niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 16

*** Oczami Summer ***

Wstałam rano przed wszystkimi domownikami. Zjadłam jedną kanapkę, wzięłam leki i ze szklanką soku usiadłam na tarasie. Dlaczego wszystko musi się komplikować ? Teraz kiedy mogliśmy być tacy szczęśliwi, jak nigdy wcześniej, musiała nadejść choroba ? Przecież ja nie mogę umrzeć. Nie mogę zostawić Alexa i Darcy. Harry też sobie nie poradzi. Spojrzałam na telefon i kończąc sok postanowiłam iść się ubrać. Zaraz musimy jechać do lekarza. Wzięłam szybki prysznic i wciągnęłam na siebie pierwsze lepsze ubrania. Potem wzięłam się za przygotowywanie śniadania dla mojej rodziny.
- Summer dziecko kochane, miałaś się oszczędzać. Daj ja to zrobię. - usłyszałam mamę Harry'ego. Uśmiechnęłam się do niej. Jest dla mnie taka dobra. Zawsze była, chociaż Harry zasługuje na kogoś lepszego. Wykształconą, piękną, inteligentną kobietę z dobrego domu. Całkowite przeciwieństwo mnie.
- Dziękuję mamo. Daje sobie radę. - spojrzała na mnie z troską w oczach i tą miłością. Miłością
matki do dziecka jakiej nigdy nie dostałam od moich rodziców. Pogłaskała mnie po policzku i kazała usiąść.
- Wiem, że dajesz sobie radę. Zresztą jak zwykle. Po prostu musisz się oszczędzać. Z sercem nie ma żartów. - pokiwałam głową i obrałam sobie mandarynkę. Nie lubię jak wszyscy prawią mi takie morały. Jestem dorosła i wiem co jest dla mnie dobre. Przecież nie biorę udziału w maratonie. Po prostu chcę przygotować posiłek dla mojej rodziny jak to mam w zwyczaju. Harry już ubrany zszedł na dół z Darcey na rękach. Mała księżniczka była jeszcze bardzo zaspana. Wisiała na jego szyi rozglądając się po pomieszczeniu. Zawsze tak śmiesznie się budzi. Zresztą i ona i Alex. Mężczyzna pocałował moje czoło i posadził dziewczynkę na moich kolanach. Od razu ją przytuliłam.
- Jadłaś ? - zapytał mój mąż siadając do stołu. Jak zawsze podwinął rękawy do koszuli, założył zegarek po czym napił się łyka kawy. Teraz trochę dosłodził. Idealnie.
- Jeszcze nie. Czekałam na Was. - wziął bułkę i przekroił na pół. Położył ją na talerzu Darcy, kolejną na Alexa, a następną na moim. Kolejny schemat.
- Czemu tak mi się dzisiaj przyglądasz kochanie ? - spytał wstając z krzesła. Uśmiechnął się do naszej córki i posadził na jej miejscu.
- Sprawdzam jak dobrze Cię znam. - przygotowałam dzieciom kanapki. Alex sam zszedł na dół i wdrapał się na moje kolana. Przytuliłam go i dałam jedzenie. Później zrobiłam również posiłek dla siebie. Harry rozmawiał ze swoją mamą o firmie, a ja skupiona byłam na moich dzieciach. Zawsze będą dla mnie najważniejsi na świecie.
- Kochanie ? - mąż kucnął obok mnie - Jesteś już gotowa ? - pocałował moją dłoń, a ja pokiwałam głową. Pomogłam Alexowi zejść z moich kolan i poszłam na górę po torebkę. Na łóżku moim i Harry'ego leżał rysunek. Usiadłam na chwilę i go obejrzałam. To chyba ja i Harry. Malowane przez Darcy. Od razu to poznaję. " Mamusia i tatuś ". Dobrze, że dała wskazówkę. Uśmiechnęłam się i wstałam z rysunkiem w ręce.
- Co tam masz kochanie ? - spytał mój mąż biorąc marynarkę. Przytuliłam się do niego i dałam rysunek. Czułam jak się uśmiechnął. Pocałowałam go krótko i wyszliśmy z domu. Oczywiście otworzył mi drzwi do samochodu i pomógł wsiąść niby przypadkiem dotykając moich pośladków.


*** Oczami Harry'ego ***

- Panie Styles proszę zabrać żonę. - usłyszałem siedząc w poczekalni. Wszedłem do gabinetu i zamierzałem pomóc jej wstać. Zmieniłem zdanie. Wziąłem ją na ręce z trudem opanowując jej bezwładne kończyny.
- Czy jest jakaś poprawa ? - spytałem lekarza.
- Leki immunosupresyjne pomagają. Jestem dobrej myśli Panie Styles. Proszę jej pilnować, żeby odpoczywała i absolutnie jej nie denerwować. - podziękowałem mu i zabrałem żonę do samochodu. Z trudem usadziłem ją na siedzeniu. i delikatnie zamknąłem drzwi. Wsiadłem na swoje siedzenie i przetarłem twarz dłońmi. Czułem się okropnie. Żona wręcz leci przez ręce. Słaba, bezwładna. To wykańcza mnie psychicznie. Odgarnąłem jej włosy z czoła i je ucałowałem.
- Wszystko będzie dobrze moja maleńka. Zaopiekuje się Tobą wiesz ? - znów ją pocałowałem - Już zawsze będziesz ze mną szczęśliwa i będziesz się uśmiechać wiesz ? Tak najpiękniej jak tylko ty potrafisz. Nawet sprzedam dla Ciebie firmę, żeby się Tobą opiekować. Będę Cię zabierał na kolację, będziemy chodzić z dziećmi do kina. Jak prawdziwa rodzina. - nie wiem czy straciła równowagę czy zrobiła to celowo, ale wpadła w moje ramiona. Siedzieliśmy tak w samochodzie prawie godzinę. Potem jednak postanowiłem zabrać ją do domu i położyć do łóżka. Nie chciałem, żeby bolały ją plecy. Zaniosłem ją do sypialni i przebrałem. Mama znów zabrała gdzieś dzieci więc po prostu położyłem się z żoną. Przytulałem ją, całowałem. Co chwilę szeptałem jej wiele wyznań. Po kilku godzinach zaczęła odzyskiwać władzę w mięśniach. W każdym razie mogła już sama siedzieć. Zaniosłem ją do kuchni i wziąłem się za przygotowywanie obiadu. Rozmawialiśmy tak jak na początku naszego wspólnego życia. Droczyła się ze mną, skradałem całusy. Oboje na chwilę zapomnieliśmy o chorobie. Pomogłem jej zjeść jej porcję obiadu.
- Lekarz mówił, że jest lepiej. - powiedziała cicho. Delikatnie pocałowałem jej dłoń i pokiwałem głową. Jest lepiej, a za niedługo będzie kompletnie zdrowa. - Słyszałam wszystko co do mnie
mówiłeś. Nie sądziłam, że będziesz w stanie sprzedać firmę, dla nas. - popatrzyłem jej głęboko w oczy.
- Sunny, bo ja nie doceniałem wartości rodziny. Wiedziałem to, że jesteście dla mnie ważni i, że was kocham, ale dopiero teraz, kiedy mogłem cię stracić zrozumiałem, że pieniądze szczęścia nie dają. Ty dajesz mi szczęście i uśmiech. Bez Ciebie nigdy sobie nie poradzę. Poza tym... nie mówiłem Ci o tym, ale rozmawiałem z Louisem. Ma dość pracy w policji i chce ode mnie odkupić połowę udziałów w firmie. Sądzę, że to będzie dobre i dla nas i dla niego. Mam takie dochody, że nasz standard życia nie spadnie, a będę miał dla Was całe popołudnia i weekendy. Co o tym myślisz ? - wzięła mnie za rękę i szeroko się uśmiechnęła. Taka moja najpiękniejsza Sunny.
- Myślę, że to świetny pomysł. Będzie nam super i im też. - pocałowałem ją bardzo długo. Nigdy nie myśli tylko o sobie. Zawsze liczy się ktoś jeszcze. Zaniosłem ją do salonu i włączyłem telewizor. Nasze relacje są teraz bardzo dobre. Cisze przerwał mój telefon. Kierownik budowy. Kurwa kompletnie o tym zapomniałem. Pocałowałem żonę i wyszedłem na taras.
- Słucham ? - potarłem ręką czoło.
- Witam, Panie Styles. Mógłby Pan wpaść na budowę ? Najlepiej z żoną ? Mamy spory problem.
- Jaki problem ? - zdenerwowałem się trochę. Dom musi być idealny.
- Trochę nas poniosło. Proszę przyjechać. Tego nie da się wytłumaczyć przez telefon.
- Zaraz się pojawimy. - rozłączyłem się i poszedłem do mojej żonki. Wyjaśniłem jej, że musimy jechać. Wstała i z moją małą pomocą sama dotarła do samochodu. Cieszyła się, że zobaczy dom w trakcie remontu i nie przejmowała się tym, że coś się skomplikowało. Przez całą drogę rozmawialiśmy o kolorach ścian w domu. Wysiadłem i pomogłem żonie. Od razu wyszedł do nas kierownik budowy. Zaczął mnie przepraszać zamiast dzień dobry.
- Dowiemy się w końcu co się stało ? - objąłem żonę kiedy weszliśmy do środka. W salonie było jakoś dużo miejsca.
- No więc.. pomyliłem plany i  - zaciął się na chwilę zdekoncentrowany przez Summer, która odeszła w stronę przyszłej kuchni - i wyburzyliśmy ścianę od jadalni. Została tylko ściana z łukiem oddzielająca kuchnię od reszty. - patrzył na mnie prawie przerażony. Nie powiedziałem nic obserwując moją żonkę.
- Harry ? - zawołała mnie - Tak jest nawet lepiej. Zobacz. Na tej ścianie - wskazała palcem - powiesimy takie duże zdjęcie naszej rodziny, a to idealnie dopełni wystrój salonu. - podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu.
- Ma pan dzisiaj szczęście. - mruknąłem do tego faceta. Summer wybrała jeszcze kolory ścian i dokładnie wytłumaczyła gdzie ma być kominek i jak ma wyglądać. Była bardzo cierpliwa i spokojna. Do domu wróciliśmy dopiero po zmroku. Od razu przybiegły do nas dzieciaki. Wziąłem oboje na ręce i wycałowałem.
- Jutro po pracy zabiorę Was i mamusię na lody. Dobra ? - uśmiechnąłem się w odpowiedzi na ich radosne okrzyki. Teraz to ja dostałem buziaki. Zaniosłem ich do salonu i posadziłem na dywanie. Włączyłem im bajki.
- Harry ! - usłyszałem moją mamę. Poszedłem do kuchni. Moja rodzicielka z trudem podtrzymywała Summer. Złapałem ukochaną i posadziłem na krześle.
- Mamo dzwoń po karetkę. - lody chyba będzie trzeba przełożyć.



Przepraszam za opóźnienie, miałam wiele problemów.  / M.H

27 komentarzy:

  1. Pierwsza! :D Awww *.* Biedna Summi <3 Czekam na next i nic się nie stało xx

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju *0* boskie i nie rób mi tego i nie kończ więcej w takich momentach ;-; |
    już sie nie moge doczekać 17-go rozdziału. weny i powodzonka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Mam nadzieję, że Summer nic nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj długo czekałam na ten rozdział, ale warto było! Jest naprawdę idealny x

    OdpowiedzUsuń
  5. Do 5 nad ranem siedziałam i czytałam całego Blacka od pierwszego rozdziału, a potem zobaczyłam że kontynuowałaś bloga... no myślałam że zacznę piszczeć z radości!!! :D Świetny rozdział, ale szkoda mi Harrego i Summer. Ciągle ich coś spotyka, co nie pozwala im być w pełni szczęśliwą parą i rodziną :( Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^
    Ja dopiero zaczynam swoją przygodę z opowiadaniami, jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam na mojego bloga ;) http://1d-mystery.blogspot.com/
    Rozdział na prawdę był świetny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Omom *.* mam nadzieję że Summer nic nie grozi :/

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże... mam nadzieję, że nic jej nie będzie :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku akurat w takim momecie przerwalas. Rozdzial super czekam na nn. Xx

    OdpowiedzUsuń
  9. BOŻE, OBY NIC NIE BYŁO SUMMER!!!! KOCHAM I NEXTA!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Och nie aby nic nie bylo summer czekam na nastepne ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Awwwww taki Harry to mój ulubiony 😍 Trzymaj się Summi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Omfg nie strasz mnie tak!!!
    Nie no nie zasnę :/
    W takim momecie?!?!
    Do szybkiego zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Piekne ... Matko boje sie o nia

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie przejmuj się , na taki rozdział można czekać nawet i wieczność :)
    Super :)
    Mam nadzieje ze Summer nic się takiego nie stało i wyzdrowieje :)
    Harry jest taki kochany ,uwielbiam ja się troszczy o Sunny :*
    Życze weny i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  15. O matulu Sunny żyj ^^
    Jejku a tak dobrze już było ;/
    Proszę żeby to było tylko chwilowe osłabienie ;(
    Ściskam
    You Belong With Me

    Ps Mam nadzieję że u ciebie już tam dobrze wszystko ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku jaki Hazza jest kochany; czekam na kolejny; buźka :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Już 10281982 razy wspominałam, że blog jest cudowny, najlepszy, świetnie się go czyt... Poprostu mój ulubiony <3 Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością <3 zapraszam też do siebie ;p youre-my-life-support.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jej, oby Summer nic zlego siw nie stało!
    Ona muai żyć! !
    Swietny rozdział, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  19. świetne! :)
    dzisiaj zaczęłam czytać twojego bloga i mega mi się spodobał!
    pisz dalej szybciutko! :) masz talent :>
    tymczasem zapraszam do siebie http://art-of-killing.blogspot.com/
    ps. dołączam do obserwowanych i liczę na to samo:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział świetny jak zawsze, kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy