*** Oczami Zayna ***
Summer i dzieciaki mieszkają ze mną od tygodnia. Podoba mi się to. W domu jest wesoło i tak... rodzinnie. Dałem każdemu z nich osoby pokój chociaż Summer się kłóciła, że wystarczy jeden. Nie. Nie kiedy stanąłem do równej walki z Harrym. Głupi myśli, że odpuszczam. Ja po prostu nie jestem nachalny.
- Zayn chodź na śniadanie ! - Summer zapukała do drzwi łazienki. Założyłem bokserki i spodnie. Bez koszulki wyszedłem.
- No już idę. Co się tak złościsz ? - przytuliłem dziewczynę mocno w odpowiedzi na jej figlarski uśmiech.
- Gnieciesz. - uciekła z moich ramion i pobiegła na dół. Wspaniała kobieta. Ma w sobie pełno energii. Zszedłem na dół. Darcy od razu chciała na ręce. Podrzuciłem ją, a potem przytuliłem.
- Wyspałaś się księżniczko ? - uśmiechnęła się. Uroczą ma tą szczerbatą buźkę. Kiwnęła twierdząco główką i się wtuliła. - Cześć Alex. - mały jadł jakąś papkę.
- Cześć. Kiedy przyjdzie tata ? - a od kiedy on tak za Stylesem tęskni ? Wymieniłem z Summer spojrzenia. Chłopiec patrzył na mnie z wrogością. Pewnie obwinia mnie o to, że już nie mieszka ze swoim wspaniałym tatusiem.
- Alex, ja nie wiem kiedy Twój tata przyjdzie.
- Mamo, chcę do taty. Bo nie będę jadł. - oboje z Darcy patrzyliśmy na poirytowanego Alexa. Dziewczynka była zdziwiona. Okej. Nie ukrywając mała jest mniej... inteligentna od swojego młodszego brata. On jest trochę jak Harry. Spokojny i rozważny.
- Alex, jak ty się do mnie odzywasz ? - Wyczułem w głosie Sunny zaskoczenie. Alex zawsze był idealny. Bynajmniej w jej oczach.
- Mamo, chcę do taty, rozumiesz ?! - jego zielone oczy spoczęły na Summer. On wygląda jak Harry. Przysięgam. Zwłaszcza teraz. Ściąga wargi i lekko przymruża oczy. Wykapany ojciec.
- Nie będę rozmawiała z Tobą w ten sposób. - zdenerwowana wyszła na taras. Postawiłem Darcy i poszedłem za nią. Znów paliła.
- Mała, nie truj się. - usiadłem obok niej.
- Nie mam już do niego siły. Od tygodnia gada tylko o Harrym. Nie ma z nim innej rozmowy. Pyta tylko czy pójdziemy do taty, gdzie jest tata, kiedy przyjdzie tata i czy kocham tatę. Mam po prostu dość.
- Kochanie od kiedy ty palisz ? - Styles wszedł na balkon z synem na rękach. Summer od razu zgasiła papierosa i wstała.
- Od kiedy Twój syn zachowuje się jak zło wcielone. - coś w jego uśmiechu mi się nie spodobało. Pewnie namówił małego, aby buntował się do Summer. - Harry na serio. Ja już nie mam siły. Zabierz go gdzieś, porozmawiaj z nim. Ja nie wiem. Myślałam, że z Darcy będzie większy problem.
- A może po prostu nie podoba mu się to, że mieszkasz z facetem innym niż ja ?
*** Oczami Harry'ego ***
- Nie musiałabym mieszkać z innym facetem gdybyś zachowywał się jak mąż i ojciec. - westchnąłem i zabrałem małego do środka. Zawsze jak moja żonka się zdenerwuje to powraca ten sam temat. Po prostu brakuje jej argumentów.
- Darcy córeczko ? - podszedłem do prawie czterolatki. Pogłaskałem ją po ciemnych, kręconych włoskach.
- Tak tatusiu ?
- Dzisiaj zabiorę gdzieś Alexa, a jutro Ciebie dobrze ? - usiadłem obok niej na dywanie. Mały cały czas siedział blisko mnie.
- Ale zawsze ja byłam Twoją księżniczką, a Alex siedział z mamą. - nawet z ich perspektywy to tak wygląda ?
- Zawsze będziesz moją księżniczką. Waszą dwójkę kocham tak samo mocno. - przytuliłem oboje. Boże i niby ja się boję, że Zayn mnie zastąpi ? Przecież... to moje dzieci. Moja krew, moje geny. Jeżeli nawet Summer ode mnie odejdzie to dzieci jej nie oddam. Nigdy w życiu. A na pewno nie oddam Darcy. Będę walczył.
- A nie mogę z Tobą i Alexim ? - położyła mi rączki na policzkach.
- Córeczko jutro cały dzień będę tylko Twój dobrze ? A dzisiaj z mamusią zrobicie ciasteczka. - uśmiechnęła się i dała mi całusa. Summer przyniosła mi kurtkę i buciki Alexa. Od tygodnia proszę ją o spotkanie, bo do tej pory nie znalazła na to czasu. Przecież nic ważnego nie robi.Wpatrywałem się w nią przez chwilę, ale jej wzrok utkwiony był w naszym synu. Może to, że jej ukochane dziecko się od niej odwraca przekona ją, że powinna do mnie wrócić ? Mam nadzieję. Spojrzałem na Alexa, który sam zakładał buty. Zawiązałem mu sznurówki i pomogłem założyć kurtkę.
- Idź przytul mamę. - szepnąłem mu na ucho. Pobiegł do niej i wyciągnął rączki. Moja żona mocno go przytuliła i dała mu buziaka. Pocałowałem Darcy i Sunny w czółka, a potem zabrałem Alexa.
- Co tam synu ? - usadziłem go w foteliku.
- Nic. Muszę tu wracać ? Chcę zostać z Tobą.
- Jak to Alex ? Przecież musisz być z mamusią. - okej. Chyba za bardzo się wczuł w sytuację. Prosiłem go tylko, żeby trochę marudził. Przecież Summer się załamie, kiedy Alex ze mną zamieszka.
- Ale ja nie chcę mieszkać tu. Chcę w domku. Tam mam moje zabawki i moje łóżko. Proszę... - co ja mam zrobić ? Z jednej strony mnie to cieszy. Z drugiej jestem smutny, bo moje dzieci muszą wybierać między rodzicami. Wypuściłem głośno powietrze. Pocałowałem małego w czoło.
- Harry, Alex zapomniał - podeszła do nas z pluszakiem - A co to za miny ? - zamknąłem drzwi od samochodu i podszedłem do niej. - Co się stało ?
- Mamy duży problem. - bałem się jej reakcji. Westchnąłem i spojrzałem w jej przestraszone oczy. - Alex chce ze mną zamieszkać. - w sekundzie pobladła. Serio. Z jej buzi odpłynęła cała krew, bo była prawie biała.
- J...jak to ? - szepnęła po chwili. To ją zniszczyło. Zabolało bardziej niż wszystko co się kiedykolwiek wydarzyło.
- Nie wiem Sunny. Nie chce mieszkać z Zaynem. Tęskni za swoim pokojem i zabawkami. - są i świeczki w oczach. Zaraz będzie płakała.
- Cóż... jeżeli będzie szczęśliwy to... to go zabierz. - wybuchnęła płaczem i usiadła na ziemi. Podniosłem ją i przytuliłem. Nie mogła się uspokoić. Trzęsła się, płakała i panikowała.
- Summer, uspokój się. Proszę pojedź ze mną w jedno miejsce. Błagam Cię. To zajmie godzinę. Weź Darcy. I nie płacz już. - wytarłem jej policzki. Poszła do domu, a po chwili przyszła z naszą córką. Dwie śliczne. Usadziłem małą w foteliku, a dużej otworzyłem drzwi. Potem zająłem swoje miejsce za kierownicą.
- Powiesz mi dokąd jedziemy ? - spytała patrząc na naszego syna. Szkoda mi jej. Wszystko ją dobija. Jesteśmy jej jedyną rodziną, a... no tak. To moja wina.
- Mam dla Was niespodziankę. Dlatego chciałem Cie gdzieś zabrać. Tylko, że nie miałaś czasu. - chyba trzymała Alexa za rączkę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Sunny. - zaśmiała się cicho - No co ?
- Mówiłam do Alexa, ale nie szkodzi. - teraz i ja się uśmiechnąłem. Tak czy siak ją kocham i wiem, że ona kocha mnie. Ruszyłem w stronę miejsca docelowego. Muszę jakoś pomóc Summer podnieść się psychicznie.
- To jest daleko ?
- Nie słonko. Zaraz będziemy. - wjechałem do najbogatszej dzielnicy Londynu. Przez szybę oglądała piękne domy dookoła nas. - Podoba Ci się tutaj ?
- Tak. Jest bardzo... drogo. Mimo wszystko ładnie. - uśmiechnęła się do mnie. W końcu dotarłem do odpowiedniego budynku.
- Jesteśmy. To wasz nowy dom. - powiedziałem spokojnie parkując. W oczach mojej żony zobaczyłem ulgę. Pomogłem rodzinie wysiąść z samochodu i weszliśmy do środka. Dom jest co prawda do remontu, ale chcę stworzyć jakąś podporę.
- Jest piękny Harry... Dlaczego mi nie powiedziałeś ?
- Niespodzianka. Lubisz je. - objąłem ją ramieniem. Alex trzymał ją za rękę, a Darcy mnie. Pocałowałem żonę w policzek. - Chodźcie do środka. - wyjąłem z kieszeni klucze i wpuściłem ich do nowego domu. Dzieciaki od razu biegały po pustym salonie.
- Podoba Ci się ? - podszedłem do żony. Nie odpowiedziała tylko mnie przytuliła. Miała na sobie legginsy i wyciągnięty, stary sweter. Włosy związane w niechlujnego koka. Wyglądała fantastycznie.- Jutro wchodzą tu robotnicy. W maks miesiąc dom będzie gotowy. Wybierzesz sobie meble i co będziesz chciała. Oczywiście, ja płacę.
- Dziękuję Harry. Bardzo dziękuję. - nadal mnie nie puszczała.
- W końcu mamo ! - Alex podszedł do nas uśmiechnięty i przytulił się do jej nóg.
- Ale co synku ?
- Przytulasz tatę, czyli będziemy razem mieszkać. - widziałem po jej minie, że walczy ze sobą. Jest zagubiona, ale rozważna. Zrobi wszystko, żeby dzieci były szczęśliwe. To jest Summer. Wiedziałem, z kim założyć rodzinę. Spojrzała na mnie i przygryzła wargę. Summi podjęła decyzję.
czwartek, 20 listopada 2014
czwartek, 13 listopada 2014
Rozdział 5 - Summer... Malik ?
No i Harry się do mnie nie odzywa od tygodnia. Nie wiem jak mam się z tym czuć. Źle zrobiłam idąc z nim do łóżka, ale po prostu mi się chciało. Może potrzebowałam po prostu jego bliskości ? Może chciałam, żeby przez chwilę było jak dawniej, a potem kolejny raz uderzyło we mnie to co zrobił ? Dziwi mnie to, że nadal nie ma kochanki.
- Wszystko ? - spytał Zayn. Dzisiaj przeprowadzamy się do niego z dziećmi. Cały czas pytają o ojca, a ja nie wiem co mam im już mówić.
- Wszystko. - ubrałam Alexa, a potem poszłam do Anne. Bez słowa mnie przytuliła. Jest dla mnie jak prawdziwa matka.
- Poradzisz sobie Summi. Jesteś wytrwała i odważna. Gdybyś czegokolwiek potrzebowała to dzwoń. Wiesz, że zawsze chętnie Ci pomogę.
- Wiem mamo i jeszcze raz dziękuję za pomoc. Teraz musimy dać sobie radę sami, prawda synku ? - uśmiechnął się do mnie. Nie ma pojęcia o czym mówię. Moje maleństwo. Ann jeszcze dała mu buziaka i poszliśmy do samochodu gdzie czekali na nas Darcy i Zayn. Usadziłam Alexa w foteliku i zajęłam swoje miejsce. Nie wiem jak się czuć. W sumie to wygląda jakbym odeszła do innego.
Jakbym go zdradziła i zostawiła, do tego zabierając mu dzieci. Tylko, że w praktyce ja po prostu będę mieszkała u Zayna, bo nie mam gdzie się podziać, a z dzieciakami na ulicę nie pójdę. Może kiedyś uda mi się stanąć na nogi i mieć coś tylko naszego. No gdzie ten Zayn ? Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. Szybko wysiadłam z auta.
- O proszę. Cudowna parka. - zakpił wymierzając we mnie wzrok.
- O co Ci człowieku chodzi ? - prawie szeptałam. Takie zachowanie kojarzy mi się tylko z jednym. Ostatnio po tym podniósł na mnie rękę.
- O to, że ostatnio to mi się do łóżka pchałaś, a teraz z nim mieszkała będziesz ? - walczył ze sobą. Roznosiło go od środka, ale próbował być spokojny. Oboje musimy nauczyć się panować nad emocjami.
- Tłumaczyłam Ci dlaczego nie mogę mieszkać z Tobą Harry.
- Więc się wyprowadzę, a ty zamieszkasz tam z dziećmi. Opcja dobra dla nas obojga. Ja nie będę się denerwował gdzie i z kim są moje dzieci i moja żona, a ty będziesz miała gdzie mieszkać i co jeść. - westchnęłam. Czy tak trudno jest zrozumieć, że ja nie potrafię mieszkać w tym domu ? W domu, który przywołuje tak wiele wspomnień. Niektórych bardzo bolesnych no i takich, które przerodzą się w ból i tęsknotę za tym co było. - No co, księżniczko ? Nie masz mi nic do powiedzenia ?
- Harry mówiłam Ci, że nie mogę mieszkać w tym domu. Zrozum, że Zayn pomoże mi tylko stanąć na nogi. - w jego mózgu odbywała się kolejna walka, ale na szczęście rysy jego twarzy złagodniały. Cicho wypuściłam powietrze. On jest przerażający.
- Słonko... - wyciągnął do mnie rękę, a ja bardzo powoli i niepewnie podałam mu swoją - Obiecaj mi, że to tylko na jakiś czas. Nie chcę, żebyś mieszkała z Zaynem. Po prostu wolę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Mogę Was chociaż odwieźć ? - spojrzałam na Zayna. Wzruszył tylko ramionami i
poszedł do dzieci.
- Niech Zayn weźmie dzieci, a ja pojadę z Tobą dobrze ? - patrzyłam w jego zielone oczy co tak cholernie uspokajało. I mnie i jego.
- Chodź Baby. - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi do samochodu. Kiedy ja ostatnio siedziałam na tym siedzeniu ? Kiedy ostatnio siedziałam obok niego w pokojowych warunkach ? To aż bolało. Dwoje dorosłych, kiedyś kochających się nad życie ludzi w tym momencie... prawie dla siebie obcy.- Mogę dzisiaj zabrać gdzieś Darcy i Alexa ?
- Możesz Harry. Masz prawo spędzać z nimi czas. Nie musisz pytać mnie o zgodę. Wystarczy jak mnie poinformujesz.
- Dobrze, zapamiętam.
- A mogę Ciebie jutro rano gdzieś zabrać ? - uśmiechnęłam się. Uwielbiam kiedy tak mnie podbiera. Tylko, że pomimo szczerych chęci nie mogę.
- Po południu. - nie chciałam mówić mu o pracy. Zaraz będzie miał pretensje i będzie płakał, że jestem księżniczką i nie mogę pracować.
- Jakieś plany ?
- Nic specjalnego Hazz. - on wie, że coś kręcę.
- Czyli co ? - a chuj tam, raz się żyje. Muszę być odważna i twardo stawiać na swoim.
- Idę do pracy. - zahamował ostro zatrzymując się na środku ulicy. Tak myślałam. Spojrzałam na niego czując irytację. A gdyby z nami były dzieci ? Co wtedy ?
- Nie ma nawet mowy. Ja się nie zgadzam Summer. W życiu. Kto się niby dziećmi zajmie ? Opiekunka ? - nie wiedziałam co w niego wstąpiło. Wyglądał jakby całe jego życie legło w gruzach. W sumie... to legło. Nasze małżeństwo to klapa, a mur, który zbudował między mną, a światem właśnie kawałek po kawałku upada. Chociaż z dziećmi ma jakiś kontakt.
- Tego jeszcze do końca nie wiem, bo
- Więc ustaliliśmy to, że do pracy nie pójdziesz. - zaczynam się denerwować. Dlaczego on mi zabrania ? Przecież nie chcę robić nic złego.
- Proszę... - szepnęłam bliska płaczu.
*** Oczami Harry'ego ***
Zjechałem na pobocze walcząc ze swoim charakterem. Wiem, że moja zaborczość też jest powodem, że odeszła. Po prostu nie umiem pogodzić się z tym, że ona może być zagrożona. Że jej piękno i pewna czystość od pracy zostaną naruszone. Nie chcę, żeby była zmęczona, albo zestresowana obowiązkami, terminami i innym gównem. Ona ma leżeć i pachnieć. Spojrzałem na nią.
- Dlaczego ty mi to robisz Summer ? - ja też już szeptałem.
- Nie robię nic przeciwko Tobie. Robię w końcu coś dla siebie. Chcę uciec od tego co było. Zająć się czymś, bo siedzenie i myślenie to dla mnie okrucieństwo. Najgorsza tortura. Chcę żebyś był obecny w życiu moim i dzieci, ale potrzebuję czasu. Daj mi go.
- Daję Ci go cały czas. Słonko proszę, zapisz się na studia, cokolwiek, ale nie pracuj. Bo ja zwariuję.
- Na studia trzeba mieć pieniądze Harry.
- Dam Ci je. O to się nie martw. - delikatnie położyła dłoń na mojej, a ja poczułem te miliony iskierek pod moją skórą.
- Harry, przepraszam. - westchnęła - Zachowałam się jak ostatnia dziwka. Jak napalona gówniara, która uprawia seks dla samego orgazmu. Sama nie wiem co to miało znaczyć, bo wiesz, że ja czasami mało myślę, a dużo robię. Tego dnia skumulowały się we mnie tysiące emocji i musiałam je jakoś rozładować. Walczę ze swoimi uczuciami, próbuję powstrzymać to, że Cię kocham i - przerwałem jej pocałunkiem. Nie mogę słuchać jej tłumaczeń. Każdy ma potrzeby seksualne. O dziwo oddała pocałunek. Wszystko w moim ciele drżało. Kurwa, chyba serce mi rucha płuco. Te usta idealnie pasujące do moich.
- A to coś dla Ciebie znaczyło ? - spytałem opierając moje czoło o jej czoło. Pokiwała tylko głową i przytuliła się na tyle, na ile pozwalała jej przestrzeń w samochodzie. - Będzie dobrze słońce. Będę się o Was starał. Obiecuję, nie zawiodę.
- Próbuję Ci uwierzyć. Serio, staram się. - uśmiechnąłem się i odpaliłem silnik. Wkraczamy na nowy etap. Powiedziałbym nawet, że zaczynamy się dogadywać. Mam dość szarpaniny i walki. Takiej walki. Walki z Summer, a nie o Summer. O nią mogę walczyć nawet z całą armią. Pff. Dla niej pójdę do Mordonu i pogadam z Zordonem. Mogę też dołączyć do Power Rangers jeżeli szuka bohatera. Nawet bym jej wioskę smerfów znalazł. Piętnaście minut później byliśmy pod domem Zayna. Summer poszła do Darcy, bo płakała, a Alex podszedł do mnie.
- Tatuś ! - przytulił się. Jest taki do mnie podobny.
- Hej maleńki. Wszystko dobrze ?
- Mam misia ! - krzyknął wesoło. Czyli wszystko spoko.
- Super. Posłuchaj mnie chwilę dobrze ? - postawiłem go na ziemi i kucnąłem - Alex, musisz się opiekować mamusią.
- A jak ?
- Tak jak mamusia Tobą. Bądź grzeczny i broń ją jakby coś się złego działo.
- A wujek Zayni jej nie obroni ? - skrzywił się dziwnie - Jak z Tobą mieszkaliśmy to zawsze nas broniłeś.
- Za niedługo będziemy razem mieszkać. Wszyscy razem. Ty, ja, Darcy i mamusia.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję Alex. - pocałowałem go w czoło.
- Mama nie kocha wujka. Mama kocha Ciebie. - powiedział i pobiegł do siostry.
- Wszystko ? - spytał Zayn. Dzisiaj przeprowadzamy się do niego z dziećmi. Cały czas pytają o ojca, a ja nie wiem co mam im już mówić.
- Wszystko. - ubrałam Alexa, a potem poszłam do Anne. Bez słowa mnie przytuliła. Jest dla mnie jak prawdziwa matka.
- Poradzisz sobie Summi. Jesteś wytrwała i odważna. Gdybyś czegokolwiek potrzebowała to dzwoń. Wiesz, że zawsze chętnie Ci pomogę.
- Wiem mamo i jeszcze raz dziękuję za pomoc. Teraz musimy dać sobie radę sami, prawda synku ? - uśmiechnął się do mnie. Nie ma pojęcia o czym mówię. Moje maleństwo. Ann jeszcze dała mu buziaka i poszliśmy do samochodu gdzie czekali na nas Darcy i Zayn. Usadziłam Alexa w foteliku i zajęłam swoje miejsce. Nie wiem jak się czuć. W sumie to wygląda jakbym odeszła do innego.
Jakbym go zdradziła i zostawiła, do tego zabierając mu dzieci. Tylko, że w praktyce ja po prostu będę mieszkała u Zayna, bo nie mam gdzie się podziać, a z dzieciakami na ulicę nie pójdę. Może kiedyś uda mi się stanąć na nogi i mieć coś tylko naszego. No gdzie ten Zayn ? Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. Szybko wysiadłam z auta.
- O proszę. Cudowna parka. - zakpił wymierzając we mnie wzrok.
- O co Ci człowieku chodzi ? - prawie szeptałam. Takie zachowanie kojarzy mi się tylko z jednym. Ostatnio po tym podniósł na mnie rękę.
- O to, że ostatnio to mi się do łóżka pchałaś, a teraz z nim mieszkała będziesz ? - walczył ze sobą. Roznosiło go od środka, ale próbował być spokojny. Oboje musimy nauczyć się panować nad emocjami.
- Tłumaczyłam Ci dlaczego nie mogę mieszkać z Tobą Harry.
- Więc się wyprowadzę, a ty zamieszkasz tam z dziećmi. Opcja dobra dla nas obojga. Ja nie będę się denerwował gdzie i z kim są moje dzieci i moja żona, a ty będziesz miała gdzie mieszkać i co jeść. - westchnęłam. Czy tak trudno jest zrozumieć, że ja nie potrafię mieszkać w tym domu ? W domu, który przywołuje tak wiele wspomnień. Niektórych bardzo bolesnych no i takich, które przerodzą się w ból i tęsknotę za tym co było. - No co, księżniczko ? Nie masz mi nic do powiedzenia ?
- Harry mówiłam Ci, że nie mogę mieszkać w tym domu. Zrozum, że Zayn pomoże mi tylko stanąć na nogi. - w jego mózgu odbywała się kolejna walka, ale na szczęście rysy jego twarzy złagodniały. Cicho wypuściłam powietrze. On jest przerażający.
- Słonko... - wyciągnął do mnie rękę, a ja bardzo powoli i niepewnie podałam mu swoją - Obiecaj mi, że to tylko na jakiś czas. Nie chcę, żebyś mieszkała z Zaynem. Po prostu wolę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Mogę Was chociaż odwieźć ? - spojrzałam na Zayna. Wzruszył tylko ramionami i
poszedł do dzieci.
- Niech Zayn weźmie dzieci, a ja pojadę z Tobą dobrze ? - patrzyłam w jego zielone oczy co tak cholernie uspokajało. I mnie i jego.
- Chodź Baby. - uśmiechnął się i otworzył mi drzwi do samochodu. Kiedy ja ostatnio siedziałam na tym siedzeniu ? Kiedy ostatnio siedziałam obok niego w pokojowych warunkach ? To aż bolało. Dwoje dorosłych, kiedyś kochających się nad życie ludzi w tym momencie... prawie dla siebie obcy.- Mogę dzisiaj zabrać gdzieś Darcy i Alexa ?
- Możesz Harry. Masz prawo spędzać z nimi czas. Nie musisz pytać mnie o zgodę. Wystarczy jak mnie poinformujesz.
- Dobrze, zapamiętam.
- A mogę Ciebie jutro rano gdzieś zabrać ? - uśmiechnęłam się. Uwielbiam kiedy tak mnie podbiera. Tylko, że pomimo szczerych chęci nie mogę.
- Po południu. - nie chciałam mówić mu o pracy. Zaraz będzie miał pretensje i będzie płakał, że jestem księżniczką i nie mogę pracować.
- Jakieś plany ?
- Nic specjalnego Hazz. - on wie, że coś kręcę.
- Czyli co ? - a chuj tam, raz się żyje. Muszę być odważna i twardo stawiać na swoim.
- Idę do pracy. - zahamował ostro zatrzymując się na środku ulicy. Tak myślałam. Spojrzałam na niego czując irytację. A gdyby z nami były dzieci ? Co wtedy ?
- Nie ma nawet mowy. Ja się nie zgadzam Summer. W życiu. Kto się niby dziećmi zajmie ? Opiekunka ? - nie wiedziałam co w niego wstąpiło. Wyglądał jakby całe jego życie legło w gruzach. W sumie... to legło. Nasze małżeństwo to klapa, a mur, który zbudował między mną, a światem właśnie kawałek po kawałku upada. Chociaż z dziećmi ma jakiś kontakt.
- Tego jeszcze do końca nie wiem, bo
- Więc ustaliliśmy to, że do pracy nie pójdziesz. - zaczynam się denerwować. Dlaczego on mi zabrania ? Przecież nie chcę robić nic złego.
- Proszę... - szepnęłam bliska płaczu.
*** Oczami Harry'ego ***
Zjechałem na pobocze walcząc ze swoim charakterem. Wiem, że moja zaborczość też jest powodem, że odeszła. Po prostu nie umiem pogodzić się z tym, że ona może być zagrożona. Że jej piękno i pewna czystość od pracy zostaną naruszone. Nie chcę, żeby była zmęczona, albo zestresowana obowiązkami, terminami i innym gównem. Ona ma leżeć i pachnieć. Spojrzałem na nią.
- Dlaczego ty mi to robisz Summer ? - ja też już szeptałem.
- Nie robię nic przeciwko Tobie. Robię w końcu coś dla siebie. Chcę uciec od tego co było. Zająć się czymś, bo siedzenie i myślenie to dla mnie okrucieństwo. Najgorsza tortura. Chcę żebyś był obecny w życiu moim i dzieci, ale potrzebuję czasu. Daj mi go.
- Daję Ci go cały czas. Słonko proszę, zapisz się na studia, cokolwiek, ale nie pracuj. Bo ja zwariuję.
- Na studia trzeba mieć pieniądze Harry.
- Dam Ci je. O to się nie martw. - delikatnie położyła dłoń na mojej, a ja poczułem te miliony iskierek pod moją skórą.
- Harry, przepraszam. - westchnęła - Zachowałam się jak ostatnia dziwka. Jak napalona gówniara, która uprawia seks dla samego orgazmu. Sama nie wiem co to miało znaczyć, bo wiesz, że ja czasami mało myślę, a dużo robię. Tego dnia skumulowały się we mnie tysiące emocji i musiałam je jakoś rozładować. Walczę ze swoimi uczuciami, próbuję powstrzymać to, że Cię kocham i - przerwałem jej pocałunkiem. Nie mogę słuchać jej tłumaczeń. Każdy ma potrzeby seksualne. O dziwo oddała pocałunek. Wszystko w moim ciele drżało. Kurwa, chyba serce mi rucha płuco. Te usta idealnie pasujące do moich.
- A to coś dla Ciebie znaczyło ? - spytałem opierając moje czoło o jej czoło. Pokiwała tylko głową i przytuliła się na tyle, na ile pozwalała jej przestrzeń w samochodzie. - Będzie dobrze słońce. Będę się o Was starał. Obiecuję, nie zawiodę.
- Próbuję Ci uwierzyć. Serio, staram się. - uśmiechnąłem się i odpaliłem silnik. Wkraczamy na nowy etap. Powiedziałbym nawet, że zaczynamy się dogadywać. Mam dość szarpaniny i walki. Takiej walki. Walki z Summer, a nie o Summer. O nią mogę walczyć nawet z całą armią. Pff. Dla niej pójdę do Mordonu i pogadam z Zordonem. Mogę też dołączyć do Power Rangers jeżeli szuka bohatera. Nawet bym jej wioskę smerfów znalazł. Piętnaście minut później byliśmy pod domem Zayna. Summer poszła do Darcy, bo płakała, a Alex podszedł do mnie.
- Tatuś ! - przytulił się. Jest taki do mnie podobny.
- Hej maleńki. Wszystko dobrze ?
- Mam misia ! - krzyknął wesoło. Czyli wszystko spoko.
- Super. Posłuchaj mnie chwilę dobrze ? - postawiłem go na ziemi i kucnąłem - Alex, musisz się opiekować mamusią.
- A jak ?
- Tak jak mamusia Tobą. Bądź grzeczny i broń ją jakby coś się złego działo.
- A wujek Zayni jej nie obroni ? - skrzywił się dziwnie - Jak z Tobą mieszkaliśmy to zawsze nas broniłeś.
- Za niedługo będziemy razem mieszkać. Wszyscy razem. Ty, ja, Darcy i mamusia.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję Alex. - pocałowałem go w czoło.
- Mama nie kocha wujka. Mama kocha Ciebie. - powiedział i pobiegł do siostry.
sobota, 8 listopada 2014
Ogłoszenia parafialne
Kochani, rozdział dodam we wtorek, bo niestety wypadł mi pilny wyjazd. ;)
Przepraszam i mam nadzieję, że rozumiecie xx / M.H
Przepraszam i mam nadzieję, że rozumiecie xx / M.H
wtorek, 4 listopada 2014
Drogi hejterze ;)
Ukrywająca się pod anonimkiem osobo :)
Po pierwsze wiem, że większość " anonimowych " komentarzy pisze jedna osoba, ponieważ w łatwy sposób mogę to sprawdzić. ;) Mam kumpli informatyków no i, że tak powiem IP komputera jest cały czas to samo, a jeżeli powiesz mi, że piszesz z telefonu to i tak to wychodzi ;)
Jeżeli nie masz konta google + to na serio możesz napisać swoje " cenne " uwagi na moim Twitterze, asku, albo facebooku. ;) Wystarczy chcieć. Jak to mówią " kozak w necie, pizda w świecie " :)
Jestem po prostu ciekawa czy gdybyś tak spotkała się ze mną w realu byłabyś taka cwana, bo mi się nie wydaje. ;) Aha, no i nie zaliczam " Bólu dupy " o " słowa prawdy " tylko o sposób ich wyrażania. Jeżeli tak bardzo chcesz się ze mną spotkać w 4 oczy, to podaj mi swój adres, chętnie się pofatyguję. A głównie wiesz za co ? Nie za to, że obrażasz mnie, moje blogi, czy to jak piszę. Za to, że obrażasz ludzi, którzy mnie wspierają. Nie podoba się ? To wypierdalaj.
+ Anonimowe komentarze zostaną zablokowane, jeżeli ktoś z Was nie ma konta google+, a chciałby " komentować " rozdziały, to zapraszam na mojego twittera https://twitter.com/NiallouJHoran, aska http://ask.fm/MonikaSz1 albo facebooka https://www.facebook.com/nouis.child?fref=ts
Po pierwsze wiem, że większość " anonimowych " komentarzy pisze jedna osoba, ponieważ w łatwy sposób mogę to sprawdzić. ;) Mam kumpli informatyków no i, że tak powiem IP komputera jest cały czas to samo, a jeżeli powiesz mi, że piszesz z telefonu to i tak to wychodzi ;)
Jeżeli nie masz konta google + to na serio możesz napisać swoje " cenne " uwagi na moim Twitterze, asku, albo facebooku. ;) Wystarczy chcieć. Jak to mówią " kozak w necie, pizda w świecie " :)
Jestem po prostu ciekawa czy gdybyś tak spotkała się ze mną w realu byłabyś taka cwana, bo mi się nie wydaje. ;) Aha, no i nie zaliczam " Bólu dupy " o " słowa prawdy " tylko o sposób ich wyrażania. Jeżeli tak bardzo chcesz się ze mną spotkać w 4 oczy, to podaj mi swój adres, chętnie się pofatyguję. A głównie wiesz za co ? Nie za to, że obrażasz mnie, moje blogi, czy to jak piszę. Za to, że obrażasz ludzi, którzy mnie wspierają. Nie podoba się ? To wypierdalaj.
+ Anonimowe komentarze zostaną zablokowane, jeżeli ktoś z Was nie ma konta google+, a chciałby " komentować " rozdziały, to zapraszam na mojego twittera https://twitter.com/NiallouJHoran, aska http://ask.fm/MonikaSz1 albo facebooka https://www.facebook.com/nouis.child?fref=ts
niedziela, 2 listopada 2014
Rozdział 4 - Daddy !
*** Oczami Harry'ego ***
Nie mam już po co żyć. Summer mnie nie kocha, straciłem moje cudowne dzieci. Louis mówi, że znajdę inną, ale ja nigdy bym nie umiał. Zawsze będę myślał o mojej żonie. Przełknąłem ślinę. Słowa Zayna do mnie nie docierały. Upiłem się. Kolejny raz. Zawsze po alkoholu robię głupoty, ale ostatnio coraz bardziej mnie do niego ciągnie. Summer byłaby na mnie zła. Zmarszczyłaby brwi i skrzyżowała ręce na piersi. No, piersi to ma fajne.
- Tatusiu... - czy to mój synek ? Szybko odłożyłem broń i rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem jego i moją Sunny. Podszedł do mnie i się przytulił.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz synu ? - próbowałem opanować drżenie głosu.
- Bo chcę, żebyś opowiedział mi bajkę.
- Mamusia Ci opowie.
- A ja chcę, żebyś ty. - Summer wpatrywała się we mnie z dziwną emocją w oczach. W końcu podeszła do mnie i zabrała mi broń, potem alkohol, a na końcu wyjęła papierosa i odpaliła.
- Kochanie, ty palisz ? - zdziwiony patrzyłem na nią.
- A ty ? - pokręciłem przecząco głową - Wstawaj. Dasz radę iść sam ?
- Dam. - wzięła Alexa na ręce i kazała iść za sobą. Potem zabrała mi kluczyki od auta i wsadziła mnie na miejsce pasażera. Dlaczego ona się mną zajmuje ? Przecież mnie nie kocha.
- Syneczku śpij. - posadziła go w foteliku.
- A bajeczka ?
- Jutro Ci opowiem kochanie. Śpij już. - chwilę później siedziała na miejscu kierowcy. Ruszyła w stronę Holmes Chapel.
- Dokąd jedziesz ?
- Nie wrócisz w takim stanie do Londynu, bo nie wiem co Ci jeszcze do łba strzeli.
- Kochanie, ja
- Porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz. - położyłem nieśmiało dłoń na jej udzie i delikatnie je pogłaskałem. Nie zareagowała w żaden sposób. Ani się ucieszyła, ani zdenerwowała. To już jakiś postęp. No, albo znosi mnie, bo jestem pijany.
- Wezmę Alexa. - powiedziałem kiedy się zatrzymała.
- Nie. Jesteś pijany, możesz zrobić mu krzywdę. Idź do sypialni. Zaraz do Ciebie przyjdę. - uniosłem ręce w obronnym geście i poszedłem do domu.
- Harry coś ty znowu wymyślił. Śmierdzisz wódką na kilometr. Idź pod prysznic. Co ty byś bez Summer zrobił to ja nie wiem.
- Żona kazała mi iść do sypialni.
- Mamo, pod prysznicem to on sobie może krzywdę zrobić. Położę Alexa i zaraz zejdę. - patrzyłem jak wchodzi po schodach i skręca do pokoju dzieci.
- Synu wytłumacz się. - zaprowadziła mnie na kanapę.
- Nie daję sobie rady mamusiu. Nie mam już rodziny. Straciłem to co dla mnie najważniejsze i najcenniejsze. Oddałbym za nią i dzieci życie. Ja wiem, że bardzo ją skrzywdziłem i ta myśl dołuje mnie najbardziej. Mam ochotę z sobą skończyć, żeby nie żyć z tą świadomością.
- Nie mów tak Harry. Summi Cię kocha. Wszyscy Cię kochamy. Masz dla kogo żyć. Musisz przyjąć odpowiedzialność za swoje czyny.
- Chodź. - moja żona wyciągnęła do mnie rękę.
- Dokąd ?
- Na górę. Chodź. - splotłem delikatnie nasze palce. Zaprowadziła mnie do łazienki i zaczęła rozbierać.
- Słońce, co ty robisz ? - zachłysnęła się łzami i wtuliła w mój tors.
- Co ty chciałeś zrobić ? Chciałeś nas zostawić ? Uciec ?
- Przecież i tak cały mój majątek, pieniądze, dom, samochody są przepisane na Ciebie.
- Harry myślisz, że mi chodzi o pieniądze ? Dzieci potrzebują ojca. - przytuliłem ją mocno do swojego ciała. Nie puszczę jej już. Nigdy.
- Nie płacz. Jestem tutaj. - znów zaczęła mnie rozbierać, a potem kazała mi wejść pod prysznic. Najbardziej zdziwiło mnie to, że do mnie dołączyła. Myła mnie unikając mojego wzroku.
- Baby... Popatrz na mnie. - nieśmiało podniosła wzrok. Podtrzymałem jednym palcem jej podbródek i ją pocałowałem. Zachłannie. Pragnąłem tego od tylu tygodni. Oddała pocałunek, a ja w końcu poczułem, że żyję. Jej dłoń zwinnie zsunęła się w dół mojego brzucha. Wiedziałem czego chce. Pragnęliśmy tego samego. Delikatnie zacząłem mydlić jej ciało. Nasze usta stały się nierozłączne. Czekałem, aż wykona kolejny krok, bo nie chciałem niczego spieprzyć.
- Chyba nie powinniśmy Harry... Nie wypada.
- Dlaczego ?
- Dzieci i Twoja mama mogą nas usłyszeć.
- Musisz być cichutko skarbie... - zacząłem masować jej cudowne piersi. Jęknęła cicho w moje usta. Wziąłem ją na ręce i przeniosłem do sypialni. Ma takie piękne ciało. Całe moje. Zayn może tylko się ślinić.
- Jesteś pijany Harry... - mruknęła bawiąc się moimi włosami.
- No to co ?
- Będziemy tego żałować. Nie. Nie mogę. - szepnęła i szybko wstała z łóżka. Rzuciła we mnie bokserkami, a sama się ubrała. Ledwo zdążyłem zasłonić swoje krocze, a do sypialni weszła Darcy.
- Tatuś. - zapłakana wyciągnęła do mnie rączki.
- Co się stało księżniczko ? - Podniosłem ją i posadziłem obok mnie na łóżku.
- Sprawdzałam, czy jesteś. - wtuliła się mocno, a ja uśmiechnąłem. Summer poszła do ich pokoju. Pewnie zobaczyć, czy Alex śpi.
- Chodź, położymy się spać. - zaprowadziłem ją do łóżeczka i opowiedziałem jej bajkę. Alex już słodko spał. Kiedy maleńka do niego dołączyła poszedłem do żony.
- Zdecydowałaś się ?
- Zdecydowałam. - pociągnęła mnie na łóżko i zaczęła całować. Kochaliśmy się przez pół nocy. Potem usnąłem wtulony w jej ciało.
*** Oczami Summer ***
Dla mnie to nic nie znaczyło. To tylko seks. Mi się chciało, jemu też. Stało się. Tyle.
- Dzień Dobry Summi.
- Dzień dobry mamo. Kawa na stole. - uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję. Jak tam z Harrym ? Pogodziliście się ? Słyszałam.
- Ja... Mamo wybacz, że tak to powiem, ale... to tylko seks. Wiem, że źle postąpiłam mamo. Przepraszam. Porozmawiam z Harrym.
- O czym ze mną porozmawiasz kochanie ? - wszedł do kuchni w samych bokserkach i próbował mnie pocałować, ale się odsunęłam - Co się dzieje ?
- Zjedz śniadanie.
- W nocy byłaś milsza. - mruknął i usiadł do stołu.
- Wracasz dzisiaj do Londynu ?
- Wracamy. - wziął na ręce Alexa.
- Chcesz wziąć dzieci na weekend ?
- Chcę wziąć Ciebie i dzieci na stałe. - Anne wyszła z kuchni, a on spojrzał na mnie już poirytowany.- Coś nie tak Summer ?
- Harry, bo... to był tylko seks.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć ?
- To nie załatwiło wszystkich naszych problemów i nie cofnęło czasu. Nadal Ci nie ufam i nadal nie wiem czy mogę czuć się przy Tobie bezpieczna.
- Dlaczego Ty mi to robisz co ? Jak mogłaś w taki sposób się mną pobawić ?
- Hazz nie bawiłam się Tobą. Nie odbieraj tego w ten sposób.
- A jak mam to odebrać ?
- Daj mi czas. Prosiłam Cię o to.
- Wróć ze mną do domu. Sunny, po prostu chcę wiedzieć, że jesteście bezpieczni.
- Tak ? Bo mi wydaje się, że chcesz po prostu mnie kontrolować. - westchnął i poprawił naszego syna na rękach.
- Chcę kupić nowy dom. Dla nas i naszych dzieci. Wyremontujemy go i umeblujemy jak tylko będziesz chciała. Dzieci pójdą do przedszkola, a ty na studia. Zawsze bardzo chciałaś. Zmienię się dla Was. Wybaczysz mi i wrócisz ze mną do domu ?
Nie mam już po co żyć. Summer mnie nie kocha, straciłem moje cudowne dzieci. Louis mówi, że znajdę inną, ale ja nigdy bym nie umiał. Zawsze będę myślał o mojej żonie. Przełknąłem ślinę. Słowa Zayna do mnie nie docierały. Upiłem się. Kolejny raz. Zawsze po alkoholu robię głupoty, ale ostatnio coraz bardziej mnie do niego ciągnie. Summer byłaby na mnie zła. Zmarszczyłaby brwi i skrzyżowała ręce na piersi. No, piersi to ma fajne.
- Tatusiu... - czy to mój synek ? Szybko odłożyłem broń i rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem jego i moją Sunny. Podszedł do mnie i się przytulił.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz synu ? - próbowałem opanować drżenie głosu.
- Bo chcę, żebyś opowiedział mi bajkę.
- Mamusia Ci opowie.
- A ja chcę, żebyś ty. - Summer wpatrywała się we mnie z dziwną emocją w oczach. W końcu podeszła do mnie i zabrała mi broń, potem alkohol, a na końcu wyjęła papierosa i odpaliła.
- Kochanie, ty palisz ? - zdziwiony patrzyłem na nią.
- A ty ? - pokręciłem przecząco głową - Wstawaj. Dasz radę iść sam ?
- Dam. - wzięła Alexa na ręce i kazała iść za sobą. Potem zabrała mi kluczyki od auta i wsadziła mnie na miejsce pasażera. Dlaczego ona się mną zajmuje ? Przecież mnie nie kocha.
- Syneczku śpij. - posadziła go w foteliku.
- A bajeczka ?
- Jutro Ci opowiem kochanie. Śpij już. - chwilę później siedziała na miejscu kierowcy. Ruszyła w stronę Holmes Chapel.
- Dokąd jedziesz ?
- Nie wrócisz w takim stanie do Londynu, bo nie wiem co Ci jeszcze do łba strzeli.
- Kochanie, ja
- Porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz. - położyłem nieśmiało dłoń na jej udzie i delikatnie je pogłaskałem. Nie zareagowała w żaden sposób. Ani się ucieszyła, ani zdenerwowała. To już jakiś postęp. No, albo znosi mnie, bo jestem pijany.
- Wezmę Alexa. - powiedziałem kiedy się zatrzymała.
- Nie. Jesteś pijany, możesz zrobić mu krzywdę. Idź do sypialni. Zaraz do Ciebie przyjdę. - uniosłem ręce w obronnym geście i poszedłem do domu.
- Harry coś ty znowu wymyślił. Śmierdzisz wódką na kilometr. Idź pod prysznic. Co ty byś bez Summer zrobił to ja nie wiem.
- Żona kazała mi iść do sypialni.
- Mamo, pod prysznicem to on sobie może krzywdę zrobić. Położę Alexa i zaraz zejdę. - patrzyłem jak wchodzi po schodach i skręca do pokoju dzieci.
- Synu wytłumacz się. - zaprowadziła mnie na kanapę.
- Nie daję sobie rady mamusiu. Nie mam już rodziny. Straciłem to co dla mnie najważniejsze i najcenniejsze. Oddałbym za nią i dzieci życie. Ja wiem, że bardzo ją skrzywdziłem i ta myśl dołuje mnie najbardziej. Mam ochotę z sobą skończyć, żeby nie żyć z tą świadomością.
- Nie mów tak Harry. Summi Cię kocha. Wszyscy Cię kochamy. Masz dla kogo żyć. Musisz przyjąć odpowiedzialność za swoje czyny.
- Chodź. - moja żona wyciągnęła do mnie rękę.
- Dokąd ?
- Na górę. Chodź. - splotłem delikatnie nasze palce. Zaprowadziła mnie do łazienki i zaczęła rozbierać.
- Słońce, co ty robisz ? - zachłysnęła się łzami i wtuliła w mój tors.
- Co ty chciałeś zrobić ? Chciałeś nas zostawić ? Uciec ?
- Przecież i tak cały mój majątek, pieniądze, dom, samochody są przepisane na Ciebie.
- Harry myślisz, że mi chodzi o pieniądze ? Dzieci potrzebują ojca. - przytuliłem ją mocno do swojego ciała. Nie puszczę jej już. Nigdy.
- Nie płacz. Jestem tutaj. - znów zaczęła mnie rozbierać, a potem kazała mi wejść pod prysznic. Najbardziej zdziwiło mnie to, że do mnie dołączyła. Myła mnie unikając mojego wzroku.
- Baby... Popatrz na mnie. - nieśmiało podniosła wzrok. Podtrzymałem jednym palcem jej podbródek i ją pocałowałem. Zachłannie. Pragnąłem tego od tylu tygodni. Oddała pocałunek, a ja w końcu poczułem, że żyję. Jej dłoń zwinnie zsunęła się w dół mojego brzucha. Wiedziałem czego chce. Pragnęliśmy tego samego. Delikatnie zacząłem mydlić jej ciało. Nasze usta stały się nierozłączne. Czekałem, aż wykona kolejny krok, bo nie chciałem niczego spieprzyć.
- Chyba nie powinniśmy Harry... Nie wypada.
- Dlaczego ?
- Dzieci i Twoja mama mogą nas usłyszeć.
- Musisz być cichutko skarbie... - zacząłem masować jej cudowne piersi. Jęknęła cicho w moje usta. Wziąłem ją na ręce i przeniosłem do sypialni. Ma takie piękne ciało. Całe moje. Zayn może tylko się ślinić.
- Jesteś pijany Harry... - mruknęła bawiąc się moimi włosami.
- No to co ?
- Będziemy tego żałować. Nie. Nie mogę. - szepnęła i szybko wstała z łóżka. Rzuciła we mnie bokserkami, a sama się ubrała. Ledwo zdążyłem zasłonić swoje krocze, a do sypialni weszła Darcy.
- Tatuś. - zapłakana wyciągnęła do mnie rączki.
- Co się stało księżniczko ? - Podniosłem ją i posadziłem obok mnie na łóżku.
- Sprawdzałam, czy jesteś. - wtuliła się mocno, a ja uśmiechnąłem. Summer poszła do ich pokoju. Pewnie zobaczyć, czy Alex śpi.
- Chodź, położymy się spać. - zaprowadziłem ją do łóżeczka i opowiedziałem jej bajkę. Alex już słodko spał. Kiedy maleńka do niego dołączyła poszedłem do żony.
- Zdecydowałaś się ?
- Zdecydowałam. - pociągnęła mnie na łóżko i zaczęła całować. Kochaliśmy się przez pół nocy. Potem usnąłem wtulony w jej ciało.
*** Oczami Summer ***
Dla mnie to nic nie znaczyło. To tylko seks. Mi się chciało, jemu też. Stało się. Tyle.
- Dzień Dobry Summi.
- Dzień dobry mamo. Kawa na stole. - uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję. Jak tam z Harrym ? Pogodziliście się ? Słyszałam.
- Ja... Mamo wybacz, że tak to powiem, ale... to tylko seks. Wiem, że źle postąpiłam mamo. Przepraszam. Porozmawiam z Harrym.
- O czym ze mną porozmawiasz kochanie ? - wszedł do kuchni w samych bokserkach i próbował mnie pocałować, ale się odsunęłam - Co się dzieje ?
- Zjedz śniadanie.
- W nocy byłaś milsza. - mruknął i usiadł do stołu.
- Wracasz dzisiaj do Londynu ?
- Wracamy. - wziął na ręce Alexa.
- Chcesz wziąć dzieci na weekend ?
- Chcę wziąć Ciebie i dzieci na stałe. - Anne wyszła z kuchni, a on spojrzał na mnie już poirytowany.- Coś nie tak Summer ?
- Harry, bo... to był tylko seks.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć ?
- To nie załatwiło wszystkich naszych problemów i nie cofnęło czasu. Nadal Ci nie ufam i nadal nie wiem czy mogę czuć się przy Tobie bezpieczna.
- Dlaczego Ty mi to robisz co ? Jak mogłaś w taki sposób się mną pobawić ?
- Hazz nie bawiłam się Tobą. Nie odbieraj tego w ten sposób.
- A jak mam to odebrać ?
- Daj mi czas. Prosiłam Cię o to.
- Wróć ze mną do domu. Sunny, po prostu chcę wiedzieć, że jesteście bezpieczni.
- Tak ? Bo mi wydaje się, że chcesz po prostu mnie kontrolować. - westchnął i poprawił naszego syna na rękach.
- Chcę kupić nowy dom. Dla nas i naszych dzieci. Wyremontujemy go i umeblujemy jak tylko będziesz chciała. Dzieci pójdą do przedszkola, a ty na studia. Zawsze bardzo chciałaś. Zmienię się dla Was. Wybaczysz mi i wrócisz ze mną do domu ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)