na coś takiego. Podjechałam pod dom Stylesów i odetchnęłam z ulgą widząc samochód mężczyzny na podjeździe. Weszłam do środka nawet nie pukając i skierowałam się do salonu skąd dobiegały głosy. Harry przytulał dziewczynę delikatnie gładząc jej włosy.
- Cześć Wam. - powiedziałam w końcu. Louis nigdy nie był dla mnie taki jak Harry dla niej. Wiem, że Lou kocha mnie nad życie i ja jego też, ale on po prostu jest inny. Oni chodzą na bankiety, kolacje, a my siedzimy w domu przy piwie i pizzy. Nie narzekam, bo mam go wtedy całego dla siebie, ale czasami fajnie byłoby coś zmienić.
- Ellie ?! - Summer prawie pisnęła i do mnie podbiegła. Przytuliła mnie i pocałowała w policzek. Długo się nie widziałyśmy. Potarłam jej ramiona z ulgą. Jest cała i zdrowa.
- Gdzie mój ulubiony chrześniak ? - Alex to moje malutkie dziecko. Uwielbiam go. Chcę, żeby mój syn był taki jak on. Harry poszedł na górę i po chwili przyszedł z nim i Darcey. Mała też jest fajna, ale jak dla mnie za bardzo szuka uwagi na siłę. Kucnęłam i przytuliłam chłopca. Summer poszła robić herbatę, a ja poprosiłam Harry'ego o rozmowę w cztery oczy. Był do mnie negatywnie nastawiony, ale po wczorajszej akcji Louisa wcale mu się nie dziwię.
- Harry, muszę Ci o czymś powiedzieć.
- Słucham Cię bardzo uważnie El.
- Chodzi o Louisa i o wczoraj. Posłuchaj ja nigdy się nie wtrącam, ale tym razem on przesadza. Musisz chronić swoją rodzinę.
- Słucham ? O czym ty mówisz ? Louis chce skrzywdzić moją żonę lub dzieci ?
- Z tego co dzisiaj mówił chce porwać Alexa, albo Darcy. Przypuszczam, że Darcy. Nie zamierza zrobić im krzywdy czy coś, tylko dać Ci nauczkę.
- Eleanor co ja mam teraz zrobić ? - poprawił nerwowo włosy i oparł się o biurko. Podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu.
- Uważam, że musisz z nim porozmawiać. Liam i Niall są po Twojej stronie, a Louisowi brakuje argumentów. - Harry był wzburzony. Nie wiedział co ma zrobić i po prostu bał się o swoją rodzinę. Zawsze byli dla niego najważniejsi. Odwróciłam się i trafiłam prosto na rozwścieczonego Louisa.

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdzial 8 - Just a little bit of your heart

Szybko się odsunęłam. Nie mogę go całować. Jestem mężatką. Nie rozwódką. To nie wypada. Moje serce waliło jak oszalałe. A jak ktoś nas widział ? Co będzie jak Harry się dowie ? Zabierze mi dzieci i resztki godności.
- Powinniśmy wracać. - powiedziałam chłodno i poszłam w stronę samochodu. Co on sobie wyobrażał ? Przyjaciele się tak nie zachowują. Chyba powinnam powiedzieć o wszystkim mojemu mężowi, ale on wpadnie w furię. Dobra. To zostanie między nami. Mam nadzieję.
- Summer przepraszam. Nie powinienem tego robić. Zapomniałem się. - złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał. Spotkałam jego miodowe oczy. Byłam na niego taka zła.
- Co to miało być Zayn ? Mam męża i doskonale o tym wiesz. - fuknęłam na niego. Może myślał, że w taki sposób odwdzięczę mu się za to, że możemy u niego mieszkać ? Może ma mnie za jakąś dziwkę ?
- Wasze małżeństwo to fikcja Summer. - stwierdził patrząc mi głęboko w oczy. Tym wkurzył mnie jeszcze bardziej.
- Ale ty jesteś świetnie poinformowany o moim związku Zayn ! Jakim prawem mnie pocałowałeś ? - westchnął i nerwowo przeczesał włosy palcami. Byłam ciekawa jak mi się wytłumaczy.
- Bo jestem w Tobie cholernie zakochany. - patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Nie wierzyłam w to co właśnie powiedział. Nigdy nie dał tego po sobie poznać. Może mu się wydaje ? Zauroczył się czy coś ? Nie potrafiłam w to uwierzyć. Poszłam na miejsce gdzie stał samochód i czekałam, aż go otworzy. Nie ma prawa być we mnie zakochany !


*** Oczami Zayna ***

Wiem. Przestraszyła się, że ktoś mógł nas zobaczyć. Pewnie jej się podobało tylko sama przed sobą boi się przyznać. Otworzyłem jej drzwi, a potem zająłem swoje miejsce. W milczeniu wróciliśmy do domu. Summer od razu bez słowa poszła na górę. Podziękowałem Wal za opiekę nad dziećmi, które już spały.
- Randka się udała ? - spytała zakładając buty. Machnąłem tylko ręką.  - Mówiłam Ci, że mistrzem podrywu nie zostaniesz. - uśmiechnęła się do mnie i wyszła. Jasne. Niech ktoś jeszcze mnie dobije. Sunny zeszła na dół w dresie i jednej ze starych koszulek Harry'ego. Tak wygląda najpiękniej. Poszła do kuchni nawet na mnie nie patrząc.
- Summer ? - poszedłem za nią. - Weź się nie obrażaj. W sumie nie przemyślałem tego co zrobiłem. Rozumiem, że zraziło Cię to, że ktoś mógł nas zobaczyć. Daj mi to naprawić. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do swojego ciała.
- Co ty robisz ? - była zdziwiona.
- Teraz nikt nas nie widzi. - trzymając jej podbródek złączyłem nasze usta. Odpychała mnie, ale wiedziałem, że to chwilowy strach. Zaraz się uspokoi. No dalej Summer. Wiem, że chcesz.


*** Oczami Harry'ego ***

Późnym wieczorem wróciłem z pracy do domu. Ważny przetarg i tak dalej. Zrobiłem sobie jakieś kanapki i herbatę. Usiadłem przed telewizorem. Jestem cholernie przepracowany i przemęczony psychicznie. Jak wszystko się uda trzeba będzie pomyśleć o urlopie, albo czymś takim. Usłyszałem samochód koło domu. Dziwne. Albo to Louis, albo nie mam pojęcia kto.
- Tatuś ! Tatuś ! - usłyszałem po chwili. Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Wstałem i poszedłem do hallu. Summer rzuciła mi się na szyję. Przytuliłem ją, ale coś mi nie pasowało. Płakała, a do tego jej ubranie... jest podarte. Krew w moich żyłach zawrzała. Już wiedziałem wszystko nawet nie musiała nic mówić. Zayn próbował ją zgwałcić. Wiedziałem, że zrobi jej krzywdę, ale nie sądziłem, że tak daleko się posunie. Tuliłem ją do siebie bez słowa, w głowie układając wszystko co mu za to zrobię. Kastracja to minimum.
- Zrobił Ci krzywdę ? - odezwałem się w końcu. Przez adrenalinę aż piszczało mi w uszach. Przecież ja go zabiję. Pokręciła przecząco głową. - Dotykał Cię ? Całował ? Co Ci zrobił ? Muszę wiedzieć ?- spojrzała mi w oczy. Na policzku miała siniaka, a usta spuchnięte. Zmusił ją do pocałunków. Uderzył. Jeżeli ją zgwałcił to... nie.. nie mógł jej dotknąć. Przecież ona jest moja.
- Prawie mnie zgwałcił Harry..- jej oczy pełne były cierpienia. Czy ja też ją tak skrzywdziłem ? Moja maleńka, kochana Summer. Zdjąłem z siebie  bluzę i na nią założyłem.
- Jesteś już bezpieczna skarbie. Nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. Chcesz herbaty ? Przemarzłaś.- zaprowadziłem ją do kuchni i posadziłem przy niewielkim stole. Wstawiłem wodę, a jej spuchnięty policzek posmarowałem maścią, żeby siniaków nie miała.
- Zostawię u Ciebie dzieci, a ja już pójdę... - wstała. Od razu posadziłem ją na miejsce. Nigdzie nie pozwolę jej wyjść.
 - Zostań. Dokąd pójdziesz ? Tutaj jesteś bezpieczna. Potrzebujesz opieki i ja Ci ją zapewnię. - delikatnie wziąłem ją za rękę. Patrzyła na mnie tymi wielkimi, niebieskimi oczami. Muszę ją jakoś uspokoić. Moim spojrzeniem próbowałem przekazać jej całą miłość jakąś do niej żywię. Bez słów przekazałem jej emocje, które nas łączą. - Zostań ze mną Summi... Tak bardzo Cię potrzebuję. - zamknąłem ją w swoich ramionach. - Chcę Cię tutaj, przy mnie. Chcę wiedzieć, że jesteś bezpieczna, chcę sprawić, że będziesz szczęśliwa. Proszę Cię uwierz mi. Zrobię wszystko co będziesz chciała. Wszystko księżniczko. Dla Ciebie zrobię wszystko. Jeżeli będziesz chciała to skoczę z mostu. Jesteś tego warta. - wtuliła się w moją szyję. Nic nie mówiła, ale dawała mi nieme sygnały.
- Dziękuję, że mogę tu zostać. - rysowałem palcami małe kółeczka na dole jej pleców.
- To Twój dom skarbie. Zawsze możesz tutaj być. Tylko nie pozwalam więcej Ci go opuścić na dłużej niż kilka godzin. - uśmiechnęła się i poszła zalać herbatę.
- Mógłbyś położyć dzieci spać ? Zrobię Ci coś do jedzenia, bo zgaduję, że nie żywisz się niczym innym niż kanapkami. - pocałowałem tył jej głowy i poszedłem do salonu. Alex i Darcy od razu się do mnie przytulili. Mała za rok pójdzie do przedszkola. Ja to bym jej nie puścił, ale żona pewnie się uprze. Wykąpałem moje maleństwa i położyłem do spania. Potem wróciłem do żony. Na stole czekał na mnie jeszcze ciepły omlet i herbata. Ona siedziała na przeciwko, kolana miała pod brodą, a wzrok wbity we mnie.
- Może pójdziesz się umyć Sunny ? Jesteś zmęczona. Powinnaś odpocząć. - odgarnąłem jej włosy z buzi i wziąłem się za jedzenie.
- I tak nie zasnę. - wzruszyła ramionami i napiła się herbaty. Spojrzałem na nią zdziwiony. Akurat ze spaniem to ona problemów nie miała.
- Dlaczego słonko ? Masz jakieś koszmary ?
- Nie Harry. Po prostu boje się spać sama. Kiedy mieszkaliśmy tam, prawie nie sypiałam. Dlatego ciągle chodziłam wkurzona i zmęczona. Nie dlatego, że dzieci dawały mi w kość. - posadziłem ją na swoich kolanach i przytuliłem.
- Kotku, nie chcę się narzucać. Jeżeli chcesz możesz spać ze mną. Nie będę naciskał na seks, nawet na pocałunki. Tylko Cię przytulę i będziemy spać, tak jak kiedyś. - znów wtuliła się we mnie jak małe dziecko. Bawiła się włosami na moim karku. Powtarzałem jej, że ją kocham, aż usłyszałem spokojny oddech. Aniołek zasnął. Delikatnie zaniosłem ją do łóżka i  tam zostawiłem, a sam poszedłem do garażu. Pod nim znajdowało się jeszcze jedno pomieszczenie. Arsenał z bronią. Wziąłem jeden z moich ulubionych pistoletów i wsiadłem do samochodu. Kierowała mną furia. Pojechałem prosto do domu Malika. Mojej żony się nie krzywdzi. Wiem. Nie powinienem tego mówić ja. Nie raz zrobiłem jej krzywdę, ale jeżeli przychodzi do mnie po pomoc to zawsze ją otrzyma. Zaparkowałem pod jego domem i powoli wszedłem do środka. Siedział w salonie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się pod nosem. Od razu wstał i rozłożył ramiona.
- Proszę bardzo Harry, bij. Nawet nie będę się bronił. - wyglądał jakby zwariował. Mam ochotę się zabawić. Tak, dokładnie tak zrobię.
- Pójdziesz grzecznie na górę i spakujesz rzeczy mojej rodziny. W tym momencie. - znów się zaśmiał.
- W co ty grasz ? Zajeb mi i po sprawie. -  Zza paska spodni wyjąłem broń  i wymierzyłem w niego. Z jego twarzy w sekundzie zszedł uśmiech. - Czy ty ocipiałeś ? Harry odłóż to zanim komuś zrobisz krzywdę.
- Krzywdę ? a co ty zrobiłeś mojej żonie ? Idź spakować ich rzeczy i je tu przynieś.  - zrobił co mu kazałem. Poszedłem za nim i patrzyłem jak chowa wszystko do walizek. Nawet mi je do samochodu zaniósł. - Teraz przysięgaj, że więcej nawet na nią nie spojrzysz.
- Nie będę Cię okłamywał. Nie umiem odwrócić od niej wzroku. Przeproszę ją za to co miało miejsce. Nie cofnę czasu choć bym chciał.
- Powiedziałem przysięgaj. - przeładowałem broń. W jego oczach był strach, ale nie odezwał się. Policzyłem w myślach do 3 i oddałem strzał prosto w jego klatkę piersiową.

wtorek, 9 grudnia 2014

Przepraszam

Wybaczcie, ale nie bardzo mam czas, żeby dopracować rozdział więc pojawi się on z małym opóźnieniem. Pozdrawiam wszystkich nauczycieli z mojej szkoły. Niech pamiętają jak bardzo ich nienawidzę :') Rozumiecie, kończy się semestr. Kocham Was i mam nadzieję, że dzień czy dwa różnicy nie zmieni tego co sądzicie o blogu xx

niedziela, 7 grudnia 2014

Ogłoszenia

1) Kolejny rozdział Baby Styles ( MBA, Black czy jak to tam nazywacie ) dodam jutro.

2) Do życia wraca Simmer Down czyli opowiadanie z Lukiem Hemmingsem z 5SOS. Dzisiaj pojawił się drugi rozdział. Serdecznie zapraszam.

LINK DO SIMMER DOWN

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 7 - I'm sorry love but I don't really care

- Harry ten dom wiele nie zmienia. Nadal Ci nie ufam i boje się, że stary koszmar wróci. Alex przepraszam, ale nie będziemy mieszkać z tatą. Tatuś zrobił mi krzywdę i nie potrafię mu wybaczyć.
- Ale przecież tatuś powiedział " przepraszam ". - zmarszczył brwi i ściągnął usta. Kucnęłam przed nim.
- Synku,  to nie zawsze załatwi sprawę. - złapał w rączki mojego koka. Nie wiem dlaczego tak uwielbia bawić się moimi włosami. Ściągnął frotkę i uśmiechnął się kiedy długie fale opadły na moje policzki.
- Ale  nie będziemy mieszkać z wujkiem Zaynim ?
- Jeszcze przez chwilę musimy. Potem tutaj będziemy mieszkać, a może po jakimś czasie tatuś zamieszka z nami. - znów zmarszczył brwi, a potem pokiwał główką i poszedł do siostry. Wstałam i się odwróciłam. Zatrzymałam się milimetr od torsu Harry'ego.
- Weź  nie strasz. - mruknęłam i chciałam się odsunąć, ale poczułam jego silną dłoń na dole moich pleców. - Co ty robisz ? - spojrzałam mu w oczy. Znów zranione i ciemne.
- Chcę tylko Ci powiedzieć, że Cię kocham. - uśmiechnęłam się i go przytuliłam. Dlaczego życie nie może być proste ?

*** Oczami Zayna ***

Super. Idealny Harry i jego wybitne pomysły. Na 100% nastawia Alexa przeciwko mnie i Summer. Dogadywałem się z nimi bez problemu i nagle on zaczął się nimi interesować. Dziwnym trafem od kiedy on zaczął przychodzić to Alex się do mnie doczepił. Zero podejrzeń.
- Jesteśmy. - usłyszałem Summer od progu, a po chwili do salonu przyszły dzieciaki. Alex posłał mi chyba najlepszy ze swoich uśmiechów, a Darcy się przytuliła.
- Ciesze się. - nawet nie wie jak bardzo się cieszę, że tu jest. Postawiłem dziewczynkę i poszedłem do kuchni.
- Już się biorę za obiad. Na co masz ochotę ? Kurczak, jakieś pieczone mięso ? Może zrobię też ciasto ?
- Mam ochotę zaprosić Cię na kolację. - spojrzała na mnie uśmiechnięta, ale po chwili jej uśmiech zbladł.
- Zayn, nie mam z kim zostawić dzieci. - czyli to jedyna przeszkoda ? Mój humor znów się polepszył. Usiadłem obok niej na blacie i wziąłem jabłko.
- Załatwię coś. Na przykład poproszę Waliyhę. Co ty na to ? To moja młodsza siostra, pracowała jako opiekunka do dzieci. - przez chwilę się zastanawiała, ale w końcu zadzwoniła. Od razu zadzwoniłem do siostry, a kiedy się zgodziła zarezerwowałem stolik w mojej ulubionej włoskiej knajpce. Wróciłem do Summer.
- Wszystko załatwione. Wal będzie tutaj o 18, żebyś zdążyła zobaczyć czy Ci odpowiada. - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie z wdzięcznością.
- Dzięki Zayn. To mi się przyda. Mam dość gadania o Harrym i wszystkim co się stało. - ugryzłem w końcu to jabłko lustrując ją wzrokiem. Ciekawe co będzie jak Styles się dowie. Pewnie mi wpierdoli. Będzie się wydzierał, że to jego żona i mogę tylko o niej pomarzyć, bo on będzie o nią walczył i nigdy nie pozwoli mi się do niej zbliżyć. Słyszałem to już tyle razy, że aż tym sram.
- To co w końcu na ten obiad ? - poczochrałem ją. Zachowuję się po przyjacielsku, a potem
zaatakuję.
- Myślę, że zrobię spaghetti. Dawno nie było. - ta, a potem pójdziemy do włoskiej knajpki.
- A może coś innego ? Gyros. Gyros robisz świetne. - uśmiechnęła się i skinęła głową. Podała mi miskę z obranymi owocami.
- Zaniesiesz dzieciom ? - skinąłem głową i poszedłem do salonu. Alex wciągnął mnie w zabawę. Jakiś warsztat samochodowy miał. Kazał mi jeździć małymi furami. Po domu roznosił się już zapach obiadu. Od kiedy oni tu są... jest tak rodzinnie. Gdybym wtedy w tej restauracji nie zajął się pieniędzmi tylko świadkiem to może teraz byłaby moją żoną ? No albo trupem. Zawsze są dwa wyjścia.

*** Oczami Summer ***

To miło, że Zayn chce gdzieś ze mną wyjść. Chyba rozumie, że mam dość siedzenia w tym durnym domu i zadręczania się problemami. Przyjacielska kolacja może być miła, o ile Harry nie zrobi mi później awantury.  Podałam obiad i zawołałam ich na posiłek. Karmiłam maluchy, a potem sama zjadłam. Najtrudniej mi było położyć ich na drzemkę, bo nie byli zmęczeni, ale w końcu mój syn zasnął trzymając mnie za włosy. Delikatnie się wyswobodziłam i poszłam pod prysznic. Umyłam włosy, ogoliłam nogi. Nie wiem dlaczego czułam się jak nastolatka szykująca się na randkę. W samym ręczniku poszłam do pokoju i założyłam bieliznę. Zajęłam się wybieraniem sukienki zapominając o bożym świecie. Przydałoby się iść na zakupy, ale nie chcę wydawać pieniędzy Harry'ego na swoje zachcianki. Niby mi pozwolił, ale to nie takie łatwe. Wybrałam czerwoną sukienkę i ją przymierzyłam. Przeglądałam się przed lustrem. Jestem nawet zadowolona z tego jak wyglądam po 2 porodach i pobiciu.
- Cudownie Ci w czerwonym. - spojrzałam na Zayna w odbiciu lustra. Nie miał na sobie koszulki. Boże jest tak chudy, że przy nim wyglądam jak jakiś pasztet.
- Dziękuję. Nie narobię Ci wstydu ? - uśmiechnęłam się malując usta czerwoną szminką.
- W życiu. Jesteś zbyt piękna. - naplótł na palec kosmyk moich włosów. - Waliyha przyszła. Zejdziesz ?
- Tak. Już jestem gotowa. - wzięłam skórzaną kurtkę i poszłam za nim. Dziewczyna była uprzejma, młoda i radziła sobie z Alexem.
- Zayn tylko błagam cię, mam czas do 23. Potem przyjedzie po mnie mój chłopak. - wzięła Darcy na ręce.
- Spokojnie, wrócimy nawet wcześniej. - zapewniłam ją i jeszcze raz podziękowałam za pomoc. Trochę się bałam o moje dzieci, ale Zayn za nią poręczył. Zaprowadził mnie do swojego samochodu. Był ładny, czarny, ale ja wolę jeepy. Chyba po prostu do takich przyzwyczaiłam się przy Harrym.
- Dokąd jedziemy ?
- Niedaleko jest bardzo sympatyczna, włoska knajpka. Nie ma tam tłumów, a jedzenie wyśmienite.
- Super. Dawno nie jadłam lasagne. - zaparkował samochód i otworzył mi drzwi. Wnętrze było urocze. Cicho, spokojnie. Usiedliśmy przy stoliku przy ścianie, z daleka od okien. Muszę tu kiedyś przyjść z Harrym. Źle. Nie powinnam o nim myśleć.
- Więc lasagne i wino ?
- Tak, chętnie. - uśmiechnęłam się do chłopaka. Nie wiem czemu, ale często mam do niego podejście, jak do dzieciaka. Może dlatego, że jest trochę dziecinny. Wiem, że nie umiałby zając się rodziną. Nawet się jeszcze nie ustatkował. Zjedliśmy rozmawiając o filmie i literaturze. Pytał o moje nieskończone studia i opowiadał mi trochę o gangu. Pamiętam jak ja w nim byłam. Gdyby nie to wszystko pewnie nadal pracowałabym w restauracji i nigdy nie poznała Harry'ego. Westchnęłam i skończyłam wino.
- Masz ochotę na deser ? - spytał mnie delikatnie biorąc mnie za rękę. Wiem, że powinnam ją zabrać, ale jakoś nie mogłam.
- Nie, dziękuję Zayn. Jestem najedzona. Ale wiesz co ? Tutaj niedaleko sprzedają gorącą czekoladę. Może się przejdziemy ? - spytałam wstając. Nie mogę tutaj dłużej siedzieć, bo zaczynam tonąć w jego miodowych oczach.
- Pewnie. Co tylko chcesz. - zostawił na stoliku pieniądze i pomógł mi założyć kurtkę. Podczas spaceru również dużo rozmawialiśmy. Pytał jak to jest mieć własne dzieci. Nawet nie umiałam tego opisać. Trzeba mieć swoje maleństwa, żeby znać to uczucie. Zamówił nam napoje i skierowaliśmy się w stronę parku.
- Ty też nosisz przy sobie zawsze broń, Zayn ?
- Tak, zazwyczaj tak. Wiesz, nie wiadomo kto Cię zaatakuje, a jakby największy gangster Londynu dostał wpierdol, to jakby to wyglądało ? - zaśmiałam się krótko i usiadłam na murku przy fontannie.
- Wiesz Zayn, czasami tęsknie za takim Harrym... - westchnęłam.
- To znaczy ?
- Wiesz, na początku zabierał mnie na watę cukrową, do wesołego miasteczka. Śmialiśmy się, całowaliśmy. A teraz ? Nasze życie to był schemat. Seks raz w tygodniu, kolacja w piątek. Codziennie obiad na 16. Telefon o 12 z pracy. - pokręciłam głową jakby odtrącając wspomnienia. Mulat nie wiedział co ma mi powiedzieć. Jestem zranioną kobietą. Co mam zrobić ?
- Wiesz, czasami tęsknię za starą Tobą. Waleczną, zabawną, bojącą się mnie.
- Teraz nie jestem zabawna ?! - uśmiechnęłam się udając złość.
- Wcale. - ochlapałam go wodą z fontanny, a po chwili mi oddał. Zaczął się śmiać, a ja mu zawtórowałam. Nawet nie wiem kiedy jego usta spotkały moje.



No więc jak kochani ? Zummer czy Hummer ? :) / M.H

Obserwatorzy