Ukochana oparła głowę o moje ramię. Coś szeptała, ale nie mogłem nic zrozumieć. Zdenerwowany czekałem na karetkę. Ona nie może mnie zostawić. Nie ma do tego najmniejszego prawa. Ja jej nie pozwalam. Pierwszy dotarł do nas lekarz Summer. Położyłem ją w sypialni, a on ją zbadał. Zaśmiał się krótko.
- Co pana kurwa bawi ?! - byłem wściekły. Ona umiera, a on się śmieje.
- To, że pan mnie nie słucha i nie czyta recept. Lek, który przyjmuje dożylnie ma dwie fazy działania. Co 8 godzin uwalnia się jedna dawka leku. Teraz właśnie zadziałała ta druga. - pocałowałem ukochaną żonę w czoło i schowałem twarz w jej włosach. Ja zwariuję. Przysięgam. Nie wiem za co ten na górze chce mnie ukarać, ale mam dość. Lekarz zrobił jej jakieś podstawowe, szybkie badania i wyszedł odsyłając karetkę. Przez dwie godziny klęczałem przy łóżku przytulając ją i co chwilę ją całując. Słyszałem, jak mama kładzie dzieci do spania i jak mój syn chce się przytulić do swojej rodzicielki, ale nie może. To wszystko mnie powoli wykończy. Chcę, żeby moja żona była już całkiem zdrowa i szczęśliwa.
- Harry ? - usłyszałem szept mojej żony. Od razu podniosłem się i usiadłem obok niej na łóżku.
Wymusiłem uśmiech i odgarnąłem jej włosy z buzi.
- Co się dzieje kochanie ? Przestraszyłaś mnie.. - głaskałem delikatnie jej policzek. Jest taka delikatna i piękna.
- Przytul mnie. I nie wypuszczaj z ramion. - teraz uśmiechnąłem się już na prawdę. Taki pomysł mi się podoba.
- Przyniosę Ci jeść i pić, i się położymy dobrze ? - pokiwała głową i powoli usiadła. Szybko zszedłem na dół i wziąłem kolację, którą naszykowała nam mama. Jest niezastąpiona. Wróciłem do mojej żony i pomogłem jej zjeść. Cały czas dobija się do mnie sekretarka. Poprosiłem, żeby napisała mi o co chodzi. Nie chcę, żeby ktokolwiek przeszkadzał mi i mojej ukochanej Sunny. Odstawiłem naczynia i ją objąłem. Popatrzyła mi głęboko w oczy i długo mnie pocałowała. Zgasiłem lampkę i położyłem ją pod sobą.
- Co robisz kochanie ? - ułożyła swoje maleńkie dłonie na moim torsie. Nie chciałem już nic mówić. Chciałem tylko ją całować. Całowałem ją jakby to był nasz pierwszy pocałunek. Zsunąłem się niżej całując linię od jej brody aż do pępka. śmiała się cicho, bo wiem, że ma tam łaskotki.
- Przysięgam, że kocham Cię najbardziej na świecie. - ucałowałem jej policzek i położyłem się obok mojej żony. Miałem dobry humor. Mówi, że czuje się dobrze, uśmiecha się. Jest szczęśliwa. Przytulając ją do swojego boku udało mi się jakoś zasnąć. Rano niestety musiałem iść do pracy.
- Kochanie gdyby cokolwiek się stało, nawet jeżeli się gorzej poczujesz to masz od razu do mnie zadzwonić. Dobrze ? Pamiętaj o tym, bo bardzo się o Ciebie martwię. Będę dzwonił w każdej przerwie. - poprawiła mi kołnierzyk od koszuli i krawat. Pocałowała mnie krótko w usta i podała papierową torebkę z drugim śniadaniem. Nigdy go nie zjadam, ale nie chcę robić jej przykrości.
~*~
*** Oczami Summer ***
- Zdejmij mi tą opaskę Harry.. - marudziłam zła. Nie lubię jak zakrywa mi oczy. Dopiero co wyszliśmy od lekarza, a on już ma jakieś niespodzianki. Pocałował mój policzek.
- Jeszcze chwilkę wytrzymaj kochanie. - miałam dobry humor, bo wyniki są o wiele lepsze. Jestem grzeczna, nie piję, nie palę i nie mam powodów do nerwów. Miałam motywację. Harry'ego i dzieci. Musiałam się starać. Marudziłam jeszcze przez chwilę, żeby zdjął mi opaskę, ale nie ustąpił.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił. Jakiś taki...szczęśliwy jakby w totka wygrał. Chociaż i tak nam to nie potrzebne. Czułam jak bierze mnie na ręce, ale nadal nie odsłonił moich oczu. Dobra. Coś wymyślił. I na pewno mnie zaskoczy. Zawsze to robi.
- Wiem jak bardzo kochasz niespodzianki - wyczułam sarkazm w jego tonie - dlatego nic Ci nie powiedziałem. - wydawało mi się, że słyszę śmiech mojego syna. Po chwili byłam pewna, że jest obok. Darcy również. Stanęłam na czymś drewnianym. Mąż zdjął z moich oczu opaskę. Stałam w kompletnie nowym miejscu, ale ogromne zdjęcie mojej rodziny na wprost mnie pomogło stwierdzić, że jestem w nowym domu.
- To nasz dom - objął mnie ramieniem, oznajmując to z dumą. Alex przytulił się do mnie, gdy oglądałam wszystko wokół siebie. Było cudownie. Wszystko pięknie zaprojektowane. Ale brakowało mojej ręki. Spojrzałam na Darcey. Była niezadowolona.
- Co się stało księżniczko ? - kucnęłam przed nią.
- Nasz domek podobał mi się bardziej.
- To też jest nasz domek. Tatuś bardzo się dla nas postarał.. jeżeli chodzi o to, to tatuś będzie mieszkał z nami. - wzięłam ją za rączki.
Patrzyła na mnie. Jak Harry, gdy jest zły - Lubiłam swój pokój. Nie chcę tu - zabrała rączki i pobiegła gdzieś. Spojrzałam na męża szukając wsparcia. Było mi smutno. Podszedł do mnie syn i się przytulił.
- A ja chcę tu mieszkać bo jesteś szczęśliwa. - powiedział.
- Pójdę z nią porozmawiać - Harry westchnął i zostawił naszą dwójkę samą. Darcy jest na mnie okropnie źle nastawiona. Nie wiem dlaczego. Nic złego jej nie zrobiłam. Jestem jej matką, a nie koleżanką. Nie może się obrażać, bo tak. Ma w swoim charakterze dużo cech Harry'ego. Najbardziej widoczne jest to, że tak samo jak on nienawidzi kiedy nie jest po jej myśli. Czyli jest uparta. Wręcz bardzo. Usiedliśmy z Alexem na białej skórzanej kanapie.
- Mam dużo zabawek, mamo - powiedział.
- A ja mam dużo miłości do Ciebie. Bo bardzo Cię kocham.
- Ja ciebie też, mamo. - Ucałowałam jego czoło i czekałam na męża. Bardzo dobrze czuje się w tym domu. To nie jest pusta willa, tylko ciepły, rodzinny, duży dom.
- Tato chodź! - Przyszedł z Darcey na rekach. Nadal była zła. Jego mina mówiła sama za siebie. Zaraz uduszę to dziecko.
- Darcy jesteś głupia. Zawsze musisz marudzić. - powiedział mój syn.
- A ty się podlizujesz.
- I dlatego mnie kochają, a Ciebie nie. - Spojrzała na niego z taką nienawiścią, a potem nie zaczęła płakać. Zaczęła krzyczeć tak głośno jakby ją zarzynali.
- DOŚĆ ! - warknął Harry. - Jedno i drugie do swoich pokoi. Natychmiast. Alex poszedł posłusznie. Córka zła i cały czas krzycząc. Nie odezwała się do nas przez...tydzień. To psuło atmosferę w domu i mój humor. W końcu coś ode mnie potrzebowała. Czaiła się przez cały dzień. Odezwać się, czy nie? Bała się.
- Co jest Darcy ? - spytałam w końcu.
- Napiszesz mi wierszyk dla taty?
- A dlaczego ? Ty dla mnie nie jesteś miła.
- A ja chcę tu mieszkać bo jesteś szczęśliwa. - powiedział.
- Pójdę z nią porozmawiać - Harry westchnął i zostawił naszą dwójkę samą. Darcy jest na mnie okropnie źle nastawiona. Nie wiem dlaczego. Nic złego jej nie zrobiłam. Jestem jej matką, a nie koleżanką. Nie może się obrażać, bo tak. Ma w swoim charakterze dużo cech Harry'ego. Najbardziej widoczne jest to, że tak samo jak on nienawidzi kiedy nie jest po jej myśli. Czyli jest uparta. Wręcz bardzo. Usiedliśmy z Alexem na białej skórzanej kanapie.
- Mam dużo zabawek, mamo - powiedział.
- A ja mam dużo miłości do Ciebie. Bo bardzo Cię kocham.
- Ja ciebie też, mamo. - Ucałowałam jego czoło i czekałam na męża. Bardzo dobrze czuje się w tym domu. To nie jest pusta willa, tylko ciepły, rodzinny, duży dom.
- Tato chodź! - Przyszedł z Darcey na rekach. Nadal była zła. Jego mina mówiła sama za siebie. Zaraz uduszę to dziecko.
- Darcy jesteś głupia. Zawsze musisz marudzić. - powiedział mój syn.
- A ty się podlizujesz.
- I dlatego mnie kochają, a Ciebie nie. - Spojrzała na niego z taką nienawiścią, a potem nie zaczęła płakać. Zaczęła krzyczeć tak głośno jakby ją zarzynali.
- DOŚĆ ! - warknął Harry. - Jedno i drugie do swoich pokoi. Natychmiast. Alex poszedł posłusznie. Córka zła i cały czas krzycząc. Nie odezwała się do nas przez...tydzień. To psuło atmosferę w domu i mój humor. W końcu coś ode mnie potrzebowała. Czaiła się przez cały dzień. Odezwać się, czy nie? Bała się.
- Co jest Darcy ? - spytałam w końcu.
- Napiszesz mi wierszyk dla taty?
- A dlaczego ? Ty dla mnie nie jesteś miła.
- Bo wolicie Alexa.
- Kto Ci naopowiadał takich rzeczy ? Kochamy Was tak samo mocno.
- Nie prawda.
- A skąd wiesz Darcy ? Czego Ci brakuje z naszej strony ? - zobaczyłam mojego męża stojącego za jej plecami.
- Wolicie Alexa. Tata mnie nie lubi. - uparta była. Pokręciłam głową i usiadłam przy stole na wprost niej - A myślisz, że tacie byłoby miło jakby to usłyszał ? - Harry kucnął łącząc dłonie.
- Kto Ci naopowiadał takich rzeczy ? Kochamy Was tak samo mocno.
- Nie prawda.
- A skąd wiesz Darcy ? Czego Ci brakuje z naszej strony ? - zobaczyłam mojego męża stojącego za jej plecami.
- Wolicie Alexa. Tata mnie nie lubi. - uparta była. Pokręciłam głową i usiadłam przy stole na wprost niej - A myślisz, że tacie byłoby miło jakby to usłyszał ? - Harry kucnął łącząc dłonie.
- Darcy z całym szacunkiem, ale z Alexa nie zrobię księżniczki.
- Tatuś... - szepnęła i rzuciła się mu na szyję. Dosłownie. Objął ją i podniósł. Przytuliła się do niego.
Bez słowa wróciłam do robienia obiadu. Trochę się zdenerwowałam. Ze mną nie mogła porozmawiać normalnie. Byłam obca czy jak? Oparłam się o blat głęboko oddychając. Uspokój się Summer.
- Widzisz, mama się źle czuje - Harry posadził ją na krześle i podszedł do mnie. Objął mnie w talii i przytulił do swojego torsu. Oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy
- Uspokój się - prosił.
- Już jest lepiej. - zapewniłam go myśląc o czymś przyjemnym
- Obiad ci się pali - powiedział mi do ucha. Szybko się od niego odsunęłam i jeszcze udało się to uratować.
- Jemy? - spytała.
- Zawołaj swojego brata i siadajcie do stołu. - Spojrzała na mnie. Już chciała powiedzieć nie, ale Harry ruszył w jej stronę.
- Idę tatuś. - powiedziała i wręcz uciekła.
- No co za grzeczne dziecko. - Zaśmiałam się cicho podchodząc do niego. Szybko złączyłam nasze usta. Harry oddał pocałunek i pomógł mi nakryć do stołu. Dzieci zeszły na dół. Mój syn wyciągnął rączki do swojego ojca. Od razu został porwany w ramiona. Mężczyzna podrzucił go kilkakrotnie.
A Darcy o dziwo Przytuliła się do mnie. Pogłaskałam ją po włosach. Usiedliśmy do stołu.
- Tatuś... - szepnęła i rzuciła się mu na szyję. Dosłownie. Objął ją i podniósł. Przytuliła się do niego.
Bez słowa wróciłam do robienia obiadu. Trochę się zdenerwowałam. Ze mną nie mogła porozmawiać normalnie. Byłam obca czy jak? Oparłam się o blat głęboko oddychając. Uspokój się Summer.
- Widzisz, mama się źle czuje - Harry posadził ją na krześle i podszedł do mnie. Objął mnie w talii i przytulił do swojego torsu. Oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy
- Uspokój się - prosił.
- Już jest lepiej. - zapewniłam go myśląc o czymś przyjemnym
- Obiad ci się pali - powiedział mi do ucha. Szybko się od niego odsunęłam i jeszcze udało się to uratować.
- Jemy? - spytała.
- Zawołaj swojego brata i siadajcie do stołu. - Spojrzała na mnie. Już chciała powiedzieć nie, ale Harry ruszył w jej stronę.
- Idę tatuś. - powiedziała i wręcz uciekła.
- No co za grzeczne dziecko. - Zaśmiałam się cicho podchodząc do niego. Szybko złączyłam nasze usta. Harry oddał pocałunek i pomógł mi nakryć do stołu. Dzieci zeszły na dół. Mój syn wyciągnął rączki do swojego ojca. Od razu został porwany w ramiona. Mężczyzna podrzucił go kilkakrotnie.
A Darcy o dziwo Przytuliła się do mnie. Pogłaskałam ją po włosach. Usiedliśmy do stołu.
- Zamierzam kupić nowy samochód. - powiedział mój mąż.
- Po co ci samolot?
- Ten co mam jest stary, a wiesz, że nienawidzę latać publicznymi.
- Rozumiem.
- I zamierzam zabrać Cię na wakacje, a musisz być najbezpieczniejsza na świecie. I zmień minę.
- We czwórkę, prawda?
- Nie. We dwoje.
- Harry.
- Słucham ? - spojrzał na mnie dobrze znanym mi wzrokiem. On już zdecydował.
- Jeśli rozmawiamy o tym, to może nie teraz? Sprawiasz im przykrość.
- Nie sądzę. Jadą z wujkiem Niallem do Disneylandu.
- Po co ci samolot?
- Ten co mam jest stary, a wiesz, że nienawidzę latać publicznymi.
- Rozumiem.
- I zamierzam zabrać Cię na wakacje, a musisz być najbezpieczniejsza na świecie. I zmień minę.
- We czwórkę, prawda?
- Nie. We dwoje.
- Harry.
- Słucham ? - spojrzał na mnie dobrze znanym mi wzrokiem. On już zdecydował.
- Jeśli rozmawiamy o tym, to może nie teraz? Sprawiasz im przykrość.
- Nie sądzę. Jadą z wujkiem Niallem do Disneylandu.
- Czy ja kiedyś mogę o czymś wiedzieć? - Miałam coś dodać, ale uciszył mnie spojrzeniem. Powoli zajęłam się jedzeniem. Dzieci czekały już aż my skończymy. Tak ich wychowaliśmy. Jemy wszyscy razem i nikt nie odchodzi od stołu. Kiedy skończyłam, posprzątałam po nas. Poszliśmy do ogrodu. Harry grał z nimi w piłkę a ja szukałam w internecie odpowiednich dekoracji do domu.
- Hej piękna. - usłyszałam tuż za moim uchem. To nie był mój mąż.
Więc właściwie to nie wiem co mam Wam powiedzieć, bo sądzę, że każdy domyśla się dlaczego nie było rozdziału. Elounor, Zayn.. brak chęci i weny. Kolejny raz przepraszam.