niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 37 - Lie

Muzyka

*** Oczami Summer ***

Mieliśmy z Harrym niesamowity urlop. Mój mąż poświęcał mi całą swoją uwagę, był opiekuńczy, kochany i romantyczny.
- Misiu.. - pocałowałam go w policzek. Usnął w samolocie. Mój kochany.
- Tak żonko ? - mruknął.
- Zaraz wylądujemy w Londynie.
- Super.. - jęknął przeciągając się. - Co robiłaś jak spałem ?
- Oglądałam film na Twoim tablecie.
- Jaki ?
- The Last Song z Miley Cyrus. A właśnie. Po co Ci pornosy ?
- No wiesz.. zostały z czasów jak
- Kupiłeś tego tableta 3 tygodnie temu.
- Jestem facetem ! - zaśmiał się i zabrał mi urządzenie. Przytuliłam się do niego.
- Kocham Cie mąż.
- Ja Ciebie też kocham żonko. - dał mi buziaka. Wylądowaliśmy. Ucieszyłam się kiedy zobaczyłam Louisa.


*** Oczami Louisa ***

- Jak się odezwiesz Horan to Ci prz SUMMER SŁONECZKO ! - przytuliłem dziewczynę. - Tak cudownie wyglądasz. Jakbym nie był zaręczony to bym Cie podrywał.
- Wiesz Louis tak jeszcze na drodze naszej miłości stoi mój mąż. - powiedziała z przekąsem. Jezu. Czemu ją jest tak trudno wychujać ?
- No.. to
- Co ukrywacie ? - stanęła naprzeciwko mnie, Harry'ego i Nialla. Przełknąłem ślinę.
- Nic słone
- Louis.
- Summer bardzo mi przykro, ale Twoja mama nie żyje. - wbiła w Harry'ego wzrok.
- Co masz z tym wspólnego ? - prawie warczała. Biedny Hazz.
- Nic. Byłem z Tobą na wakacjach.
- To przykrywka. Gdzie jest Malik ?
- Summer uspokój się. Twoja matka zmarła na raka.
- Kłamiesz Louis.
- Po co miałbym kłamać Summer ? Pokazać Ci wyniki obdukcji ?
- Tak. - odetchnąłem z ulgą. Pokazałem jej fałszywy dokument. Harry szepnął mi na ucho dziękuję, a potem  ją przytulił.
- Przykro mi kochanie.
- Ta.. Mi też.. Zabierz mnie do domu. - zaprowadziliśmy ją do samochodu.

*** Oczami Harry'ego ***

Okłamywanie Summer to coś czego bardzo nie lubię robić, ale to wszystko dla jej dobra. Opierała głowę o moje ramie kiedy Louis odwoził nas do domu. Chyba płakała. Otuliłem ją ramieniem i delikatnie pocierałem jej plecy.
- Dzięki Lou. - wysiedliśmy pod domem. Tommo pomógł mi wnieść bagaże, a Niall prowadził Summer. Nie sądziłem, że aż tak ją to zaboli.
- Mama ! - moja córeczka. Summi wzięła ją na ręce i poszła do salonu. Boże. Co ja zrobiłem. Pożegnałem się z chłopakami i poszedłem za nią. Stała przy oknie przytulając Darc. Położyłem dłonie na jej biodrach i pocałowałem ją w tył głowy.
- Hazz..
- Hmm ?
- Przepraszam, że Cie o coś oskarżałam.
- Nie myśl o tym teraz. - Darcy weszła mi na ręce i bawiła się moimi loczkami.
- Kocham Cie mężu wiesz ?
- Wiem kochanie. Ja Ciebie też.
- Syna Wam przywiozłem. - uśmiechnęła się i wzięła malucha na ręce. Louis uśmiechnął się do niej, pogłaskał Darcey i wyszedł. Alex bardzo szybko rośnie. Za parę tygodni będzie już chodził i mówił. Nie mogę się doczekać.
- Alex był grzeczny tatusiu ! Ja też.
- To super księżniczko. Jestem z Was bardzo dumny.
- A mama ?
- Mama Was kocha najbardziej na świecie. - powiedziała Summi i dała im po buziaku. Ja też dostałem. Hep.

*** Oczami Summer ***

Przykro mi, że nie byłam przy mamie podczas jej choroby. Ciekawe czemu nic mi o niej nie powiedziała ? Może sama nie wiedziała ? To przykre. Ułożyłam Alexa do spania.
- Kocham Cie synku. - pocałowałam go w czółko. Siedziałam przy nim  i go delikatnie głaskałam.Czekałam aż zaśnie.
- Mamusiu..- szepnęła Darcy. Nie zauważyłam jej.
- Tak córeczko ?
- Jesteś jeszcze smutna ?
- Troszkę aniołku.
- To chodź.. ale zamknij oczy. - sprawdziłam czy Alex śpi. Potem zamknęłam oczy i poszłam z Darcy. Schodziłyśmy po schodach, a potem poczułam piękny zapach.
- Nie otwieraj mama. - usłyszałam cmoka, a po chwili mój drugi ulubiony zapach wtargnął w moje nozdrza. Harry. Buziak. Moja ulubiona pieszczota.
- Głodna ?
- Troszkę.
- Otwórz te piękne oczka. - spojrzałam na niego z uśmiechem. Poprowadził mnie do stołu gdzie była gotowa kolacja. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Jesteś najlepszy.
- Nauczyłem się od Ciebie. - wtuliłam się w jego tors.
- Wiesz co mężu ? Ja to bym bez Ciebie chyba zginęła. Ty zawsze się tak o mnie troszczysz.. Nie pozwoliłbyś żeby ktoś mnie skrzywdził, albo zranił.. - całowałam delikatnie jego tors.
- Ja bez Ciebie też bym sobie żonko nie poradził. Jesteś całym moim światem. - już mieliśmy się pocałować kiedy przeszkodził nam dzwonek do drzwi.
- Otworzę mężu. - uśmiechnęłam się do niego i poszłam do drzwi.
- Słucham ? - spojrzalam na dwóch mężczyzn.
- Policja. Pani Styles ?
- Tak, a o co chodzi ?
- Pojedzie Pani z nami. To nic poważnego.. to znaczy.. Chodzi o identyfikację zwłok.
- Kogo ?
- Pani matki. Została brutalnie zamordowana w zeszłym tygodniu. - moje oczy zmierzyły się z zielonymi tęczówkami Harry'ego.

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 36 - C'mon skinny love..

- Musisz iść do pracy ? - moja żona nie chce wypuścić mnie z łóżka od 20 minut.
- Skarbie nie muszę, ale powinienem.
- A może porobimy coś ciekawszego.. - jej ręka zwinnie ześlizgnęła się w dół mojego ciała prosto do moich bokserek. Uwielbiam sposób w jaki zatrzymuje mnie w domu. Pocałowałem ją namiętnie ciesząc się niepowtarzalnym smakiem jej ust. Jęknąłem kiedy usłyszałem płacz Alexa.
- Kotku.. - mruknąłem w jej usta - Poczekaj. Zaraz przyjdę. - cmoknąłem ją jeszcze raz i wstałem z łóżka. Wróciłem do sypialni z zamiarem przelecenia jej tak, żeby nie usiadła przez tydzień, ale jak to Summi musi robić mi na złość już jej tam nie było. Zszedłem na dół.
- Baby. - położyłem dłonie na jej biodrach kiedy przygotowywała kawę. - Czemu ty mi takie rzeczy robisz ?
- Skarbie mamy dwójkę dzieci, a ty nadal zachowujesz się jakby seks był sensem życia.
- Bo Cie kocham i uwielbiam chwilę kiedy się łączymy wiesz ? - przekręciła głowę i się pocałowaliśmy. Cudowny poranek. Cudowna żona. Nie poszedłem do pracy. Zabrałem Darcy i Summer do wesołego miasteczka, a Alex został z Zaynem. Obejmowałem moją ukochaną w czasie kiedy Darc bawiła się na jakiejś karuzeli. Mój malutki aniołek.
- Dobrze, że dziś nie poszedłeś do pracy. Brakowało mi takich dni.
- Wiem mała. - wziąłem Darcy i poszliśmy do samochodu. - Podjedziemy na chwilę do
- NIE. Nie jedziemy do Twojej firmy. Jedziemy po Alexa i do domu. - spuściłem teatralnie głowę i poszedłem do auta. Pojechaliśmy do Zayna i do domu. Summer przygotowywała obiad, a ja włączyłem laptopa. Sprawdziłem newsy. Wypadek, korek, królowa, trup w jeziorze, wesołe miast.. TRUP W JEZIORZE. Kurwuniaaa...
- Co czytasz ?  - Summi weszła do salonu.
- Robiłem przelew.
- A jaki ? - odłożyłem laptopa i wziąłem ją na kolana.
- Przelew na paliwo do odrzutowca.
- A gdzie lecisz ?
- My lecimy. Zabieram Cie na wakacje.
- A co ty mówisz ? - uśmiechnęła się cudnie.
- Niespodzianka skarbie.
- A gdzie ? - uśmiechnęła się podekscytowana.
- A niespodzianka. Leć się spakować. Ciepło będzie. Nawet bardzo. - dała mi słodkiego buziola i pobiegła na górę.
- Harry.. - Zayn wszedł do salonu.
- Wiem.
- Co robisz ? - szeptaliśmy.
- Zabieram ją na wakacje. Wycisz to. Masz tydzień. - kiwnął głową i wyszedł. Zadzwoniłem jeszcze do Louisa czy zaopiekuje się Darcy i Alexem. Należy mi się urlop. Summer także. Wziąłem laptopa i zarezerwowałem hotel i apartament. Wysłałem pilotowi informację o tym, że jutro ma mnie i żonę zabrać na Barbados.
- Taki hotel ? - zamknąłem szybko laptopa. Stała za mną z otwartą buzią.
- Taki.
- A gdzie ?
- A nie powiem. Spakowałaś się ?
- No nie bo mam dylemat. Pomożesz ? - z uśmiechem poprowadziłem ją na górę. Mądra, piękna, wspaniała.. Pani Styles.

~*~

Kamień spadł mi z serca kiedy tylko wzbiliśmy się w powietrze.
- No to powiesz dokąd lecimy ? - wzięła mnie za rękę i popatrzyła mi w oczy.
- Barbados. - uśmiechnąłem się do niej.
- Nie wierzę.
- Uwierz skarbie. - pocałowaliśmy się.

*** Oczami Zayna ***

- Kretyni kurwa. Skończeni idioci ! - Louis wyzywał mnie i Nialla już od 30 minut. - Jak mogliście zrobić taką głupotę ?! Nawet nic mi nie powiedzieliście ! I co ja mam teraz z tym zrobić ?!
- Louis musieliśmy działać szybko, a ty byłeś offline.
- Pod moją nieobecność rządzi Style.. Gdzie jest Styles ?
- Na wakacjach z Summer.
- On ma z tym coś wspólnego ?
- To matka Summer więc.. no domyśl się.
- KRETYNI !


*** Oczami Summer ***

Whow.. Mój mąż jest.. super. To miejsce jest super. Poszedł pod prysznic, a ja rozpakowywałam nasze rzeczy.
- Kochanie dasz mi ręcznik ? - wychylił głowę z łazienki. Rzuciłam mu go, a sama  zamierzałam założył kostium. Zdjęłam bieliznę i wyciągnęłam kostium z walizki. - Summi chodź na chwilę. - westchnęłam i poszłam do łazienki. Złapał mnie w talii i podniósł do góry.
- Co ty robisz głuptasie ? - pocałowałam go długo.
- Masz bieliznę ?
- Nie. - obniżył mnie i poczułam jak nabijam się na jego męskość. Posadził mnie na blacie. Złączył nasze usta w gorącym pocałunku i zaczął się poruszać.
- Hazz gumka. - jęknęłam.
- Mam. - znów mnie całował. Jego ruchu były idealne. Wypełniał mnie, dawał rozkosz. Odchyliłam głowę do tyłu i jęknęłam.
- Taak... tak kochanie.. - dyszał w moją szyję.
- Harry.. - jęknęłam i doszłam wtulając się z niego. Krzyknął i przeżył swój własny kosmos. Pocałował mnie długo wysuwając się ze mnie.
- Jesteś wspaniała. - cmoknął mnie jeszcze raz w usta.
- Ty też.


*** Oczami Louisa ***

Nie mam już do tych kretynów siły.
- Eleanor.
- Tak ?
- Zrobiłaś o co Cie prosiłem /?
- Tak. - pocałowałem dziewczynę w czoło po czym wziąłem Darcy na ręce.
- Zawsze muszę naprawiać ich błędy.
- Bardzo źle jest ?
- Chodzi o Summer. O to, żeby się nie dowiedziała.
- Dasz radę ? Nie chce, żeby sie znów z Harrym kłócili.
- Dam. Będzie ciężko, ale dam. - uśmiechnęła się do mnie przytulając małego Alexa. Musimy sobie dziecko z Elką machnąć. A co tam.
- Pójdę go położyć. - uśmiechnęła się do mnie i poszła na górę.
- No i powiedz mi Darcey czemu Twój ojciec to idiota ?
- Nie wiem wujcio. - kocham tego malucha. Dzwonek do drzwi. Co jest do cholery. Późno jest. Dajcie mi spokój. Otworzyłem. Mój kumpel z posterunku.
- Coo ?
- Twój brat to Harry Styles prawda ?
- No.
- Szukamy jego żony ?
- Są na wakacjach. Po kiego Ci jego żona ?
- Identyfikacja zwłok. - wtopa.


Jak możecie to dajcie lajka przy zdjęciu profilowym https://www.facebook.com/monika.szczupak.9 ( Tak mój facebook ) chodzi o zakład z kolegą :) Jeżeli nie to oszczędźcie sobie głupich komentarzy :) / Horanowa.:)

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 35 - Devil

- Skarbie.. - pocałowałem ją w policzek. Otworzyła zaspane oczka i uśmiechnęła się delikatnie. - Idę do pracy.
- Jadłeś śniadanie ?
- Nie, zjem na
- Nie wyjdziesz z domu bez śniadania. - i już idzie na dół. Ze śmiechem poszedłem za nią.
- Myszko, ale
- Hazz śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. - chwilę później po domu rozniósł się zapach kawy i soku ze świeżych pomarańczy. Podała mi rogaliki. Pewnie zrobiła je wczoraj wieczorem. Jest niezastąpiona. Zazwyczaj śniadania jemy w stylu francuskim, hiszpańskim.. Nie wiem dlaczego. Tak się przyjęło. Nasza mała rodzinna tradycja.
- Mamusiu ! - zapłakana Darcey weszła do kuchni i wyciągnęła do niej rączki.
- Chodź do taty skarbie. - przybiegła do mnie i weszła na kolana. - Co się stało księżniczko ?
- Potwól !
- Nie ma potwora skarbie.. Tatuś Cie zawsze obroni.
- Zawse ?
- Zawsze kochanie. - pocałowałem ją w czółko i wytarłem jej buźkę z łez. Zjedliśmy razem śniadanie.
- Teraz możesz iść. - Sunny uśmiechnęła się do mnie.
- Wyganiasz mnie ?
- Byłabym zachwycona gdybyś został w domu.
- Nie mogę kotku. - pocałowałem ją w czoło, a potem w usta.
- Idź pracusiu. - pocałowałem ją jeszcze raz, Darcy też dostała buziaka i wyszedłem do pracy.
- Dzień dobry zięciu. - usłyszałem kiedy tylko wszedłem do budynku.
- Nie jestem Twoim zięciem. - warknąłem.
- Jesteś mężem mojej
- Summer nie jest Twoją córką. Nie ma rodziców. Ma tylko mnie. - wszedłem do windy.
- Przestań jej to wmawiać bo robisz jej wodę z mózgu ! Krzywdzisz swoją żonę ! - pracownicy zaczynają się już gapić. Świetnie.
- Przypuszczam, że gdyby moja żona nie była szczęśliwa w naszym małżeństwie to by się ze mną rozstała. Ma wszystko. Dom, miłość, rodzinę, pieniądze, męża, dzieci. Czego jej brakuje ? Psychicznej matki czy ojca gwałciciela ? - zamknęła się. Jak dobrze. Wszedłem do windy i chwilę później byłem w swoim gabinecie. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Zayna. Skończyła mi się cierpliwość.

*** Oczami Summer ***

- Mąż ! - przytuliłam się do niego jak tylko wrócił z pracy. Podniósł mnie do góry przytulając.
- Hej żonko. Jak Ci minął dzień ?
- Spokojnie.. Pada i nigdzie nie byliśmy. A Tobie ?
- Bez większych atrakcji.
- Głodny ?
- Trochę.
- Chodź na obiad skarbie. - za rękę poprowadziła mnie do jadalni.
- Kochanie..
-  Tak skarbie ?
- Czy ty jesteś nieszczęśliwa ? Brakuje Ci czegoś w naszym małżeństwie ?
- Co ? Kotku jestem najszczęśliwsza i niczego mi nie brakuje ! Skąd taki pomysł ?
- Nie wiem.. Po prostu chcę, żebyś miała wszystko czego chcesz. - pocałowałam go długo.
- Dopóki mam Ciebie to mam wszystko.
- Jesteś najlepsza.. -  pocałowaliśmy się jeszcze raz i usiadłem do obiadu.

~*~

- Kotku wrócę za godzinę.
- Gdzie jedziesz ?
- Do Zayna. Prosił, żebym mu w czymś pomógł.
- Dobrze. Kupiłbyś pomarańcze i wodę mineralną po drodze ?
- Pewnie skarbie. - pocałowałem ją, pożegnałem się z Darcey i wyszedłem. Właściwie to ja poprosiłem Zayna o pomoc. Ta babka przegięła. Podjechałem pod jego dom. Są. Zayn  i Niall. Reszty nie potrzebuję.
- Jaki plan ?
- Nie ma planu. Trzeba się jej po cichu pozbyć.
- Czyli nie ma mowy o bombie ?
- Summer nie może podejrzewać, że to ja.
- A, że ona o wszystko podejrzewa nas jak coś się stanie na mieście to mamy przejebane.
- Ona po prostu musi zniknąć. Bez śladów, świadków.
- Wejdę tam i powiem  jej, że zabiorę ją do Summer. - powiedział Zayn. - Sprowadzę ją na dół. Weźmiemy ją do samochodu i wywieziemy. Szybka egzekucja i pogrzeb w jeziorze.
- Dobra. - ruszyłem w stronę jednego z blokowisk. 20 minut później byliśmy na miejscu. Zayn wysiadł z auta.
- Harry jesteś pewny.
- Jestem.
- Wiesz, że jak Summer się dowie to
- Summer się nie dowie. Nie ma takiej możliwości. - otworzyły się drzwi od auta. Wsiadło to babsko, a zaraz za nią Zayn.
- Zięciu ?
- Weź ją zaknebluj. - usłyszałem taśmę i chwilę później nastała upragniona cisza. Niall tylko się zaśmiał. Pojechałem na miejsce gdzie zazwyczaj odbywają się takie akcje. Kompletne odludzie. Najbliższy dom jest 17 km stąd. Miałem zamiar zrobić coś bardziej kreatywnego, ale wtedy Summer by się domyśliła. Wyciągnęliśmy ją z auta.
- Zayn ?
- Co ?
- Ruchasz ?
- Wiesz co Hazz.. Zgwałciłbym ją, ale jest za stara i to zbyt obrzydliwe.
- Dobry wybór. - skinąłem głową do blondyna. Zaciągnęliśmy kobietę na koniec niewielkiego mola. Patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach.
- Powtórzę Ci to.. Moja żona jest nietykalna. Kocham ją nad życie i ona do niczego Cie nie potrzebuje. - przeładowałem broń. Wymierzyłem go i oddałem strzał. Jej ciało wpadło do wody, a my jak gdyby nigdy nic wróciliśmy do domu.
- Już jesteś skarbie ? - Summi czekała na mnie w salonie.
- Jestem perełko. Dzieci śpią ?
- Śpią.
- To dobrze. Mam na Ciebie ochotę. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Po bardzo dobrym seksie zasnąłem wtulony w jej ciało.

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 34 - Harry vs. Mother

Dreptałem nerwowo w kółko. No przecież zabiję.
- Hazz ? - zaspana Summi podeszła do mnie i spojrzała na swój telefon. - Coś się stało ? - nie denerwuje się, kiedy go sprawdzam. Nic przede mną nie ukrywa.
- Twoja. Matka. Wzięła. Twój. Numer. Z. Mojego. Kurwa. Telefonu.
- Co ? Harry to niemożliwe !
- Baby słyszałem na własne uszy. Mówiłem Ci, że nic dobrego z tego nie będzie.
- Tak wiem.. Miałeś rację Hazz.. Myślałam, że ona jest normalna, ale chyba ojciec siadł jej na psychę.
- Powinniśmy zmienić Ci numer telefonu.
- Ale nie dzisiaj. Nie mam już siły. Chcę się przy Tobie położyć i odpocząć.
- Dobrze. - wyjąłem z jej telefony kartę i połamałem, a potem poszedłem z moją ukochaną do sypialni. Przytuliłem ją i czekałem aż spokojnie zaśnie. Sen jest mojemu grubaskowi bardzo potrzebny. Myślę co zrobić. Przecież nie mogę tego babska zabić bo Summer zabije mnie. Do czasu porodu muszę po prostu pilnować mojej żony, a potem coś wymyślę. W każdym razie musi być po mojemu. Głaskałem delikatnie brzuch mojej żony. Mój synek już niedługo będzie ze mną. Summer śpi. Wstałem  i poszedłem do Darcey.
- Tatuś.. - miałem nadzieję, że śpi. Wyciągnęła do mnie rączki więc mocno ją przytuliłem.
- Czemu nie śpisz córcia ?
- Bo nie przytuliłeś.
- Przepraszam skarbie. Przygotowywałem z wujaszkiem Niallem pokój dla Twojego brata.
- To fajnie. A ja idę spać. - położyłem ją wygodnie i czekałem chwilę aż zaśnie. Wziąłem szybki prysznic i wróciłem do sypialni.
- Hazz..
- Tak aniołku ?
- Mam skurcze..
- O. Dać Ci te table
- ZAWIEŹ MNIE NA SZPITAL ! JA RODZĘ !
- Dobra. - zaniosłem ją szybko do samochodu, a potem zgarnąłem Darcy i torbę. Jechałem szybko do szpitala słuchając zamiast radia, jęków Summer i marudzenia Darcey. Moja żona zniknęła na porodówce, a ja z Darcy usiadłem na krześle.
- Marudo.. Cii.. Nie płakusiaj już.. - przytuliłem ją - Śpij księżniczko.. - kołysałem ją delikatnie.
- Zimno. - przykryłem ją moją kurtką i usypiałem. Sam bym zasnął, ale czekam na mojego syna.
- Panie Styles, syn zdrowy, żona szczęśliwa, sala 26.
- Dziękuję. - wstałem delikatnie z malutką na rękach i poszedłem do Summi.
- Kochanie.. - pocałowałem ją w czoło i spojrzałem na chłopczyka na jej rekach.
- Udało mi się Harry. Mamy dwójkę. - powiedziała z uśmiechem. Wykończona, ale szczęśliwa.
- Jestem z Ciebie bardzo dumny. Mamy cudowne dzieci i cudowną rodzinę.
- Mama.. - Darcy przetarła piąstkami oczka i spojrzała na Sunny i Alexa.
- Hej skarbie.
- Kto to ? - wskazała paluszkiem na mojego syna.
- Twój braciszek Alex. Przywitaj się ładnie.
- Cześć Alex. - pomachała mu i schowała się w moich lokach. Spojrzałem z uśmiechem na moją jedyną.


*** kilka dni później ***

- Darcey do samochodu ! - zawołałem ją kiedy usadziłem Alexa w foteliku. Odbieram syna i żonę ze szpitala.
- Idę tatku ! - biegła w moją stronę. Kucnąłem i złapałem ją w ramiona.
- Gdzie Summer ? - poznałem ten głos zanim się odwróciłem. Matka Summer.
- Czego chcesz ?
- Poznać wnuki, zięcia i porozmawiać z córką.
- Ale Summer nie będzie z Tobą rozmawiała.
- Wiem kim jesteś Styles. Próbujesz ją zamknąć w domu, żeby nie mogła się ze mną skontaktować, ale
- Dość. Summer ma własną wolę. I nie musiałem jej niczego zabraniać. Sama ma wyjebkę.
- Jak to jest, że w pracy jesteś taki idealny.
- Jestem ? Nie. Po prostu mam klasę. Nie to co ludzie jak Ty. - usadziłem Darcy w samochodzie i zamknąłem drzwi.
- Mój mąż nie żyje
- Wiem.
- Nie mam nikogo.
- Summer też nie miała, a jakoś sobie poradziła psychicznie po tym co on jej zrobił.
- On jej nic nie zrobił. Zmyśla.
- Uwierzyłbym Ci gdyby nie to jak się bała mojego dotyku, a teraz znikaj zanim się wkurwię. - zobaczyłem Summi wychodzącą ze szpitala.
- Idzie moja córeczka.
- Zniknij, albo Ci w tym pomogę. - otworzyłem mojej żonie drzwi do samochodu. Nawet nie spojrzała na swoją matkę tylko grzecznie wsiadła do środka. W życiu nie czułem się tak bezsilny. Nie mogę jej po prostu zabić bo to matka Summer. Muszę wymyślić coś co będzie pozornym wypadkiem. Wsiadłem do samochodu i odjechałem uważając na bezpieczeństwo moich trzech skarbów.
Mały Alex <3 
- Co ona chciała ?
- Kotuś odpoczywaj. Ja się tym zajmę.
- Nie chcę, żebyś ją zabijał.
- Nie mam takiego zamiaru.
- Może z nią
- Nie będziesz z nią rozmawiała. Ona chce pieniędzy. Jestem pewny.
- Harry, ale.. ona mówiła, że.. że cieszy się, że mnie odzyskała i
- Myszko musisz pamiętać o tym, że mamy masę pieniędzy i ludzie chcą mieć z nami kontakt i dobre relacje, żeby czerpać z tego korzyści. Nie mówię o przyjaciołach, których masz od długich lat. Mówię o tych nowych, którzy wiedzą kim jesteś. Zawsze musimy uważać.
- Wiem Harry. Cieszę się, że Cie mam.
- Ja też się cieszę, że mam Ciebie królowo
- Obiecasz, że jej nie zabijesz ?
- Obiecuję kochanie. - ale o torturach nic nie wspomniała..



Heeej ! Witam ! Tęskniłam bardzo ! <3
Koty.. mam przejebane. Nie wiem czy w tym roku zdam dlatego najbliższe 2 tygodnie mogą być trudne dla mnie i nie mogę obiecać, że pojawią się rozdziały. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Tęskniliście za mną ? <3 Kocham Was ! <3

Obserwatorzy