piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 12 - Trouble, trouble..

Spojrzała na mnie, a w oczach miała łzy.  Była taka...ona właśnie się rozsypała na kawałki, a ja nie miałem zielonego pojęcia jak mam je pozbierać.
- Pani Styles, nie załamujemy się. Przepisałem już leki, jeżeli to nie zadziała będziemy operować. Mam nadzieję, że Pani się nie podda.  0 Summer nie odpowiedziała. Siedziała bezruchu, jakby nic do niej nie docierało. Oczywiście, że się nie podda. Musi być. Dla mnie. Dla dzieci.
- Panie Styles. - zwrócił się do mnie.
- Co? - spojrzałem na niego. - Chce mi pan powiedzieć "spoko, żartowałem?"
- Nie. Chcę Panu powiedzieć, że ona nie może się denerwować, męczyć, zero wysiłku fizycznego. Nerwy i złość tylko jej zaszkodzą. Żadnych używek.

- Naprawdę?! - wstałem. - Sam do tego doszedłem. Nie wiem jak pan to zrobi, ale ona ma wyzdrowieć. I radze zrobić wszystko - zmroziłem go wzrokiem. Objąłem dziewczynę i wyszedłem z nią. Nic nie mówiła, nie reagowała. Była rozbita. Kompletnie. Jak wtedy, kiedy zrobiłem jej krzywdę  A ja straciłem grunt pod nogami. Tak nagle. Brakowało mi powietrza. Ale przecież musiałem jej pomóc. Ona musiała z tego wyjść.
- Przytul mnie. - powiedziała tak smutno, że aż zaczęło padać. Zrobiłem to. Trzymałem mój świat w ramionach.
- Harry obiecaj mi, że jak umrę to Alex i Darcy będą szczęśliwi, a ty ułożysz sobie życie.
- Nie umrzesz, Summer?! Nie mów tak słyszysz? - potrząsnąłem nią. - Możesz się leczyć, mieć operacje. Dziewczyno, nie możesz tak myśleć ani się poddawać. Masz nas.
- Ja Cię tylko o to proszę. Że jeżeli mi się nie uda to będziecie szczęśliwi.
- Cicho. Nie mów tego. Ciii. - Wtuliła się we mnie. Kołysałem ją czując łzy na policzkach. Co to za pieprzona szkoła uczuć. Schowałem się w jej włosach. Ona mnie nie zostawi. Była dzielna. Potarłem rękoma jej plecy.
- Kocham Cię Harry. 
- Kocham Cię Sunny. - pomogłem jej wsiąść do auta i wróciliśmy do domu. Zaprowadziłem ją do łóżka i od razu podałem pierwszą dawkę leków. Zszedłem na dół i zacząłem przygotowywać posiłek. Myślałem o tym wszystkim co się teraz dzieje. Damy sobie radę ? Musimy. Boje się, że jej zabraknie, ale nie mogę dopuszczać do siebie takich myśli. 
- Proszę - usiadłem obok niej na łóżku i podałem talerz.  Uśmiechnęła się i wzięła posiłek.
 - Kiedy przywieziesz dzieci ?
- Wieczorem - pocałowałem ją w czoło. Pokiwała głową i zaczęła jeść.
- Jest dobrze?
- Tak, wieczorem zrobię ciasto.
- Nie.
- Dlaczego ?
- Leżysz.
- Hazz nie mogę ciągle leżeć.
- Masz rację. Nie możesz - pokręciłem głową.- Musisz.
- Harry. - pogłaskała mnie po policzku. Nie ma opcji. Jak będzie trzeba to zamknę ją w szklanej kuli.
- To tylko 30 minut
- Summer, ja wiem że czasem mówię nie wyraźnie, ale nie waż się wstać bez powodu, bo sam sobie coś zrobię. Jasne, skarbie?

- Kochanie ale ja tutaj zwariuje. - zrobiła smutne oczy a mi miękło serce. Przytuliłem ją.
- A nie masz jakiegoś innego zajęcia?
- Przecież to nie jest męczące.
- No dobra... - poddałem się. Uśmiechnęła się. 
- Zobacz. - otworzyła laptopa i pokazała mi suknie ślubną.
- Jaka piękna.
- Naprawdę ?
- Naprawdę, dla ciebie idealna.
- A weźmiemy ślub na tropikach na plaży ?
- Jak będziesz miała siłę.
- Mam. Znasz mnie. Nie lubię się nad sobą użalać.
- Wiem kochanie.
- Mamusia ! - usłyszałem Alexa
- Oho, już przyjechali - wstałem i poszedłem po dzieci. Od razu chcieli do mamy. Zaniosłem ich do niej. Mocno ich przytuliła. Nie mogłem mieć lepszej matki dla moich dzieci. Nie pozwolę, aby nas zostawiła. Choćbym miał jej oddać swoje serce. To ona będzie żyła, bo na to zasługuje.
Alex usiadł między moimi nogami. Dałem mu zabawkę. Louis musiał już pójść.
- Tata ! Zobacz.. - na laptopie wyświetliła się reklama psów.
- No tak, chcecie psa?
- Tak tatuś ! Tak ! - Darcy wskoczyła mi na szyję. 
- Ale mała... - jęknąłem.
- Tatuś.. 
- A kto się nim będzie zajmował? Jesteś za mała
- Mamusia..
-Mamusia nie może.
- Jak to ? Nami się opiekuje.
- Ale teraz źle się będzie czuła.
- Hazz. - upomniała mnie żona. Nie chciała, żeby dzieci wiedziały. - Rano pies będzie się załatwiał w ogrodzie, tym za domem, a po pracy będziesz zabierał go i dzieci na spacery.
- Super po prostu, bo ja nie mam żadnych obowiązków i potrzebuję psa. - Żona westchnęła i przytuliła Darcey.  Pocałowałem ich w czoła i wstałem. Wyszedłem z sypialni.Poszedłem zjeść. Serio byłem głodny.  Posprzątałem po sobie. Zatrudnię sprzątaczkę. W sumie to gosposię. Żona będzie miała jak księżniczka.  Nie będzie musiała gotować i sprzątać. Wróciłem do rodziny. Chciałem spędzać z nimi jak najwięcej czasu.  Teraz była na to okazja. Położyłem się i wziąłem Darcey na tors. Alex oglądał coś z Sunny na komputerze.  Był zadowolony i ciągle coś pokazywał. Zawsze przy matce jest zadowolony.
Jej nie mogło tak po prostu zabraknąć. Ja bym tego nie przeżył. Pocałowałem moją córeczkę w czoło. Przytuliła się i usnęła. Zamknąłem oczy i chwilę odpocząłem. Żona też się do mnie przytuliła. Pogłaskałem ją po włosach. Mój skarb. Moja rodzina. Tak bardzo mi ich brakowało. Teraz nie wyobrażałem sobie, że mogło ich zabraknąć. Dom nie mógł byś pusty.
Tak sobie usnęliśmy. Obudziłem się rano kiedy musiałem iść do pracy. Ugh.Wolne chcę.
Niall miał się zaopiekować moją rodziną Dobry z niego przyjaciel. Pożegnałem się z dziećmi i żoną i wyszedłem przed dom. Tam czekała na mnie niespodzianka. Louis.  Schowałem torbę z laptopem do samochodu i spojrzałem na niego. - Co tu robisz ? - spytałem spokojnie przyglądając się czy nie ma broni. Nie wiem czy mogę mu ufać.
- Chcę pogadać. - uniósł ręce w obronnym geście. 
- O czym ? - na serio nie wiedziałem o co mu chodzi. Tym razem też ma dla mnie jakąś złotą propozycję ? 
- Wiesz, że tego nie lubię i nigdy tego nie robię, ale przepraszam. Popełniłem błąd, bo uwierzyłem jemu. Teraz kiedy urodziło mi się dziecko po prostu zrozumiałem, że chcę, żebyś to ty był jej ojcem chrzestnym, żebyś to ty mnie wsparł. Wiesz, że wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Nigdy nie skrzywdziłbym Alexa ani Darcy. Również Summer. Jest kapitalną dziewczyną. Nie wiem czy nie popełniła błędu, że do Ciebie wróciła, bo świetnie radziła sobie sama. Zawsze uśmiechnięta, okaz zdrowia - poczułem tą gulę rosnącą w moim gardle. Moja mała Sunny. Zamknąłem na chwilę oczy. Muszę się uspokoić, bo chwilowo nie jestem w stanie mówić. - Stary, co Ci się dzieje ? Dobrze się czujesz ? 
- Gratuluję dziecka. - powiedziałem jak robot. Poczułem jego rękę na swoim ramieniu. - Dobrze się czuję, moja żona tylko umiera. - Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i pobiegł do środka. Nie mam już na nic siły. 

23 komentarze:

  1. 2 xD rozdział cudowny i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. ona musi żyć i niech on też żyje bo to pewnie będzie że on jej serce odda błagam nie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja pierdole jak umiera przecież ona musi żyć dawaj nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie się ciesze, że rozdział tak szybko ! a poza tym genialny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny♥♥♥ Ryczałam jak czytałam♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieje, że ten blog się nie skończy tak, że on odda za nią życie, albo wezmą ślub a ona umrze. Kocham i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech ani ona ani on nie umierają!!!
    Rozdział piękny jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech ona nie umiera! Błagam

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty <3 Błagam niech ona nie umiera

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejuu :'( Mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham <3 Mam nadzieję, że skończy się jakimś happy end'em czy coś... Czekam na nexta! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. MATKO KOFFFFAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!! RYCZĘ :'(

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej kocham
    Ale za raz...
    To ff miało być rozbudowaną częścią Black więc Summer nie powinna umierać.
    Mam nadzieję, że tak będzie
    Kocham cię❤❤❤❤💕💕💖💖💕❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku az lzy mam w oczach slodkie . Xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Słodkie ❤ zapraszam na moje opowiadanie http://smak-twych-ust.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Louis powrócił! Summer umiera... A hazz? Co z nim?! Zemdlał?! Umarł?! Nie. Nie mógł umrzeć!

    OdpowiedzUsuń
  17. Wczoraj siedziałam do 6:00 nad ranem czytając całego Twojego bloga i Chryste, to jest zajebiste! <3 Czytam i czytam wyobrażając to wszystko sobie. Najlepszy blog ever <3 Twój blog należy do 10 najczęściej polecanych ff o one direction (i zawsze jest w pierwszej 3. <3). Życzę weny i cierpliwości, to się przydaje :* Chyba pierwszy raz tak się wciągnęłam w czytanie bloga... Ale nie żałuję. To najlepszy blog, który czytałam. Czasem tylko boje się, że zaraz się skończy. Obyś pisała jak najdłużej <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten blog jest najlepszy jaki czytałam w życiu <3 mam nadzieję, że nic się Sumi nie stanie.Zapraszam do mnie:
    pretty-hurtsff.blogspot.com
    life-is-beautiful-hs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Boski!!
    Tylko niech Summer nie umiera!
    Błagam!
    Bo ja tez tego nie przeżyję!!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy