niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 31 - Divorce

~ Rok później ~

*** Oczami Summer ***

Podjęłam decyzję o rozwodzie. Dowiedziałam się, że Harry miał jakiś romans. Nie wiem czy to był jednorazowy numerek, czy coś dłuższego. Nawet nie zaprzeczył. Przyznał się. Kiedy przychodzi do Darcy to ja wychodzę.
- Summer. - złapał mnie za rękę kiedy mijałam  go w drzwiach. Spojrzałam na niego bez słowa. Jestem chora i nie bardzo chcę wychodzić z domu, zwłaszcza w zimie.
- Co ?
- Musimy pogadać.
- Nie mamy o czym.
- Jesteś do cholery moja żoną i wydaje mi się, że mam jebane prawo do rozmowy z Tobą więc wejdź to tego jebanego domu, bo kurwa jesteś chora po pierwsze, a po drugie chcę rozmowy. - zamknął mi drzwi przed nosem i rozpiął moją kurtkę. Zdjął ją z moich ramion i zaprowadził mnie do salonu.
- Tatuś ?! - Darcy spojrzała na jego rękę trzymającą moją. Wyrwałam ją szybko i usiadłam na kanapie.
- Cześć córeczko. - pocałował ją w czółko i podniósł do góry. - Pobaw się chwilkę sama. Muszę porozmawiać z mamusią.
- Buzi daj mamusi ! - zaklaskała w rączki i poszła do zabawek. Usiadł obok mnie i wziął mnie za rękę pomimo moich protestów.
- Teraz uważnie mnie posłuchaj, Summer. Dostałem pozew o rozwód. Musisz wiedzieć jedno. Ode mnie rozwodu nie dostaniesz. Nigdy w życiu. Jesteś moja i tylko moja.
- Co mam zrobić ?
- Co ?
- Co mam zrobić, żebyś dał mi rozwód ?
- Oddać mi całkowite prawo do opieki nad Darcy.
- Chyba śnisz.
- Podobnie jak Ty z rozwodem.
- Zdradziłeś mnie.
- Byliśmy w separacji.
- Ale to nie zmienia faktu, że mnie zdradziłeś. Ja nie wskoczyłam nikomu do łóżka tak jak zrobiłeś to ty.
- To nie zmienia faktu, że Cie kocham.
- Kochasz mnie i dlatego spałeś z inną ?!
- Byłem pijany.
- Nie miałeś prawa ! - nie rozpłaczę się przy nim. Nie dam mu tej satysfakcji.
- Wiem.. Nie miałem prawa zrobić niczego co zrobiłem, a nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Przez cały czas starałem się udowodnić Ci, że mi zależy i to bardzo. Chcę, żeby było tak jak było wcześniej. Ty, ja i Darcy. Razem. Jak rodzina, którą chciałem i nadal chcę z Tobą stworzyć. Uwierz  mi, że Cie kocham. - zanim zdążyłam cokolwiek zrobić poczułam jego miękkie usta na swoich. Kciukiem rysował małe kółeczka na moim policzku. Darcy spała na dywanie, a on wziął mnie na ręce i poszedł do sypialni. Czułam jego zwinną rękę wkradającą się między moje nogi. Czułam jego usta na moich ustach kiedy się we mnie wsunął..

~*~

Obudziłam się rano dziwnie wyspana. Czułam obok siebie ciepło, którego tak bardzo mi brakowało. Wtuliłam się w niego i próbowałam jeszcze zasnąć, ale nie było mi dane.
- Summer ?
- No ?
- Śpisz ?
- Tak i do Ciebie mówię. - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
- Brakowało mi Ciebie.
- Harry..
- Hmm ?
- Wróć do domu.
- Taki właśnie mam zamiar. Wycofasz pozew ?
- Tak.. - cmoknął mnie w usta. - Wziąłeś Darcy z tego dywanu prawda ?
- Wziąłem. - uśmiechnął się, a ja odprężyłam. Tak bardzo mi tego brakowało.
- Idziemy pod prysznic ? Póki Darcy śpi ?
- Jasne.. - wstałam z łóżka. Ups. Nadal jestem naga. Nie szkodzi. Weszłam do kabiny, a on razem ze mną. Złapał w dłonie moją twarz i musnął moje usta.
- Bardzo bardzo Cie kocham.
- Ja Ciebie też kocham Harry..  - wtuliłam się w jego tors  i cieszyłam jego zapachem.
- Myślałem, że bez Ciebie oszaleję.
- Witaj w klubie Harry.. - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Pojedziemy na zakupy hmm ?
- I przy okazji do adwokata ?
- Tak.
- Dobrze. - masował moje ciało swoimi delikatnymi dłońmi. Niedługo później wyszliśmy spod prysznica. Ubrałam się i jakiś czas później wyszliśmy z domu. Oczywiście z Darcy na rękach Harry'ego. Wsiadłam do jego samochodu, a znajomy zapach wypełnił moje nozdrza.
- Gdzie najpierw kochanie ? - zapytał kładąc dłoń na moim kolanie.
- Do adwokata. Chcę mieć to za sobą.
- Co tylko chcesz kochanie. - niedługo później zaparkował pod kancelarią adwokacką.
- Pójdę sama. - wyprzedziłam jego pytanie. Wiem, że chce iść ze mną, ale skinął tylko głową. Weszłam do środka trochę niepewna.
- Dzień dobry..
- Dzień dobry Pani Styles.
- Chcę wycofać pozew o rozwód.

*** Oczami Harry'ego ***

Trzymałem moją córeczkę na rękach nerwowo dreptając w kółko. W końcu wyszła moja ukochana żona. Zapłakana.
- Kochanie ?! - podszedłem do niej.
- Jest za późno. Pozew można wycofać najpóźniej 2 tygodnie przed rozprawą. Nasza jest za 4 dni.. - wtuliła się we mnie i płakała. Kurwa..

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 30 - Stay

- Baby. - wróciłem wykończony po pracy. Moja angielska filia jest zajebista. Nie było mnie,  a wszystko jest tak jak powinno być. Trochę się zasiedziałem bo jest już 21. - Kochanie ? - wszedłem do salonu. Telewizor cicho grał. Summer spała na kanapie przytulając malutką, śpiącą Darcy. Wziąłem moją córeczkę na ręce i zaniosłem do pokoju. Wróciłem po moją żonkę i ją też zaniosłem do sypialni. Mruknęła coś kiedy położyłem ją do łóżka
- Ciii skarbie.. To tylko ja. - musnąłem jej policzek patrząc jak się uspakaja. Poszedłem pod szybki prysznic i wróciłem do łóżka. Moja żona wtuliła się we mnie. Chyba gdzieś ją zabiorę. Na wakacje albo coś. Darcy może zostać u mojej mamy. Wtuliłem się w nią i zasnąłem.


~*~
 *** Oczami Summer ***

- Harry !
- No co ?!
- Znowu pracujesz w sobotę tak ?
- Summer
- Mieliśmy jechać na zakupy. Miałeś zabrać Darcy na spacer. Miałeś się w końcu mną zająć wiesz ?!
- A dzięki temu, że czasami w sobotę mnie nie ma, masz to co masz.
- Teraz będziesz mi wypominał ?!
- Może się ze mną rozwiedź skoro tak Ci źle ?!
- Przemyślę to wiesz ?! Żeniłeś się ze mną, a nie ze swoją firmą !
- I może to był błąd. - zatkał sobie usta ręką, a ja już nie mogłam nic zatrzymał. Rozpłakałam się. Chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam. Wiedziałam, że między nami jest źle. Nawet bardzo źle. Ostatnio kochaliśmy się kilka tygodni temu.
- Narzekasz na mnie Summi
- Powiedziałeś już wystarczająco.
- Kotku przepraszam. - pozostawiam bez komentarza. - Zostanę w domu dzisiaj. Spędzimy razem dzień. Już się nie denerwuj. - wyszłam z kuchni, założyłam na siebie kurtkę i jeszcze zgarnęłam torebkę. - Nie wychodź.. - złapał mnie za rękę.
- Nie mów mi co mam robić. - wzięłam za rączkę Darcy i wyszłyśmy z domu.
- Mama.. - popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Co kochanie ?
- Mama smutna. - wzięłam ją na ręce i przytuliłam.
- Nie jestem smutna myszko. Pojedziemy gdzieś ?
- Tak ! - złapałam taksówkę.
- Proszę do Holmes Chapel.

*** Oczami Harry'ego ***

Minęło kilka godzin od kiedy ona wyszła. Do tego zabrała ze sobą Darcy. Wiem, że jestem skończonym kretynem. Wiem. Przecież ja oszaleję bez niej i mojego maleństwa. Nawet jeżeli się gdzieś zaszyję to ją znajdę. Nigdy nie dam jej odejść. Usłyszałem zgrzyt zamka. Od razu pobiegłem do drzwi.
- Summi.. - przemarznięta weszła do domu. Jest już późna jesień. - Gdzie jest Darcy ?
- Przyjechałam tylko po rzeczy jeżeli pozwolisz. Wiem, że ty za nie płaciłeś.
- Chodź.. Porozmawiamy.. Proszę Cie.
- Nie mamy o czym.
- Summer jesteśmy małżeństwem. Nie możesz po prostu odejść.
- Zamierzasz mnie zamknąć ?
- Nie. Zrozum, że Cie kocham.
- Rozumiem.
- Więc nie odchodź.
- Nie będę z kimś kto mnie poniża.
- Przepraszam Cie. Wiesz, że jestem impulsywny i
- To nie jest tłumaczenie. Powiedziałeś mi prosto w oczy, że żałujesz ślubu ze mną. Więcej mi nie potrzeba do rozsypki psychicznej.
- Nie żałuję ślubu z Tobą. Summer.. Wysłuchaj mnie. - złapałem ją za nadgarstki i oderwałem od pakowania ubrań. Spojrzałem jej głęboko  w oczy. Jest zraniona. bardzo zraniona. Przytuliłem ją mocno i pozwoliłem płakać przy moim torsie.
- Jesteśmy nierozłączni rozumiesz ? Bez Ciebie nic nie znaczę Summi.. - szeptałem jej do ucha.
- Jeżeli nie skończysz z tą pracą to odejdę rozumiesz ?
- Rozumiem. Nie płacz już.. - wytarłem jej policzki i złapałem jej buźkę w dłonie. - Kocham Cie. - pocałowałem ją długo.
- Musisz.. jechać po Darcy?
- Dokąd ?
- Do Twojej mamy. - pocałowałem ją w czubek głowy
- Jutro. Dzisiaj nie chce Cie zostawiać samej. - zaniosłem moją Baby do łazienki i zdjąłem z niej ubrania. Jej ciało jest takie chłodne. Nalałem do wanny ciepłej wody i wsadziłem ją do niej. Niedługo potem zająłem miejsce za jej plecami i ją przytuliłem.
- Kochasz mnie ? - spytała cicho.
- Oczywiście, że Cie kocham.
- Chcesz, żebym dała Ci dziecko ?
- Wiesz, że bardzo tego pragnę. - powoli wsunąłem dłoń między jej nogi. Rozchyliła je zarzucając głowę do tyłu. Całowałem delikatnie jej szyję.

~*~

*** Oczami Summer ***

- Gdyby coś się działo to wiesz, że możesz na mnie liczyć.
- Wiem. Dziękuję.
- Masz dostęp do konta.. Kochanie ja
- Harry nie utrudniaj tego.
- Będę przyjeżdżał do Darcy.
- Dobrze.
- Będę dzwonił.
- Okej.
- Kocham Cie. - pocałował mnie w policzek i wreszcie wyszedł. Kiedy nie udało nam się spłodzić dziecka kompletnie się rozwaliło. Rozstaliśmy się w pokoju. Podjęliśmy decyzję dobrą dla nas obojga. Już za nim tęsknie, ale tak będzie nam lepiej. Przynajmniej na chwilę. Kiedy oboje przekonamy się, że nie możemy żyć bez drugiej połówki wtedy do siebie pewnie wrócimy. Teraz zostałam sama z Darcy w tym wielkim domu.
Harry kupił dom niedaleko tego. Zawsze mnie obroni. Przecież mi obiecał..


Kochani ! Nabijamy wyświetlenia ! https://www.youtube.com/watch?v=YUbvF66_DpA i komentarze na yt ! WAŻNE ! / Horanowa.:)

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 29 - Bad moments

~*~
Minął miesiąc od kiedy Harry wyjechał.. Czasami dzwoni, ale nie widziałam go przez cały ten czas. To boli. Na serio. Obiecał, że na weekendy będzie w domu. Na obietnicach się skończyło.
- Summer słuchasz mnie ? - to wyrwało mnie z rozmyślań.
- Tak Anne przepraszam. - mama Harry'ego jest w Londynie. Fajnie, że przyjechała.
- Powiedz mi co się dzieje ?
- No jak to co ? Tęsknię za Harrym. Nie dzwoni, nie przylatuje do domu. Na skype'a to już wcale nie ma czasu.
- Może ty leć do niego ?
- Pewnie jest zajęty.
- Leć. Zajmę się Darcy i domem.
- Dziękuję Ci. - przytuliłam ją i pobiegłam się spakować. Poprosiłam Zayna, żeby odwiózł mnie na lotnisko i wsiadłam do prywatnego odrzutowca mojego męża. Mój przyjaciel poinformował pracowników mojego ślubnego, żeby odebrali mnie z lotniska. Cieszyłam się, że go zobaczę.

- Pani Styles proszę zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania.
- Dobrze.  - zrobiłam to co powiedziała stewardessa. Wróciłam myślami do dnia naszego ślubu, urodzin Darcy. Wylądowaliśmy. Jak w skowronkach podbiegłam do pięknej limuzyny.
- Dokąd jedziemy Pani Styles ?
- Do mojego męża naturalnie.
- Czyli do firmy.
- Tak ! - uśmiechnęłam się do kierowcy.
- Pani mąż to wybitny człowiek. W miesiąc postawił wszystko na nogi, a było bardzo źle.
- Jestem z niego bardzo dumna.
- Jesteśmy. - zaparkował pod pięknym biurowcem.
- Pani Styles. - jakaś dziewczyna otworzyła drzwi od limuzyny.
- Dzień dobry. - nienawidzę kiedy ludzie mnie tak traktują.
- To dla mnie zaszczyt. Proszę za mną. - poprowadziła mnie do środka budynku. Nie wiem czy odpowiednio się ubrałam. - To gabinet pani męża. Nie ma teraz spotkań.
- Dziękuję. - zapukałam 3 razy i weszłam. Podniósł leniwie głowę od papierów i spojrzał na mnie. Zamknęłam drzwi i się o nie oparłam.
- Summer ?
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Co ty tutaj robisz ?!
- Dlaczego krzyczysz ?
- Odpowiedz.
- Chciałam się z Tobą zobaczyć. Miałeś być w domu co weekend, a tymczasem nie widziałam Cie od miesiąca.
- Mam masę pracy.
- Mógłbyś się ze mną chociaż przywitać, bo jak na obecną chwilę Twoi pracownicy przywitali mnie cieplej niż Ty.
- Przepraszam. Chodź do mnie. - wstał i rozłożył ramiona. Podbiegłam do niego i mocno się przytuliłam.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłam. - poczułam zdradzieckie łzy w kącikach oczu.
- Ja za Tobą też Baby. - pocałował mnie w czubek głowy.
- Kiedy wrócisz do domu ?
- Nie wiem. Mam nadzieję, że jak najszybciej. Brakuje mi Ciebie i małej.
- Darcy bardzo za Tobą tęskni.
- Wyglądasz cudownie.
- Dziękuję.
- Chcesz iść na jakiś obiad, albo coś ?
- Pewnie.
- Wezmę sobie jutro wolne i spędzimy razem trzy dni hmm ?
- Super pomysł.
- Poczekaj tu chwilę. - cmoknął mnie w usta i wyszedł. Usiadłam na jego fotelu i rozejrzałam się po wnętrzu. Na jego biurku stało dużo moich zdjęć. Moich i Darcy, naszych.
- Chodź kochanie. - wyciągnął do mnie rękę stojąc w drzwiach gabinetu. Wstałam i prawie do niego pobiegłam. Wskoczyłam mu na ręce wywołując u niego śmiech. Tak bardzo za tym tęskniłam.


~*~

3 miesiące temu Harry poleciał do Stanów. Widziałam go 4 razy. Raz byłam u niego. Spędziliśmy upojną noc.. 3 noce. Później Harry bywał w Londynie. Na 2-3 dni. Tęsknię za nim, ale co mam zrobić ? Robi to dla mnie i Darcy. W końcu udało mi się zasnąć. W środku nocy wydawało mi się, że czuję przy sobie Harry'ego, ale przecież to niemożliwe. Niemożliwe staje się możliwe.

*** Oczami Harry'ego ***

Wróciłem do domu w środku nocy. Oddałem filię w dobre ręce, wszystkie sprawy uregulowane. Summi spała spokojnie. Ma na sobie moja bluzę. Zawsze jest jej zimno w nocy. Uśmiechnąłem się i położyłem obok niej. Delikatnie ją do siebie przyciągnąłem. Wtuliła się we mnie jak automat. Tak tęskniłem..
Rano obudziłem się przed moją wspaniałą żoną. Wziąłem rozbudzoną i już marudzącą Darcy na ręce z łóżeczka i zszedłem z nią na dół, żeby nie obudzić Summi.
- Tęskniłaś księżniczko ? - pocałowałem ją w czółko.
- Am. - głodne maleństwo.
- Jeść ?
- Tata.. - stanąłem jak wryty.
- Co ty powiedziałaś ?
- Tata. - zaklaskała w rączki. Przytuliłem ją mocno i podrzuciłem do góry.
- Moja Darcy.
- Tata. -  posadziłem ją w specjalnym krzesełku i przygotowałem jej kaszkę. Zająłem się przygotowywaniem śniadania dla mojej kobiety i siebie.
- Hazz.. - podbiegła do mnie i mocno się przytuliła.
- Hej kochanie. - pocałowałem ją w czubek głowy.
- Co tutaj robisz ?
- No tak jakby mieszkam. - zaśmiałem się kołysając ją.
- Wróciłeś ?
- Wróciłem.
- I do tego jeszcze mi gotujesz ?
- Tak.
- Nabroiłeś coś ?
- Pewnie, że nie. Ja ?! - podniosłem ją do góry.
- Dobrze, że jesteś.
- Czynię cuda.
- Co ?
- Zobacz. Darcy.
- Tata ! - uśmiechnęła się szeroko i pocałowała naszą córeczkę w czółko.
- A mama powiesz ?
- Ma-ma. - zaklaskała w rączki. Summer powoli karmiła ją kaszką, a ja dokończyłem naleśniki. Po śniadaniu razem z moją ukochaną wykąpaliśmy i ubraliśmy Darcy.
- Kochanie podpisałaś te dokumenty, które przesłała Ci Madison ?
- Tak. Odwiozłam je do Twojej firmy.
- Dziękuję.
- Nie ma za co kochanie.
- To ja się zbieram do pracy.
- Co ? Dopiero wróciłeś z pracy.
- Misiu.. przecież wiesz jaką mam pracę.
- Masz też rodzinę wiesz ? - jasne. Rób człowieku wszystko, żeby ona miała willę, odrzutowiec, jacht, szpilki za 20 tysięcy. I tak coś będzie nie tak. Ugryzłem się w język, żeby jej tego nie powiedzieć. Wziąłem marynarkę, laptopa i wyszedłem. Będę miał w domu piekło jak wrócę.

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 28 - Fear

Patrzyłem na mój płonący samochód. Obejmowałem Summer ramieniem, jedną ręką trzymając Darcy.
Nie musiałem długo czekać. Podjechał radiowóz.
- Harry ?! - Louis podbiegł do nas. - Twoje auto ?! Nic Wam nie jest ?
- Moje. Nic. - wziął ode mnie Darcy. Summer wtuliła się we mnie.
- Odwiozę Was do domu. - poprowadził nas do radiowozu. Summer cała drżała. Jest przerażona. Nie dziwię się. Darcy siedziała na moich kolanach, a Summi obok nas.
- Kochanie.
- Hmm ?
- Nie pozwolę Was skrzywdzić. Ani Ciebie, ani Darcy. - oparła głowę na moim ramieniu. Louis odwiózł nas do domu. System ochronny działał. Bardzo dobrze. Moim skarbom nic się nie stanie.
- Przyślę ekipę do sprawdzenia domu. - pożegnał się z nami i wyszedł. Darcy usnęła w salonie. Przykryłem ją kocykiem i poszedłem do kuchni. Summer drżącą dłonią trzymała szklankę z wodą.
- Dobrze się czujesz ?
- Mhm.
- Kochanie.. to nie powinno się stać.
- Nie powinno.
- To moja wina.
- Twoja. Przez swój jebany gang narażasz dziecko.
- Chcesz się stąd wyprowadzić ? - wzruszyła ramionami. - Nie odetnę Cie od pieniędzy.
- W dupie mam Twoje pieniądze. Zależy mi na Tobie, na nas. Nie na Twoich pieniądzach. - przytuliłem ją mocno.
- Obiecuję Ci, że wszystko będzie dobrze. Zajmiemy się tym z chłopakami. - wtuliła się we mnie.
- Tak bardzo się bałam. Tam mogłeś być Ty, albo Darcy. - pocałowałem ją w czubek głowy.
- Na szczęście nie było tam nikogo. Zrobimy obiad ? - muszę odwrócić jej uwagę od tego co się stało.
- Jasne. Na co masz ochotę ?
- Na Ciebie. - pocałowałem jej szyjkę.
- A ty tylko o jednym. - wreszcie się uśmiechnęła.
- Tylko o Tobie. - musnąłem jej usta. Uśmiechnęła się i zajrzała do lodówki.
- Na co masz ochotę ?
- Na coś niezdrowego. - uśmiechnęła się i zaczęła wyjmować coś z lodówki. Dbam o to, żeby zawsze wszystko w niej było. Dlatego jest taka duża.  Moja ukochana żona przygotowała mi pysznego kebaba. Usłyszałem płacz w salonie i poszedłem do mojej Darcy.
- Co krzyczysz kochanie ? - wziąłem ją na ręce i przytuliłem. Uspokoiła się w sekundzie. Zaniosłem ją do Summer. Przygotowaliśmy jej jedzonko i karmiłem ją. Jadła grzecznie. Moje idealne dziecko.
- Summi ?
- Tak ?
- Przepraszam.
- Za co ?
- Nie tak chciałem spędzić ten dzień.
- Nie Twoja wina Harry. - pocałowałem jej dłoń. Nie wiem co ta dziewczyna ze mną robi.

~*~

- Kochanie uciekam do pracy. - pocałowałem ją w policzek i zgarnąłem ze stołu tosta.
- Będziesz pod telefonem ?
- Będę cały czas. Wychodzisz gdzieś ?
- Chyba na zakupy. - westchnęła.
- Kochanie jak będziesz wychodziła zadzwoń po któregoś z chłopaków.
- Dobrze. - pocałowałem ją długo w usta, Darcy w policzek i zszedłem do garażu. Mój Range Rover wyleciał w powietrze więc wybrałem najnowszą zabaweczkę. Moje cudo. Wyjechałem powoli z garażu. Kiedy tylko zniknąłem za ścianą lasu przyspieszyłem. Ale fajnie.

*** Oczami Summer ***

* Kilka godzin później *

- Hej.
- Cześć kochanie. - postawiłam jeszcze sałatkę na stole i odwróciłam się do mojego męża.
- Co jemy ? - zdjął marynarkę. Unika mojego wzroku.
- Umm.. pieczeń, ziemniaki i sałatę.
- Pycha. Gdzie Darcy ?
- Właśnie idzie. - odwrócił się i wziął nasze zaspane maleństwo na ręce. Przytulił ją mocno i usiadł przy stole. - Powiesz mi co się dzieje ? - nałożył sobie obiad.
- Nic się nie dzieje. Po prostu jestem zmęczony.
- A ja nie jestem głupia.
- Myszko.. Daj mi zjeść. - wywróciłam oczami i zajęłam się obiadem. Ale mi dobre wyszło.
- Am. - Darcy chciała obiadu Harry'ego.
- Dać jej trochę ? - spojrzał na mnie.
- Daj jej tylko małe kawałeczki, żeby pogryzła. - dał jej mięsa i ziemniaków.
- Chyba jej smakuje.
- Ale nie dawaj jej już. Trzeba zapytać lekarza czy może jeść takie rzeczy.
- Dobrze. - posprzątałam po obiedzie i usiedliśmy w salonie. Harry od razu nalał sobie Whisky. Usiadł na kanapie i włączył telewizję.
- Porozmawiamy ? - usiadłam obok i położyłam dłoń na jego udzie.
- Pewnie.
- Co się dzieje ? Widzę, że jesteś zdenerwowany.
- Misiu..
- Harry jestem  Twoją żoną. Chcę Cie wspierać.
- Kocham Cie wiesz ? Nie chcę Cie zamartwiać.
- Harry, ale ja się martwię jak nie wiem co się z Tobą dzieje. Bardzo się martwię.
- Rozmawiałem dzisiaj z szefem filii mojej firmy w USA.
- No i co ? - gładziłam jego dłoń.
- Jest bardzo źle. Prawdopodobnie filia upadnie. Muszę tam jechać.
- Na ile ?
- 2-3.
- Dni ? Przecież to mało.
- Miesiące.
- Żartujesz prawda ?
- Nie.. Summi ja..
- Harry teraz ? Kiedy nasze auto wyleciało w powietrze i
- Chłopaki się Tobą zaopiekują.
- Mhm. To nie zmienia faktu, że mojego męża nie będzie przez 2-3 miesiące w domu.

Obserwatorzy